poniedziałek, 7 listopada 2022

 

Życie wielu ludzi gubi się w rozproszeniu. Są zajęci tak wieloma sprawami, iż nie dostrzegają pulsujących wokół siebie źródeł. Człowiek osadzony w gąszczu codziennych spraw, równie mocno potrzebuje duchowości, co nasycającego głód ciała chleba. Kiedy wchodzisz do księgarni i robisz szybki rekonesans wystawionych na półkach publikacji, to pierwsza błyskawiczna myśl jest taka: ktoś chce opowiedzieć mi o życiu i dać na nie receptę. Psychologiczne przewodniki mnożą się w nieskończoność, stając się nużącym bajdurzeniem o sukcesie który zdaje się udziałem nielicznych jednostek, gotowych na mocowanie się z brutalną rzeczywistością w konwulsyjnym wyścigu po laur zwycięstwa. Już nas nie męczą nachalni akwizytorzy, lecz etatowi kołczerzy z groteskowym uśmiechem na twarzy i szablonową motywacją, mającą na celu obudzić w nas gigantów własnego życia. Człowiek boi się dzielić swoim lękiem, a jeśli to czyni przybiera to formę ekshibicjonizmu w stylu talk show. „Gdybym był ogniem spaliłbym świat”- wzdychał za inną, zrodzoną z pożogi rzeczywistością Campanella. Utopia wiecznie niezaspokojonych i nieustannie stymulowanych ku pochwyceniu szczęścia marionetkowych ludzi. Staliśmy się społecznością obarczoną nieustanną autokorektą- ciągłym dopasowywaniem się do panujących trendów w życiu prywatnym i zawodowym. Stosując tu klucz orwellowski, ktoś chce nam szeptać do ucha i sterować naszym życiem, aby być dopasowanym- niczym puzzel do uprzednio wyrysowanej układanki. Mistrzowie podejrzeń i manipulacji ! Człowiek rozbija się o ciągłe wymagania którym ostatecznie nie potrafi sprostać. Przestaje myśleć samodzielnie i czuje się zagubionym. Ludzie silą się na oryginalność, a wystarczy być sobą i emanować pięknem swego wnętrza. Wielu idzie przez życie jak buldożer. Wszystko taranując po drodze, bez sentymentów i pobłażliwości dla tej słabszej- raczej wrażliwszej strony świata. Tak naprawdę to człowiek jest sam w swojej absolutnej wolności; ceremonialnym pochodzie ku sławie. „Największe niebezpieczeństwo, które grozi człowiekowi, kryje się w nim samym. Wczoraj była nim ignorancja, dzisiaj jest to zakłamanie.” Osiąganie ciągłych rekordów w życiu intelektualnym, zawodowym i rodzinnym. Obsesja bycia jak najsprawniejszym i doskonalszym od innych. „Żal z powodu porażki jest oznaką pospolitości”- pisał Nietzsche. Wydaje się, iż idea nadczłowieka tak silnie jest obecna w naszej zagmatwanej i próżnej rzeczywistości. Porażka to przywilej słabych i prostodusznych nienadążających za naglącymi potrzebami chwili. Spektakl próżności i nicości, bagatelizujący i wykpiwający wartości najcenniejsze i nieprzedawnione. Chrześcijaństwo jako jedyne próbuje się przeciwstawić temu stanowi rzeczy. Głosi wolność na antypodach świata i uczy mądrości w której słabość, może być drogą do osiągnięcia spokoju wewnętrznego i równowagi. Trzeba przeciwstawić świat korporacji, katedrze ducha, gdzie Chrystus czeka na przyjęcie ze strony człowieka. „Moje ręce są dłońmi nieszczęśnika, a stopy stopami Chrystusa- słyszę w hymnie św. Symeona Nowego Teologa- Ja, niegodny, jestem ręką i nogą Chrystusa. Poruszam ręką i moja ręka jest cała Chrystusem, albowiem boskość Boga nierozdzielnie złączyła się ze mną.”