Gdy
faryzeusze dowiedzieli się, że zamknął usta saduceuszom, zebrali się razem, a
jeden z nich, uczony w Prawie, zapytał Go, wystawiając Go na próbę:
«Nauczycielu, które przykazanie w Prawie jest największe?»* On mu odpowiedział: «Będziesz miłował Pana Boga
swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem*. To jest
największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: Będziesz
miłował swego bliźniego jak siebie samego*. Na tych dwóch przykazaniach opiera
się całe Prawo i Prorocy» (Mt 22,34-40).
W naszych czasach każdy
swoich racji dochodzi odwołując się do autorytetu prawa. Potwierdzeniem tego
stanu rzeczy jest cała rozkołysana do granic możliwości machina sądownicza. Również
w czasach Chrystusa przykazania i nakazy religii stanowiły fundament
argumentowania własnej prawomyślności i sprawiedliwości. Stary Testament
akcentował w sposób absolutny i niepodważalny przykazanie dotyczące miłości
Boga. Tak rozumiana miłość była wyryta w sercu i umyśle prawowiernego Żyda i
stanowiła o dynamice życia duchowego. Esencję modlitwy szabatu stanowiły
recytowane słowa Shema Israel- orientujące
naród wybrany w sercu Jahwe. W religijności indywidualnej dokonywało się
miłosne potwierdzenie wiary w Obecność. Chrystus do tego starego i
funkcjonującego w obrębie pobożności żydowskiej prawa, dołącza „drugie
przykazanie”- w którym zawiera się miłość bliźniego. W świecie starożytnym tak
silnie podzielonym społecznie na sprawiedliwych i niedorastających do tej
sprawiedliwości, prawowiernych i odstępców, świeżość nowej nauki spowodowała
konsternację. To było trzęsienie ziemi pod powierzchnią mieniących się za
pobożnych faryzeuszy. Kto jest moim bliźnim ? Niedowierzanie. O tak
sformułowane pytanie rozbijało się wielu ludzi. Jakże te słowa były w opozycji
Eseńczyków z Qumram którzy uchodzili za najbardziej radykalnych: „Będziesz
miłował synów światłości, a nienawidził synów ciemności.” Mistrz z Nazaretu
zakopuje istniejące podziały społeczne. Nie ma już niewolników i wolnych, a
Samarytanin tak mocno pogardzany staje się wzorem bezinteresownej i
prostodusznej miłości. Ewangelia proklamuje prawdę, iż każdy jest bratem
drugiego. Chrześcijaństwo podbiło świat siłą miłości; świadectwem życia
zdolnego przejść ponad murami sprzeciwu i prześladowania. Chrześcijaństwo pochyliło
się nad ludzką nędzą, dostrzegając w niej twarz Bogaczłowieka- ikony
miłosierdzia. Tylko autentycznie przeżywana miłość jest największą siłą
przeistaczającą świat w Kościół. Egoizm, izolacja i niezrozumiała postawa
niszcząca innych jest czymś chorobotwórczym. Wielu myślicieli próbujących
zdyskredytować chrześcijaństwo w oczach historii, próbowało „zdemaskować
moralność chrześcijańską”(F. Nietzsche) i widzieć w uczniach Chrystusa
sfrustrowanych niewolników wyimaginowanej empatii wobec innych. Cerfaux zasadnie
tłumaczy „zatwardziałość serca” jako „oślepienie ducha.” W takich
sformułowaniach zawiera się zazdrosna o wszystko głębia filozofii zła. Marksizm
próbował sondować ludzkie dusze i postrzegał miłość Boga jako alienację, a
miłość do innych jako słabość ogłupiałej jednostki. „Miłość jest życiem
twórczym i nie wyczerpującym się, jest świetlistą, gorącą, radioaktywną
energią. Jednak prawdziwy sens i cel miłości nie zawiera się w pomocy
bliźniemu, w dobrych uczynkach, w cnotach, wywyższających kochającego, w
dojściu do doskonałości, a w połączeniu dusz, we wspólnocie, w braterstwie”-
pisał M. Bierdiajew. Tak naprawdę to, co uchodziło za największą słabość, było
narzędziem przemiany ludzkiego serca. „Miłość drugiego jest obecnością Boga w
duszy”(P. Evdokimov). Całe misterium zawiera się w Miłości. Zrozumiał to w
całej rozciągłości duszy i intelektu święty Augustyn: „Miłością nazywam
poruszenie umysłu ku radowaniu się Bogiem ze względu na Niego samego i
radowaniu się sobą oraz bliźnim ze względu na Boga.”