Vidi
civitatem sanctam Jerusalem novam descendentem de coelo a domino (Ap
21,2). W przypadkowo wertowanej książce natrafiłem na intrygujące umysł
pytanie: „Czy przyszłość jest schwytana w początkach ?” Często słowa pod
naporem intensywności myślenia pękają, niczym orzech w spotkaniu z twardym
podłożem ziemi. Jakże potrzebna jest umiejętność przenikliwego widzenia i rozumowania
na marginesie mimowolnych i utartych już przesłanek. Rozłupanie na dwie części
jakże często objawia ukrytą na dnie prawdę o miejscu naszego przebudzenia i
przeznaczenia. Tęsknota za którą budzi się świt i zmierzch- zaistnienie i
zaśnięcie- ostateczne Zmartwychwstanie ! Myślę, że w człowieku każdej
następującej po sobie epoki, istniała tęsknota za światem idealnym: wyjściowym,
rozpatrywanym w kategoriach czegoś doskonałego i niczym niezmąconego. „Naszą
prawdziwą podróżą jest wnętrze”(T. Merton). Nosimy głęboko na dnie serca
tęsknotę za Rajem, jakkolwiek byśmy go nie nazywali; nawet jeśli okaże się
płochym snem w którym mogliśmy się na chwilę rozsmakować. „Prawdziwą krainą
jest czas”- twierdził Yves Bonnefoy. Czas w którego ramach odnajdujemy
schronienie i którego granice przekraczamy wypatrując czegoś absolutnie nowego
i zaskakującego. „Oczyma duszy widzę raj”- wzdychał święty Efrem. Szukamy swego
miejsca na ziemi, gdzie na policzkach będziemy czuć ciepło słońca, głębię
nieba, szum ukrytych źródeł i taniec gór z których prorocy nasłuchiwali melodii
wieczności. „Samopoznanie jest narodzinami we własnym świetle, we własnym
słońcu. Człowiek, który zna siebie, jest człowiekiem, który żyje”(M.M. Davy). Jeżeli
życie jest ścieżką to w moim przekonaniu prowadzi do „krainy początku,”
rzeczywistości przebóstwionej w której kiełkują zarodki Edenu i oślepia oczy
blask Niebieskiego Jeruzalem. „W czasie wieczności wszystko jest żywe- pisał
Schmemann- Granica i pełnia: cały czas, całe życie jest w każdej chwili.” Obok
tego przeświadczenia, istnieje rozdzierający wnętrze problem. Jak interpretować
wydarzenia złe i dramatyczne ? Straszliwy strach dziewczyny uczepionej parapetu
i spadającej z dziesiątego piętra, aby zostać zmiażdżonym na chodniku? Krzyk
zauważenia i rozpaczy, wyrażony w sposób krańcowy i kompletnie przed nami
zakryty. Nawet tak bolesne doświadczenie zostaje odkupione przez Chrystusa.
Odkupiony czas i otchłań ludzkiego serca. Wszystko przeniknięte blaskiem nowego
dnia.