niedziela, 28 czerwca 2020


Łk 5,1-11

Gdy tłum cisnął się do Jezusa, aby słuchać słowa Bożego, a On stał nad jeziorem Genezaret, zobaczył dwie łodzie stojące przy brzegu; rybacy zaś wyszli z nich i płukali sieci. Wszedłszy do jednej łodzi, która należała do Szymona, poprosił go, żeby nieco odbił od brzegu. Potem usiadł i z łodzi nauczał tłumy. Gdy przestał mówić, rzekł do Szymona: „Wypłyń na głębie i zarzuć sieci na połów”. A Szymon odpowiedział: „Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i niceśmy nie ułowili. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci”. Skoro to uczynił, zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich zaczynały się rwać… Lecz Jezus rzekł do Szymona: „Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił”. I przyciągnąwszy łodzie do brzegu, zostawili wszystko i poszli za Nim.

Brzeg jeziora Genezaret- słońce rzuca refleksy światła na spokojną toń wody. W kadrze wyobraźni zatrzymują się dwie łodzie. Niewyraźna twarz nieznajomego człowieka stojącego na brzegu; kontury twarzy niewidoczne, oczy lśniące i pełne zaufania, ledwo zauważalne z daleka- otulone promieniami. Za plecami wyjątkowej postaci kłębiący się tłum, interesanci ze spółki rybackiej, ciekawscy przechodnie, zwyczajni ludzie czekający na świeżo ułowione ryby, które będzie można nabyć po przyzwoitej i niewygórowanej cenie. W łodziach spracowani rybacy, o oczach zaropiałych i znużonych, mało rozmowni, lekko podenerwowani, utrudzeni całonocnym i pozbawionym sukcesu połowem ryb. Łodzie rybackie wydają się stare, trzeszczące, trudne do określenia kolorystyczne-wyraźnie zbutwiałe i wyeksploatowane, skropione potem i zroszone krwią od przecinających dłonie sieci rybackich. Dwóch z nich tradycyjnie płucze sieci, aby następnie nawinąć je na drewniany kołowrotek. Taką scenerię odsłania przed nami Ewangelia. „Dramat wyreżyserowany przez Syna Bożego. To nie był przypadek, że przyszedł, aby nauczać, na ten brzeg. Nie był przypadek, że zastał tam tych ludzi. Nie był to przypadek, że wsiadł do tej, a nie innej łodzi. Uczynił cud: obfity połów ryb”- pisał M. Maliński. Pomiędzy wierszami przywołanego wydarzenia istnieje pewna doza intymności- Mistrz i Szymon. Wydaje się, że każde słowo wypowiedziane przez Chrystusa ociepla atmosferę niepowodzenia i zawodowego rozgoryczenia. Jednak zrezygnowanie i marzenie o zacienionym domu z łóżkiem, nie bierze góry nad intrygującym przynagleniem- „Wypłyń na głębię i zarzuć sieci na połów”. W tych słowach zawiera się cała, jeszcze tak słabo uchwytna przez spracowanych mężczyzn, przygoda wiary. W tych słowach zostaje zawarta najbardziej zapierająca dech w piersiach misja do przekroczenia siebie, swojego życia, czy osobistych planów. Z tego zawierzenia słowom i ryzyka, pomimo lęku oraz niedowierzania dokona się cud- tak wielkie mnóstwo ryb wypełniło sieci, tak mocno, iż zaczęły się rwać. Na twarzach mężczyzn wypisuje się dawno zagubiony uśmiech; jak to wytłumaczyć, zmierzyć się z tym, ogarnąć rozumem- nie sposób. „Władaj mym sercem...Boże żywiołów, abyś był mą miłością, abym mógł pełnić Twą wolę”- czytamy w średniowiecznej irlandzkiej modlitwie. Tutaj potrzeba wiary. To wydarzenie zmieniło tych ludzi, zmieniło Szymona- późniejszego biskupa i  męczennika Rzymu. „Nie bój się ludzi będziesz łowić”- będą rozbrzmiewać te słowa, przez całe wieki Kościoła w posłudze rybaków porzucających dobrze im znany brzeg i płynących na oślep przygody wiary. Nad brzegiem jeziora Galilejskiego mała grupa uczniów otrzymała impuls do przemiany własnego życia- do wyruszenia w drogę świadectwa o życiu i cudach Nauczyciela z Nazaretu. Ewangelia niesie przesłanie również nam- współczesnym i stawia ważne pytanie: Czy potrafisz wyjść ku przygodzie wiary ?