niedziela, 5 lipca 2020


Na koniec zaś bądźcie wszyscy jednomyślni, współczujący, pełni braterskiej miłości, miłosierni, pokorni!  Nie oddawajcie złem za zło ani złorzeczeniem za złorzeczenie. Przeciwnie zaś, błogosławcie. Do tego bowiem jesteście powołani, abyście odziedziczyli błogosławieństwo (1P 3, 8-9).

W chrześcijaństwie istnieje zdumiewająca zdolność do okazywania miłości, pomnażania jej, oraz twórczej dystrybucji. „Bez miłości wszystko jest niczym”- zwykła powtarzać św. Teresa z Avili. Ewangelia niesie przesłanie od braterskiej miłości- budowania komunii- szacunku i wrażliwości wobec każdego człowieka, po miłość twórczą uskrzydlającą przywołującą ukrytą świętość wewnątrz ludzkiego bytu. Miłość jest nie tylko ideałem ludzkiej i w pełni dojrzałej postawy wobec świata, lecz elementem identyfikującym z Chrystusem który w wielką wrażliwością i współczującą miłością pochylał się trudną egzystencją człowieka. Okazywanie miłości nie może przybierać nic z hermetyczności, jakiejś niewielkiej grupy osób która czuje się ze sobą dobrze i z wielką łatwością przychodzi im dzielić się dobrem. Autentyczne chrześcijaństwo rozdaje miłość dla wszystkich- tych uformowanych w wierze i tych, których ścieżki są kręte a dusze smagane są wątpliwościami i licznymi upadkami w grzech. „Jeśli mam być potępiony, wolę, by to było za zbytek miłosierdzia niż za nadmiar sprawiedliwości”(św. Odylon z Cluny). Pedagogia serca ! Miłość jest potrzebna tym najbardziej kruchym, zmarginalizowanym, podatnym na zło i błądzącym. Przebaczająca miłość Boga i drugiego człowieka sprawia, że w Kościele nie istnieje przestrzeń frustracji, potępienia, odtrącenia, czy wzgardzenia z powodu obecności zła. „Miłość drugiego jest obecnością Boga w duszy”(P. Evdokimov).Ten wymiar ciemności zostaje przeniknięty światłością Chrystusa, Jego miłością która niczym lekarstwo wylewa się na otwarte rany zasklepionego w grzechu świata. „Miłość Chrystusowa nie zna granic, nie kończy się nigdy, nie cofa się na widok brzydoty czy brudu”(E. Stein). W tak pojmowanej przestrzeni miłosierdzia możemy odnaleźć ewangelicznych niewidomych, prostytutki, zdzierców, czy sprzedajnych uczniów zapatrzonych w egoistyczną wizję własnego sukcesu. Oni stają się dziećmi troskliwego Boga, ocierającego łzy i podnoszącego na swoje ramiona tych, którzy stają się niewyraźni i zapomniani. Dlatego Jezus objawia się jako Boski Lekarz „przywracający miłość”(M. Kabasilas). Kościół staje się lecznicą, miejscem rehabilitacji człowieka, gdzie poprzez sakramenty- kanały miłości, człowiek staje się zdolnym do kochania siebie i innych. Ojcowie Kościoła wpisują tajemnicę człowieka w wielki dar miłości który przenika Wspólnotę Trójcy Świętej. Tam każdy z nich istnieje dla Drugiego, promieniując miłością jako darem z siebie. Symeon Nowy Teolog powie: „Rzeczywiście to wielka tajemnica: Bóg pomiędzy ludźmi to Bóg pośród bogów przez przebóstwienie.” Miłość otwiera na przemienienie, a człowiek w najgłębszej istocie własnego bytu staje się oceanem miłości, co paradoksalne zdolnym widzieć ogrom Bożego odczuwania i miłowania. Ekstatyczne wyjście z siebie i bycie darem. „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich”(J 15,13).