piątek, 4 listopada 2022

 

Vidi civitatem sanctam Jerusalem novam descendentem de coelo a domino (Ap 21,2). W przypadkowo wertowanej książce natrafiłem na intrygujące umysł pytanie: „Czy przyszłość jest schwytana w początkach ?” Często słowa pod naporem intensywności myślenia pękają, niczym orzech w spotkaniu z twardym podłożem ziemi. Jakże potrzebna jest umiejętność przenikliwego widzenia i rozumowania na marginesie mimowolnych i utartych już przesłanek. Rozłupanie na dwie części jakże często objawia ukrytą na dnie prawdę o miejscu naszego przebudzenia i przeznaczenia. Tęsknota za którą budzi się świt i zmierzch- zaistnienie i zaśnięcie- ostateczne Zmartwychwstanie ! Myślę, że w człowieku każdej następującej po sobie epoki, istniała tęsknota za światem idealnym: wyjściowym, rozpatrywanym w kategoriach czegoś doskonałego i niczym niezmąconego. „Naszą prawdziwą podróżą jest wnętrze”(T. Merton). Nosimy głęboko na dnie serca tęsknotę za Rajem, jakkolwiek byśmy go nie nazywali; nawet jeśli okaże się płochym snem w którym mogliśmy się na chwilę rozsmakować. „Prawdziwą krainą jest czas”- twierdził Yves Bonnefoy. Czas w którego ramach odnajdujemy schronienie i którego granice przekraczamy wypatrując czegoś absolutnie nowego i zaskakującego. „Oczyma duszy widzę raj”- wzdychał święty Efrem. Szukamy swego miejsca na ziemi, gdzie na policzkach będziemy czuć ciepło słońca, głębię nieba, szum ukrytych źródeł i taniec gór z których prorocy nasłuchiwali melodii wieczności. „Samopoznanie jest narodzinami we własnym świetle, we własnym słońcu. Człowiek, który zna siebie, jest człowiekiem, który żyje”(M.M. Davy). Jeżeli życie jest ścieżką to w moim przekonaniu prowadzi do „krainy początku,” rzeczywistości przebóstwionej w której kiełkują zarodki Edenu i oślepia oczy blask Niebieskiego Jeruzalem. „W czasie wieczności wszystko jest żywe- pisał Schmemann- Granica i pełnia: cały czas, całe życie jest w każdej chwili.” Obok tego przeświadczenia, istnieje rozdzierający wnętrze problem. Jak interpretować wydarzenia złe i dramatyczne ? Straszliwy strach dziewczyny uczepionej parapetu i spadającej z dziesiątego piętra, aby zostać zmiażdżonym na chodniku? Krzyk zauważenia i rozpaczy, wyrażony w sposób krańcowy i kompletnie przed nami zakryty. Nawet tak bolesne doświadczenie zostaje odkupione przez Chrystusa. Odkupiony czas i otchłań ludzkiego serca. Wszystko przeniknięte blaskiem nowego dnia.