środa, 12 października 2022

 

Ukryłem się, ponieważ nie mogę spojrzeć Ci w twarz (Rdz 3,8). To słowa zdezorientowanego i strapionego perspektywą utraty rajskiej szczęśliwości Adama. Żyjemy w kulturze facjalnej, nieustannie kolportującej twarze. Fotografia zapełnia prasę, reklamy i przestrzeń Internetu ludzkimi obliczami, wydartymi poczuciu anonimowości, pazernie magnetyzującymi spojrzenia przechodniów. W tej wizualizacji nie ma bliskości kogoś, lecz jedynie wabik reklamowy służący mniej lub bardziej merkantylnym celom. Twarz jest utkanym pergaminem prawdy o człowieku ! Bierdiajew powie, że „nie ma na świecie niczego bardziej znaczącego, bardziej wyrażającego tajemnicę ludzkiego istnienia, niż ludzkie oblicze.” Oblicze jako ktoś będący przede mną- prawdziwy i bliski. „Bliskość drugiego oznacza twarz”(E. Levians). Twarz zapraszająca do milczącego dialogu; wchodzenia w głąb tajemnicy. Często obawiam się takich oblicz z których bije przeraźliwa pustka, pozbawionych wyrazu, o oczach zapadłych i pozbawionych blasku- jakby wypalonych od nadmiaru przeszywającej duszę pustki. Być może dlatego wielu ludzi ocierających się o chrześcijańską duchowość na pewnym etapie krętej drogi spotyka ikonę (sztukę przeistaczającą zmysły). Czyż energie Ducha nie promieniują z twarzy zmartwychwstałego Chrystusa ? „Czekam chwili, aby Pan mi ukazał się w obrazie”- wyczekiwał epifanii Rublov w powieści Mistrz niewidzialnej strony Turczyńskiego. Muszę wyznać coś tak bardzo skrytego i osobistego. Tyle już lat spoglądam „w oczy ikony” i za każdym razem poddaję się temu samemu drganiu które przechodzi od materii- w sensie odczucia estetycznego, po poruszenie i spotkanie z Obecnością. „Bogoczłowieczeństwo Chrystusa jest dogmatem wspólnym dla tych, którzy chcą, aby uważano ich za chrześcijan”- pisał T. Spidlik. Ikona jest potwierdzeniem tej prawdy. W tych obliczach utrwalonych na ugryzionych zębem czasu deskach, dostrzegam nie tylko „Odbicie Odbicia,” „Obraz Obrazu,” czy „Pierwowzór Piękna” lecz Boga wychodzącego naprzeciw tych których wzrok zmętniał nas skutek zobojętnienia i ciemności: „Albowiem Bóg, Ten który rozkazał ciemnościom, by zajaśniały światłem, zabłysnął w naszych sercach, by olśnić nas jasnością poznania chwały Bożej na obliczu Chrystusa”(2 Kor 4,6). Bóg odsłonił swoją twarz i stał się uobecnionym Pięknem. Jakże obezwładniająca i skłaniająca do modlitwy jest twarz Chrystusa wyłaniająca się ze światła ikonopu; będąca czystym promieniowaniem, czyniąca spoglądających nań podobnymi Bogu. Jego oczy patrzą na mnie, a ja czuję obezwładniony i przeniknięty spokojem. Sztuka komunii !