niedziela, 2 października 2022

 

Gdy faryzeusze dowiedzieli się, że zamknął usta saduceuszom, zebrali się razem, a jeden z nich, uczony w Prawie, zapytał Go, wystawiając Go na próbę: «Nauczycielu, które przykazanie w Prawie jest największe?»*  On mu odpowiedział: «Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem*. To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego*. Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy» (Mt 22,34-40).

W naszych czasach każdy swoich racji dochodzi odwołując się do autorytetu prawa. Potwierdzeniem tego stanu rzeczy jest cała rozkołysana do granic możliwości machina sądownicza. Również w czasach Chrystusa przykazania i nakazy religii stanowiły fundament argumentowania własnej prawomyślności i sprawiedliwości. Stary Testament akcentował w sposób absolutny i niepodważalny przykazanie dotyczące miłości Boga. Tak rozumiana miłość była wyryta w sercu i umyśle prawowiernego Żyda i stanowiła o dynamice życia duchowego. Esencję modlitwy szabatu stanowiły recytowane słowa Shema Israel- orientujące naród wybrany w sercu Jahwe. W religijności indywidualnej dokonywało się miłosne potwierdzenie wiary w Obecność. Chrystus do tego starego i funkcjonującego w obrębie pobożności żydowskiej prawa, dołącza „drugie przykazanie”- w którym zawiera się miłość bliźniego. W świecie starożytnym tak silnie podzielonym społecznie na sprawiedliwych i niedorastających do tej sprawiedliwości, prawowiernych i odstępców, świeżość nowej nauki spowodowała konsternację. To było trzęsienie ziemi pod powierzchnią mieniących się za pobożnych faryzeuszy. Kto jest moim bliźnim ? Niedowierzanie. O tak sformułowane pytanie rozbijało się wielu ludzi. Jakże te słowa były w opozycji Eseńczyków z Qumram którzy uchodzili za najbardziej radykalnych: „Będziesz miłował synów światłości, a nienawidził synów ciemności.” Mistrz z Nazaretu zakopuje istniejące podziały społeczne. Nie ma już niewolników i wolnych, a Samarytanin tak mocno pogardzany staje się wzorem bezinteresownej i prostodusznej miłości. Ewangelia proklamuje prawdę, iż każdy jest bratem drugiego. Chrześcijaństwo podbiło świat siłą miłości; świadectwem życia zdolnego przejść ponad murami sprzeciwu i prześladowania. Chrześcijaństwo pochyliło się nad ludzką nędzą, dostrzegając w niej twarz Bogaczłowieka- ikony miłosierdzia. Tylko autentycznie przeżywana miłość jest największą siłą przeistaczającą świat w Kościół. Egoizm, izolacja i niezrozumiała postawa niszcząca innych jest czymś chorobotwórczym. Wielu myślicieli próbujących zdyskredytować chrześcijaństwo w oczach historii, próbowało „zdemaskować moralność chrześcijańską”(F. Nietzsche) i widzieć w uczniach Chrystusa sfrustrowanych niewolników wyimaginowanej empatii wobec innych. Cerfaux zasadnie tłumaczy „zatwardziałość serca” jako „oślepienie ducha.” W takich sformułowaniach zawiera się zazdrosna o wszystko głębia filozofii zła. Marksizm próbował sondować ludzkie dusze i postrzegał miłość Boga jako alienację, a miłość do innych jako słabość ogłupiałej jednostki. „Miłość jest życiem twórczym i nie wyczerpującym się, jest świetlistą, gorącą, radioaktywną energią. Jednak prawdziwy sens i cel miłości nie zawiera się w pomocy bliźniemu, w dobrych uczynkach, w cnotach, wywyższających kochającego, w dojściu do doskonałości, a w połączeniu dusz, we wspólnocie, w braterstwie”- pisał M. Bierdiajew. Tak naprawdę to, co uchodziło za największą słabość, było narzędziem przemiany ludzkiego serca. „Miłość drugiego jest obecnością Boga w duszy”(P. Evdokimov). Całe misterium zawiera się w Miłości. Zrozumiał to w całej rozciągłości duszy i intelektu święty Augustyn: „Miłością nazywam poruszenie umysłu ku radowaniu się Bogiem ze względu na Niego samego i radowaniu się sobą oraz bliźnim ze względu na Boga.”