czwartek, 18 czerwca 2020


Radość serca jest życiem człowieka... (Syr 30, 22).

Zapytałem kiedyś sąsiadkę w spontanicznym przypływie szczerości, ilu spotkała dzisiaj ludzi szczęśliwych ? Poczuła się zakłopotana tym nagłym pytaniem i oznajmiła mi, że niewielu. Jakie to paradoksalne, kiedy włączamy telewizję to rysuje się przed nami wizja świata ludzi wiecznie młodych, bogatych, atletycznych i tryskających szczęściem.Wyczuwamy podskórnie że coś tu nie gra. Nie trzeba czytać traktatu Tatarkiewicza „O szczęściu” żeby na własny użytek wykuć w miarę spójną i na własny użytek pożyteczną definicję szczęścia. Catherine Rambert w książce pt. Mała filozofia wewnętrznego pokoju, zdefiniowała szczęście jako posiadanie niematerialnych rzeczy: miłości, przyjaźni, duchowości, których nie można nabyć za żadne pieniądze. Dla wielu współczesnych ludzi szczęście to jedynie nawyk pomnażania pieniędzy lub kolekcjonowania rzeczy- nawet tych niepotrzebnych- od których się uginają szafy na strychu. Tak rozumiane szczęście zdaje się być wyrazem pozorności, samolubnego zbieractwa i fałszywego uśpienia sumienia. Czasami wystarczy spotkać się na ulicy ze spojrzeniem drugiego człowieka i można poczuć się autentycznie szczęśliwym; w mimowolny sposób obdarowanym. Szczęście rodzące się w czasie który jest nam dany jako sposobność błogosławionych chwil, przez które może przeniknąć dobro i wewnętrzny pokój „Szczęście nazywa się kombinacją okoliczności, które pozwalają na radość”- pisał A.Gide. Istnieją ludzie którzy promieniują szczęściem, oraz tacy którzy postrzegają siebie w cieniu innych słońc- co gorsza pesymistycznie, upatrując swój brak szczęścia w jakimś irracjonalnym i alegorycznie pojmowanym fatum. „To, co jest przyczyną twoich największych cierpień, jest zarazem źródłem twoich największych radości”(A. Exupery).  Byłem kiedyś w pewnym odseparowanym od świata klasztorze. Urzekło mnie w spotkanych tam kobietach, emanujące z ich twarzy szczęście. Pomimo wieloletniej izolacji od świata zewnętrznego, zdradzały obecność  już innego świata, którego pojąć można tylko głębią serca i horyzontem wiary. Ich twarze były dziecięco szczęśliwe i niezmącone żadnymi okruchami trosk. Miały w sobie wewnętrzny pokój i rysujący się blask autentyczności. Im starsza była mniszka, tym piękniej zachowana twarz na której malowały się krajobrazy uczuć, których można jedynie zazdrościć. „Szczęście to zapach duszy, harmonia śpiewającego serca”(R. Rolland). Zawsze mnie zdumiewał w Ewangeliach obraz Chrystusa po zmartwychwstaniu. Pomimo cierpienia które przeszedł- ludzkiej niesprawiedliwości, to rozsiewał wszędzie szczęście, niczym zapach kwiatów. Pierwsze spotkania z kobietami po zmartwychwstaniu są wypełnione euforią szczęścia, podekscytowaniem, tańcem oblubienic do których dusz zstąpiło niebo. Warto odkrywać w sobie szczęście. Niezmącony niczym stan duszy który przemienia smutek świata i nadaje wszystkiemu sens. Szczęście przez całe życie- nie jest przygnębiającym i nudnym piekłem na ziemi- jak o tym rozmyślał G.B. Shaw. Szczęście jest antycypacją wieczności w której miłość, radość i pokój nigdy się nie wyczerpią i nie z powszednieją.