Święto Niepodległości. „Historyk
nie jest powołany do prorokowania. Powinien jednak rozumieć rytm i sens
dziejących się wydarzeń. A zdarza się, że wydarzenia mają charakter proroczy”(G.
Florowski).Trzepotanie biało czerwonych flag, pełne patosu dywagacje o
historii, deklamowane w aulach uniwersyteckich i szkolnych wierszy,
organizowane marsze- zbiorowo i z przytupem manifestowana duma narodowa. Kotyliony
w czepione w klapę marynarki i polifonia odczuć szargająca sercami mniej lub
bardziej uświadomionych przechodniów. Żonglowanie nazwiskami (Piłsudski,
Dmowski i wielu innych…) które przyprószył kurz indywidualnej imaginacji. Patriotyzm, słowo nie schodzące z ust, tak
silnie nabrzmiałe od znaczeń iż właściwe jego znaczenie rozmywa się w tyglu bulgocących
komentarzy. Każdy Polak jest „patriotą” i z właściwą dla siebie wrażliwością
czuje się odpowiedzialny za duże lub małe ojczyźniane środowisko życia. Wbrew
utartym definicjom historyków i socjologów, patriotyzm zaczyna się od liczenia
umarłych poległych w podmuchach bitewnego zgiełku. Czas i krew wsiąknięta w
ziemię, rodzi bohaterów którym przypisujemy heroiczne czyny i dalekosiężne w
skutkach zwycięstwa- rzutujące na kształt obecnej historii. Trzeba jak w
archeologii przepuścić przez sito piasek czasu, aby zauważyć w nim diamenty
które po mozolnym oszlifowaniu cieszą oczy. W czasach podkopanej gruntownie
rzeczywistości i zachwianych autorytetów, szukamy drogocennych kamieni które jaśnieją
w mule społecznych podziałów i prawd do których uczepiają się bojownicy skrajnie
odmiennych frakcji politycznych. Do tych mniej lub bardziej spektakularnych akordów
historii, przyznaje się bez wątpienia wielu- nie dlatego, że jest to dzień
wolny od pracy- lecz z poczucia dumy i etosu bohaterstwa. Odczucie patriotyzmu i
troska o dzisiejszy kształt życia potrafi również burzyć krew w żyłach i
dzielić. Powietrze gęstnie od indywidualnych opinii i zakulisowych rewolucji stanowiących
odbicie niezadowolenia. W moim miejscu pracy imiona polityków są wymieniane
przez wszystkie przypadki. Przypisuje się im zasługi, a najczęściej pomija
milczeniem kompromitujące powagę sprawowanego urzędu porażki. Pan Tusk cieszy
się uwielbieniem które wręcz graniczy z bałwochwalczą idolatrią. Znowu
Pan Kaczyński to upostaciowanie wszelkiej maści zła, odpowiedzialnego za biedny
los nauczyciela i narodu który rzekomo przestał być demokratycznym. Pewnie w
innym miejscu jest na odwrót. Jako społeczeństwo ciągle myślimy fragmentarycznie,
dając asumpt naszym głęboko zakorzenionym uprzedzeniom które jakże często mogą
mijać się z prawdą. Wielu ludzi chciałoby patriotyzm, niczym zimowe palto
zamienić na kosmopolityzm w imię świętego spokoju i brzmiącego miło w uszach i
kieszeni euro. „Niezależnie od tego, czy te dwie grupy konfrontują się ze sobą
jako rywale w meczu, czy też jako poważne zagrożenie dla siebie, widok lub po
prostu potężny obraz drugiego tłumu zapobiega rozpadowi pierwszego. Dopóki
wszystkie oczy są skierowane w przeciwną stronę, kolano pozostaje zablokowane
przez kolano. Dopóki wszystkie uszy nasłuchują oczekiwanego krzyku z drugiej
strony, ramiona będą poruszać się we wspólnym rytmie”- pisał Elias Canetti. Życzeniem
dzisiejszego święta jest odwaga wyjścia poza barykady własnego bastionu. Wyjście
naprzeciw i próba myślenia wspólnie o tym, co dla każdego jest skarbem. Bóg, Honor,
Ojczyzna- lapidarnie wyartykułowana przez przeszłe pokolenia triada najważniejszych
wartości w których zakorzenieniu można czuć się absolutnie wolnym. Sekularyzacja
tych pojęć, nieuchronnie wyprowadza duszę polską na manowce nihilizmu. „Świat
odwróconego Dekalogu. Świat odwróconych ludzkich wartości, świat bez nadziei,
bez litości dla innych, świat życia w pancerzu obojętności. Oto na czym polega
inność”(B. Skarga). Tragedią naszego narodu jest pieniactwo i egoizm
przedkładany nad dobro ogółu. To wymaga nieustannej korekty. Trzeba z nową i
przeobrażającą serce świeżością wsłuchać się w proroków pędzla i pióra: „Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba podnoszą
z ziemi przez uszanowanie dla darów nieba, Tęskno mi, Panie. Do kraju tego,
gdzie pierwsze ukłony są jak odwieczne Chrystusa wyznanie: „Bądź pochwalony!” Tęskno
mi, Panie.