czwartek, 14 października 2021

Rzeczywistość pęcznieje od nadmiaru wrażeń i dostarcza coraz to nowych przeszkód które trzeba z pokorą przemierzyć i choć trochę ogarnąć umysłem. W redystrybucji komunikatów na temat otaczającej nas rzeczywistości jest tle nieścisłości, że ciężko to racjonalnie uporządkować i wszystkiemu dać wiarę. Normalny człowiek zdaje się zwracać uwagę na rzeczy naprawdę istotne i podane w taki sposób, iż nie ma wątpliwości co do czytelności wydarzeń i towarzyszącym im reperkusji. Od dzisiaj jestem na kwarantannie, ponieważ jako niezaszczepiony nauczyciel miałem kontakt z osobą chorą. O sum, scilicet, o nihil. Czuję się nad wyraz dobrze i nie rozumiem selektywności tak skonstruowanego programu profilaktyki. System wydaje się tak wadliwy i nieudolny w moim odczuciu, bowiem kieruje osoby niezaszczepione na izolację, a reszta (zaszczepionych) i potencjalnie również transferujących wirusa, kontynuuje bez przeszkód swoją pracę. Poruszamy się w jakiś oparach absurdu sądząc, iż osoby zaszczepione posiadają jakąś immunologiczną tarczę ochroną przed rozpowszechnianiem choroby. Jeżeli szczepionka jest rzeczywiście skuteczna, a zostawimy na boku jej dość problematyczny skład, to możemy założyć że osoby zaszczepione jedynie łagodniej przejdą chorobę i towarzyszące jej powikłania. Pomimo tych złożonych dywagacji, powrót epidemii jest oczywisty i zważywszy na lekkomyślną postawę wielu ludzi wobec higieny, dystansu społecznego, czy zakrywania twarzy maseczkami jest nieunikniony w posiewie śmierci (wystarczy wsiąść do tramwaju, aby przekonać się o prawdziwości zaobserwowanych spostrzeżeń). Oprócz medialnej „pewności”- rzekomego uodpornienia osób zaszczepionych, tak naprawdę nie istnieją obiektywne statystyki które rzuciłby światło na ten stan rzeczy i stanęły w opozycji wobec wielkich potentatów farmaceutycznych, zbijających krocie na ludzkim strachu i niepewności. Jesteśmy w jesiennej porze roku, gdzie ludzie chorują z większą intensywnością, będąc podatnymi na przeziębienia, grypy, czy mnogość innej maści wirusów atakujących drogi oddechowe. Wszystkie tego typu zjawiska mogą być z całą pewnością interpretowane jako kolejny moment epidemicznego tąpnięcia. Gorączka jest często zauważalnym objawem choroby. Ale gdy jest podwyższona i utrzymująca się w długim odstępie czasu, wcale nie musi zwiastować jednej tylko zaprotokołowanej globalnie choroby. Grypa pochodzenia wirusowego, również posiada symptomy zbliżone do covid: kaszel, bóle głowy i ogólne osłabienie organizmu. Nie jestem specjalistą od medycyny, ale interpretacja faktów wymaga nad wyraz zdrowego rozsądku. Problematyczna sytuacja „kruchych ludzi, których ciała- jak pisał J. Berlioz- są igraszką nieprzewidywalnych warunków środowiska.” Historia bardzo często lubi się powtarzać i trzeba być szalenie roztropnym w interpretacji jej meandrów. Co powiedzieć o zmarłych na „czarną śmierć” w średniowiecznej Europie ? Ponad dwadzieścia milionów chrześcijan leżących na ulicach i umierających półmrocznych domach, z czarnymi obrzękami, których jedynym pragnieniem było jak najszybciej oddać swoją duszę Bogu. Dzisiejsze media zrobiły z choroby widowisko- wieloaktowe przedstawienie za kulisami którego tak naprawdę nie wiadomo o co chodzi. Przelatują przed oczami widzów słupki zaszczepionych, niezaszczepionych i zmarłych- segregując tym samym społeczeństwo na niezaprzeczalnie zdrowych, potencjalnych roznosicieli pandemii i tych którzy wymówili się szczepionki i stali się łupem śmierci. Jakże idiotyczna jest ta trajektoria zdarzeń ! Wszystko zdaje się służyć nadmiernemu podgrzewaniu emocji a nie rzetelnej trosce o człowieka któremu potrzeba świeżego powietrza i odrobiny wolności na udźwignięcie napierających zewsząd komunikatów. Ponieważ jestem uprzejmy i dobrze wychowany, odparłem w rozmowie telefonicznej pani z sanepidu, że dostosowuję się do tych reguł, choć żywię wiele wątpliwości co do sposobu realizowania tak narzucanej profilaktyki w służbie rzekomej ochrony zdrowia. W każdej sytuacji pojawiają się wartości dodatnie. Więcej czasu na bycie ze sobą i Bogiem. Modlitwę i lekturę, której deficyt jest nieustannie dostrzegalny.