Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Czuwajcie, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz
przyjdzie. A to rozumiejcie: Gdyby gospodarz wiedział, o której porze nocy
złodziej ma przyjść, na pewno by czuwał i nie pozwoliłby się włamać do swego
domu. Dlatego i wy bądźcie gotowi, bo w chwili, której się nie domyślacie, Syn
Człowieczy przyjdzie…(Mt 24,42-51).
Chrystus tak wiele razy na
kartach Ewangelii zaprasza swoich uczniów do czuwania. W chwilach ważnych
decyzji i kluczowych wydarzeń, czuwanie i modlitwa Mistrza przenika sen spowitego
ciemnościami świata. Czujność pozwala odkryć przestrzenie spotkania- miejsca
naznaczone intensywnością miłosnego zachwytu. Potrzeba czujności w egzystencji
którą sprzęgają tytaniczne siły zła, aby proklamować na agorach miast że „Boga
nigdzie nie ma”(M. Stirner). Czujność jest jednocześnie pewnego rodzaju orężem
do walki ze światem i grzechem. Noc jest królestwem demona, a przeciwstawienie
się jej, zwiastuje świt i ostateczny triumf Boga. Ten dzień- to dzień Chrystusa
wschodzącego słońca- wydarzenie ostatecznego triumfu życia i światła: Wcielenie,
Zmartwychwstanie i Paruzja to wydarzenia których ciemność nocy zostaje
przepruta światłem i ogniem. „Pogodna światłości świętej chwały,
nieśmiertelnego Ojca niebios, Świętego, Błogosławionego, Jezu Chryste”- słyszymy
w hymnie wieczornym świętego Sofroniusza. Chrześcijanin wychodzi ku tej
rzeczywistości, podtrzymując w glinianym naczyniu serca płomień wiary. Stąd ta
pedagogia nadziei i tęsknoty, gdzie „otchłań serca dąży ku otchłani Boga”(A.
Silesius). Wyjście na obrzeża świata, aby odnaleźć schronienie i osiągnąć
wewnętrzny spokój. Tylko w takim usposobieniu można cierpliwie wyglądać dnia
jutrzenki. Zatem życie chrześcijanina jest czuwaniem i świętą tęsknotą;
miłosnym wyczekiwaniem Oblubieńca przychodzącego do swej Oblubienicy- Kościoła.
„Przeminą rzeczy widzialne i przyjdzie to, na co czekamy i co jest
piękniejsze”( Cyryl Jerozolimski). Brak czujności sprawia, że jesteśmy zaspani i duchowo niezdolni do otwarcia
naszego wnętrza na dar łaski. Rzeczywistość nas rozprasza i dokonuje inwazji na
nasze zmysły. Krzyk świata próbuje zagłuszyć szept Boga nieustannie szukającego
i wołającego Adama. Przypominają mi się słowa francuskiego filozofa i mistyka
Gustawa Thibona: „Czujesz, że ci ciasno. Marzysz o ucieczce. Wystrzegaj się
jednak miraży. Nie biegnij, by uciec, nie uciekaj od siebie; raczej drąż to
ciasne miejsce, które zostało ci dane: znajdziesz tu Boga i wszystko. Bóg nie
unosi się na twoim horyzoncie, ale śpi w głębi ciebie. Różność biegnie, a
miłość drąży. Jeśli uciekniesz od siebie, twoje więzienie biec będzie z tobą i
na wietrze towarzyszącym twojemu biegowi będzie się stawało coraz ciaśniejsze.
Jeśli zgłębisz się w sobie, rozszerzy się ono w raj”. W czasie Adwentu
wkraczamy po raz kolejny w Chrystusowe misterium. Święty Jan Chryzostom w
swojej homilii wskazywał chrześcijanom istotę czuwania i modlitwy: „Niech twój
dom będzie kościołem; wstań w środku nocy. W nocy dusza jest czystsza, lżejsza.
Zachwycaj się swoim Mistrzem. Jeśli masz dzieci obudź je i niech przyłączą się
do ciebie we wspólnej modlitwie.” Jest w tym świeżość myślenia i odczuwania,
połączone z pragnieniem wewnętrznej odnowy. Nadejście Królestwa jest ciągle
nową i zstępującą rzeczywistością, przenikającą i rozszerzającą od wewnątrz
granice naszego świata. „Teraz bowiem zbawienie jest bliżej nas niż wtedy,
gdyśmy uwierzyli”(Rz 13, 11). Pan jest blisko ! Nasłuchujemy Jego kroków z
oddali; wyostrzamy zmysły; szukamy przestrzeni ciszy, aby w anamnezie liturgii
Żyjący, objawił się w całej pełni. „W owym bezpośrednim spotkaniu z Tym, który
nadchodzi, człowiek staje się ostatecznie taki, w jakiego przemienia go Boska
wieczność”- pisał P. Evdokimov. Niech każdy dzień tego wyjątkowego czasu,
przemienia w nas pośpiech w zatrzymanie, niecierpliwość w tęsknotę, smutek w
radość, zwątpienie w wiarę- zdolną uchwycić pejzaż wieczności.