Rz 6,3-9
Bracia: Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzyśmy otrzymali
chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć?
Przyjmując więc chrzest zanurzający nas w śmierć, zostaliśmy razem z Nim
pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie, jak Chrystus powstał z
martwych dzięki chwale Ojca. Jeżeli bowiem przez śmierć, podobną do Jego
śmierci, zostaliśmy z Nim złączeni w jedno, to tak samo będziemy z Nim złączeni
w jedno przez podobne zmartwychwstanie. To wiedzcie, że dla zniszczenia
grzesznego ciała dawny nasz człowiek został razem z Nim ukrzyżowany po to,
byśmy już więcej nie byli w niewoli grzechu. Kto bowiem umarł, stał się wolny
od grzechu. Otóż, jeżeli umarliśmy razem z Chrystusem, wierzymy, że z Nim
również żyć będziemy, wiedząc, że Chrystus powstawszy z martwych już więcej nie
umiera, śmierć nad Nim nie ma już władzy.
Lubię spacerować po
cmentarzu, rozmyślać i formułować zagmatwane pytania podążając ścieżką mądrych
oraz odważnych ludzi. „Dlaczego istnieje coś raczej niż nic ?”- dociekał
przenikliwie filozof Leibniz. Trzeba jakoś wyjść z tego impasu. Czy ten świat w
którym się rodzimy, wzrastamy, zdobywamy potrzebne umiejętności, kochamy i
przeżywamy paletę różnorodnych emocji- jest jedynym z możliwych obszarów naszego
przebywania ? „Ten, kto nie może zobaczyć, co jest za zasłoną, nie ma prawa
powiedzieć, że tam nie ma niczego”(H. Kung). Mamy prawo nosić w sobie głębokie
przeświadczenie o niezwykłym świecie Boga. Chrześcijaństwo elastycznie
posługuje się słowem: Nadzieja. Jestem przekonany, że nosimy w sobie obraz
wieczności. Nadzieja uchyla niewidoczne drzwi naszej wyobraźni podprowadzając
na paluszkach, cichutko ku Temu, który jest Zmartwychwstaniem i Życiem.
Zdecydowanie łatwiej się żyje i umiera, będąc człowiekiem głęboko wierzącym.
Noszę w sobie głębokie przekonanie, że spełnią się słowa Chrystusa które
skierował do Natanaela: „Zobaczysz jeszcze większe rzeczy” (J 1,50). Święty
Paweł uświadamia nas w czytaniu, że przyszłość dokonuje się w nas-już teraz- na
sposób sakramentu Chrztu. Zanurzenie w wodzie i wynurzenie jest uczestnictwem w
śmierci i życiu zmartwychwstałego Pana. O ile jednak wody chrztu są grobem, w
którym zostaje pogrzebany grzeszny człowiek, o tyle są one również ożywczym
środowiskiem, w którym zostaje powołane do życia nowe stworzenie. Dwa razy
wychodzimy z „płynnego łona”- jedno jest matczynym środowiskiem, drugie to
przestrzeń Kościoła, który inicjuje naszą wędrówkę ku wieczności. „I ów
Człowiek, który z nieba zstąpił i przyjął śmiertelność, trzy dni był pod ziemią
i znów wrócił do życia, tak też winien każdy, przez ludzką naturę z Nim
złączony, dla osiągnięcia tego samego celu tj. ożywienia zamiast ziemią dać się
okryć wodą i trzykroć się w niej zanurzyć, by przez to naśladować daną po
trzech dniach łaskę zmartwychwstania”- pisał św. Grzegorz z Nyssy. Każdy
wierzący przez ożywczą kąpiel wszedł w Triduum Chrystusa Zwycięzcy. W ten
sposób sakrament wtajemniczenia jest realnym zstąpieniem razem z Chrystusem w
Jego śmierć, jak również udziałem w triumfie zmartwychwstania. Wieczność jest Boża i ludzka. Współpracujemy
z Bogiem, aby ją osiągnąć. Cała nasza historia jak również sekwencje
towarzyszących naszemu życiu wydarzeń, są wzlotem ponad teraźniejszość. Nieustannie
transcendujemy naszą egzystencję. Dzięki temu przyszłość- jak wyraził to w
swoich intuicjach rosyjski filozof Frank- nie jest po prostu przed nami, lecz
stanowi część historii, teraźniejszość przeczuwaną, przeduczestniczącą, już
realną. „Ponieważ Bóg istnieje, ja jestem nieśmiertelny- pisał z
eschatologiczną wrażliwością Dostojewski- Moja nieśmiertelność jest nieodzowna
choćby dlatego, że Bóg nie zechce zgasić na zawsze płomienia miłości, który
zapłonął dla Niego w moim sercu”.