Rz 10,9-18
Jeżeli
ustami swoimi wyznasz, że Jezus jest Panem, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg
Go wskrzesił z martwych, osiągniesz zbawienie. Bo sercem przyjęta wiara
prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznawanie jej ustami -do zbawienia.
Gdybym miał dokonać natychmiastowej
odpowiedzi czym jest chrześcijaństwo, odpowiedziałbym następująco:
Chrześcijaństwo to Chrystus, Emmanuel, Bóg z nami. W tej nieprawdopodobnej
bliskości Boga odkrywamy najgłębszy sens i znaczenie religii; nie jako jednej z
wielu- niczym wyrwany kadr z panteonu różnych wierzeń, ale jako spotkanie z
Kimś najbardziej realnym i bliskim. Na tym przekonaniu zasadza się również
tęsknota, która przenika adwentową refleksję o przychodzącym do człowieka Bogu.
„Cały ród ludzki- napiszę św. Augustyn- leżał poraniony przez zabójców i ciężko
chory. Na szczęście Jednorodzony Syn Boży ulitował się nad nieszczęśnikiem,
pochylił się nad nim, przyjmując ludzką naturę i stając się jednym z nas, a
następnie opatrzył rany winem i oliwą”. W tych słowach można odczytać najlepiej
zarysowaną perspektywę zbawienia. Przygotowujemy się na przyjście Chrystusa w
dwóch wymiarach. Pierwszy to świadomość Jego nadejścia na końcu czasów- nie
można tego wydarzenia przewidzieć, zweryfikować, czy wypatrzyć. To drugie jest
o wiele bardziej bliskie, okraszone ckliwym wypatrywaniem Małego Dzieciątka w
żłóbku. Antycypacja Wcielenia dokonująca się w blasku betlejemskiej nocy, a
uobecniona w znakach liturgii. Nam ludziom współczesnym: zabieganym,
rozproszonym, nerwowym, zniecierpliwionym, tupającym o wszystko w jednym
momencie, bardzo trudno jest wypatrywać znaków Jego przyjścia. Na
zewnątrz zgiełk i hałas świata przesuwa niewidzialną kurtynę delikatnych i spokojnych
uzewnętrznień się Boga. Zdaje się jakby media całkowicie rozchwiały naszą
duchową percepcję. Wszędzie rozlega pusty i naszpikowany konsumpcją komunikat:
Magiczne święta. Cóż przychodzący Bóg ma wspólnego z ckliwością, obżarstwem, prezentomanią,
czy bezmyślnym wydawaniem pieniędzy. Ten,
który przychodzi omija stragany tego świata- rodzi się na „obrzeżach miast”.
Ciągle odrzucany i marginalizowany. Jego przyjście nasłuchuje się sercem !