Mt 18, 12-14
Jezus powiedział do swoich uczniów: «Jak wam się
zdaje? Jeśli ktoś posiada sto owiec i zabłąka się jedna z nich, to czy nie
zostawi dziewięćdziesięciu dziewięciu na górach i nie pójdzie szukać tej, która
się błąka? A jeśli mu się uda ją odnaleźć, zaprawdę, powiadam wam: cieszy się
nią bardziej niż dziewięćdziesięciu dziewięciu tymi, które się nie zabłąkały.
Tak też nie jest wolą ojca waszego, który jest w niebie, żeby zginęło nawet
jedno z tych małych».
Według
najstarszych zachowanych przedstawień Chrystusa, obraz Dobrego Pasterza
niosącego owcę był najbardziej przemawiającym i przekonującym komponentem
katechezy pierwotnego Kościoła. Sztuka przedkonstantyńska i późniejsza z wielką
atencją posługiwała się tym wizerunkiem, przedzierając się przez warstwę treści
alegoryczno-symbolicznej do centralnego przesłania jakim było zbawienie
człowieka. Obraz przedchrześcijańskiej philantropii-
miłości do uwikłanego w grzech i śmierć człowieka, wyrazem największej
afirmacji ze strony miłosiernego Boga. Ocalenie zagubionej owcy, w którym egzegeza
zazwyczaj dostrzegała obraz nawrócenia człowieka- który przez grzeszne życie
był wstanie separacji od Boga. Kościół ten motyw postrzegał jeszcze szerzej upatrując
w nim powszechne ocalenie całej ludzkości, która się rozpoczęła wraz z faktem
inkarnacji; kiedy Syn opuścił Ojca i przyszedł na ziemię. „Zstępuje” to znaczy przyjmuje
ludzką postać i kondycję. Doskonale to komentują teksty Ojców Kościoła. „Jezus
Chrystus, nasz Pan, z powodu niezmierzonej miłości stał się tym, czym my
jesteśmy, aby uczynić nas tym, czym On jest” (św. Ireneusz z Lyonu), „Zniżył się z powodu naszej słabości do
niezdolnych Go pojąć i pod osłoną ciała ukrył blask swego majestatu, bo wzrok
ludzki byłby go nie wytrzymał. Stąd powiedziane jest, że „wyniszczył samego
siebie”, jak gdyby wyzbył się własnej potęgi, gdy w pokorze, w której nam
przybył na pomoc, stał się niższym nie tylko do Ojca, ale też od siebie samego.
Ale przez to uniżenie nie stracił niczego”(św. Leon Wielki). Refleksje
myślicieli chrześcijańskich akcentujące soteriologiczny wymiar przyjścia Pana
pokrywają się z liturgiczną pamięcią i oczekiwaniem który przywołuje
liturgiczny okres Adwentu. Kończę to rozważanie lapidarną interpretacją wizji
Dobrego Pasterza zachowanego w słynnym mauzoleum Galii Placydii w Ravennie.
Przedstawienie pasterza odbiega od tego katakumbowego wyobrażenia pełnego idylicznej
prostoty i antykizującej szaty. Tutaj Pasterz jest przyobleczony w atrybucje
monarsze. Na głowie Chrystusa dostrzegamy złotą aureolę i długą tunikę
kontrastującą z purpurowym płaszczem majestatycznie udrapowanym i ozdobionym
ciemnoniebieskimi paskami. Zamiast laski pasterskiej, podpiera się na wysokim
złotym krzyżu, prawą zaś ręką delikatnie głaszcze pysk owieczki. Pięć innych owieczek
jest rozpierzchniętych w bukolicznej scenerii, nie traci ze wzroku
najważniejszej postaci jaką jest Chrystus Zbawca. Pod wpływem tego wyobrażenia wciskają się w
duszę słowa św. Anzelma z Cantenbury: „Zajmij się nieco Bogiem i spocznij w Nim
na chwilę. Wejdź do izdebki twego umysłu, wyrzuć z stamtąd wszystko oprócz Boga
i tego, co cię wspomaga w poszukiwaniu Go, i zamknąwszy drzwi, szukaj Go… Obym
szukał Cię, pragnąc i pragnął, szukając ! Obym Cię znalazł, kochając i kochał
znajdując !”- dopowiem- tak Ty, uczyniłeś to pierwej.