sobota, 9 października 2021

Mówimy „czas płynie,” gdy odnosimy się do ciągłych zmian w naszym życiu albo w społeczeństwie, w którym żyjemy- pisał w Eseju o czasie Norbert Elias. Wydzierając karty kalendarza i rozpoznając zmieniające się cykle, czas zatacza koło, biegnąc od świtu ku nocy- od życia nasyconego treściami codzienności- ku śmierci w której znajduje swoje ziszczenie. „Życie jest powtórzeniem i na tym polega piękno życia”(S. Kierkegaard). Czy jest to „wieczny powrót do tego samego” jakby tego chciał Zaratustra Nietzschego ? Egzystencja wciągnięta w krąg „wiecznego powrotu,” ostatecznie próbuje zerwać ogniwo powtarzalności i wychylić się ku światu w którym przemijanie, stanie się nikłym wspomnieniem bytu obarczonego koniecznością śmierci. „Boża dobroć pochłonie zło, życie wieczne zabsorbuje śmierć, a szczęśliwość nieszczęście”- będzie nas przekonywał średniowieczny myśliciel Eriugena. Jakże intrygujące są wyobrażenia znaków zodiaku, czy cykle dwunastu miesięcy w ikonografii i rzeźbie średniowiecza. Postacie zajęte z pozoru prostymi czynnościami- brzemieniem codzienności, stają się błogosławionym uświęceniem chwili- która może być tą ostatnią. Wieczność dla ludzi jakże odległej w czasie kultury, wydaje się wydarzeniem intuicyjnie przeczuwalnym, uchwytnym wzrokiem wiary. Człowiek będąc zajętym codziennymi, z pozoru monotonnie powtarzanymi czynnościami, potrafił wygospodarować czas, aby interpretować znaki czasu- wieszczące nadejście Dnia Ostatecznego. Indywidualna historia jest wychylona ku tajemnicom które obwieszcza upływ czasu. „Człowiek religijny żyje w dwóch rodzajach czasu; ważniejszy, święty czas oferuje paradoksalny aspekt czasu okrężnego, odwracalnego, odzyskiwalnego i stanowi jakąś formę mitycznej wiecznej teraźniejszości, do której człowiek okresowo powraca za pomocą rytuałów”(M. Eliade). Liturgia chrześcijańska staje się przestrzenią przekraczania czasu- wielką anamnezą i partycypacją w wieczności na chwilę, święta tęsknotą za byciem w Bogu. „Serce mędrca zna właściwy czas” (Ekl 8,6). Tylko współczesny człowiek jest tak zaabsorbowany sobą, że nie potrafi dostrzec pulsującego pod stopami drżenia wieczności. „Rak postępu” odbiera wielu z nas radość dziecka wyczekującego świetlistego poranka. Jakże potrzeba nam innej sfery świadomości, pozwalającej pojąć, iż Wieczność jest esencją naszej natury !