środa, 2 listopada 2016

Rz 6,3-9

Bracia: Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzyśmy otrzymali chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć? Przyjmując więc chrzest zanurzający nas w śmierć, zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie, jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca. Jeżeli bowiem przez śmierć, podobną do Jego śmierci, zostaliśmy z Nim złączeni w jedno, to tak samo będziemy z Nim złączeni w jedno przez podobne zmartwychwstanie. To wiedzcie, że dla zniszczenia grzesznego ciała dawny nasz człowiek został razem z Nim ukrzyżowany po to, byśmy już więcej nie byli w niewoli grzechu. Kto bowiem umarł, stał się wolny od grzechu. Otóż, jeżeli umarliśmy razem z Chrystusem, wierzymy, że z Nim również żyć będziemy, wiedząc, że Chrystus powstawszy z martwych już więcej nie umiera, śmierć nad Nim nie ma już władzy.

Lubię spacerować po cmentarzu, rozmyślać i formułować zagmatwane pytania podążając ścieżką mądrych oraz odważnych ludzi. „Dlaczego istnieje coś raczej niż nic ?”- dociekał przenikliwie filozof Leibniz. Trzeba jakoś wyjść z tego impasu. Czy ten świat w którym się rodzimy, wzrastamy, zdobywamy potrzebne umiejętności, kochamy i przeżywamy paletę różnorodnych emocji- jest jedynym z możliwych obszarów naszego przebywania ? „Ten, kto nie może zobaczyć, co jest za zasłoną, nie ma prawa powiedzieć, że tam nie ma niczego”(H. Kung). Mamy prawo nosić w sobie głębokie przeświadczenie o niezwykłym świecie Boga. Chrześcijaństwo elastycznie posługuje się słowem: Nadzieja. Jestem przekonany, że nosimy w sobie obraz wieczności. Nadzieja uchyla niewidoczne drzwi naszej wyobraźni podprowadzając na paluszkach, cichutko ku Temu, który jest Zmartwychwstaniem i Życiem. Zdecydowanie łatwiej się żyje i umiera, będąc człowiekiem głęboko wierzącym. Noszę w sobie głębokie przekonanie, że spełnią się słowa Chrystusa które skierował do Natanaela: „Zobaczysz jeszcze większe rzeczy” (J 1,50). Święty Paweł uświadamia nas w czytaniu, że przyszłość dokonuje się w nas-już teraz- na sposób sakramentu Chrztu. Zanurzenie w wodzie i wynurzenie jest uczestnictwem w śmierci i życiu zmartwychwstałego Pana. O ile jednak wody chrztu są grobem, w którym zostaje pogrzebany grzeszny człowiek, o tyle są one również ożywczym środowiskiem, w którym zostaje powołane do życia nowe stworzenie. Dwa razy wychodzimy z „płynnego łona”- jedno jest matczynym środowiskiem, drugie to przestrzeń Kościoła, który inicjuje naszą wędrówkę ku wieczności. „I ów Człowiek, który z nieba zstąpił i przyjął śmiertelność, trzy dni był pod ziemią i znów wrócił do życia, tak też winien każdy, przez ludzką naturę z Nim złączony, dla osiągnięcia tego samego celu tj. ożywienia zamiast ziemią dać się okryć wodą i trzykroć się w niej zanurzyć, by przez to naśladować daną po trzech dniach łaskę zmartwychwstania”- pisał św. Grzegorz z Nyssy. Każdy wierzący przez ożywczą kąpiel wszedł w Triduum Chrystusa Zwycięzcy. W ten sposób sakrament wtajemniczenia jest realnym zstąpieniem razem z Chrystusem w Jego śmierć, jak również udziałem w triumfie zmartwychwstania.  Wieczność jest Boża i ludzka. Współpracujemy z Bogiem, aby ją osiągnąć. Cała nasza historia jak również sekwencje towarzyszących naszemu życiu wydarzeń, są wzlotem ponad teraźniejszość. Nieustannie transcendujemy naszą egzystencję. Dzięki temu przyszłość- jak wyraził to w swoich intuicjach rosyjski filozof Frank- nie jest po prostu przed nami, lecz stanowi część historii, teraźniejszość przeczuwaną, przeduczestniczącą, już realną. „Ponieważ Bóg istnieje, ja jestem nieśmiertelny- pisał z eschatologiczną wrażliwością Dostojewski- Moja nieśmiertelność jest nieodzowna choćby dlatego, że Bóg nie zechce zgasić na zawsze płomienia miłości, który zapłonął dla Niego w moim sercu”.