Trudna do wiary tajemnica: grota- zamieniona w niebo,
tron Cherubinów- i Dziewica. Żłóbek- i położony w nim nieogarniony Bóg Chrystus.
Chwalmy Go i oddajmy Mu pokłon !
Przeżywamy oktawę uroczystości Narodzenia Pańskiego, każdy dzień jest
przedłużeniem obchodu święta i kontemplacją misterium Wcielenia. „Wielka jest
tajemnica tego ósmego dnia, który nie przestaje być równocześnie pierwszym.
Stanowi on tajemnicę przyszłego wieku i typ nowego wieku” (Justyn). Każdy dzień oktawy jest odkrywaniem cudu
zstąpienia Boga w naszą historię, zdumieniem i nieustanną doksologią na cześć
Przedwiecznego który stał się Dzieckiem. W tym czasie jesteśmy bardziej ludzcy,
współczujący, zdolni do dzielenia się miłością… Urok i spokojny ton kolęd
kołysze nasze dusze i otwiera na prostotę i piękno Boga. Oglądamy w kościołach
szopki, teatralne inscenizacje bożonarodzeniowe. Jesteśmy przyzwyczajeni od
dzieciństwa do obrazów sentymentalnych i pełnych ciepła szopek
bożonarodzeniowych. Taki wdrukowany kod kulturowy- Chrystus narodził się w
szopce. To przekonanie jest w nas taki silne i kształtuje całą gamę wyobrażeń
na temat miejsca narodzin Mesjasza. Od dzieciństwa pamiętam jak z moim ojcem
budowałem w kościele szopki, to był mój dziecięcy świat w którym dojrzewała
wiara i pewnie rozkwitała ckliwa wyobraźnia tego zbawczego wydarzenia. Najpierw
musiała być drewniana konstrukcja z mnóstwem siana, aniołków, świecidełek i
innych dodatków. Najpierw zaplanowane miejsce dla owieczek i baranków, osiołka
a jakże, dopiero finalnym momentem była reprezentacja dzieciątka na białym
prześcieradełku. Chrześcijaństwo zachodnie dzięki kulturze skrzętnie
przechowywało to wyobrażenie przestrzeni narodzenia Boga- Człowieka w swojej
wyobraźni. Muszę niestety zburzyć nasze dziecięce, czasami infantylne
wyobrażenia. Dzięki ikonografii renesansowej promieniującej na inne epoki
sztuki, utrwalił się w powszechnym przekonaniu model szopki jako tego
szczególnego miejsca przyjścia na świat dzieciątka Jezus. Mówimy że pierwszą
szopkę zbudował święty Franciszek z Asyżu aby jeszcze mocniej kontemplować
Wcieloną Miłość którą odrzucił świat. „Przyszedł do swoich, a swoi Go nie
przyjęli”. Chyba źle odczytali wierzący intencję Franciszka, on nie zbudował
szopki wprowadzając ją do kościoła i czyniąc częścią liturgicznego misterium,
ale poszedł zabierając ze sobą braci i odprawił Mszę Świętą do szopki, tym samym wchodząc w klimat ubóstwa,
opuszczenia, chłodu i narodzin Dziecięcia pośród zwierząt. Franciszek miał
cudowną wyobraźnie i oczyma wiary widział więcej niż my dzisiaj. Tak naprawdę
narodzenie Chrystusa miało miejsce w grocie. Od najdawniejszych czasów
chrześcijanie pielgrzymujący do miejsc związanych z życiem Pana, a udając się
do Betlejem zwiedzali jedną z grot. Do grot zaganiali pasterze swoje stada
przed nocą która była zimna, jak również chroniąc swój bezcenny żywy inwentarz
przed drapieżnikami wykradającymi owce ze stada. To w grocie Maryja powiła
Dzieciątko, ponieważ nie było miejsca dla nich w mieście. Bóg narodził się
pośród zwierząt, w smrodzie, wilgoci i śpiewie czteronogich adorantów. Położony
na gnoju, bo gdzież tam było sianko narodził się Król królów i Pan panów ! Taka
aura towarzyszyła Jego przyjściu, a grota stała się niemym świadkiem
największego cudu historii. Wyraz temu przekonaniu daje w swoich słowach Roman
Melodos: „Panna porodziła dzisiaj Ponadnaturalnego, a ziemia proponuje grotę
Niedostępnemu”. Natomiast wielu Ojców Kościoła porównywało ciało Panny w grocie
do kwitnącego i życiodajnego ogrodu w Edenie. Grota jest również obrazem
matczynego łona. Jak wyśpiewa nabożeństwo „Akatystu” do Bogurodzicy: „łono
Twoje większe niż niebo i ziemia”. Łono Maryi wskazuje na łono i serce ziemi.
„Człowieczeństwo Boga rozpoczyna się zstąpieniem Jezusa w głębię ziemi, do
ciemności groty”. Dlatego chrześcijański Wschód w narodzeniu Chrystusa
dostrzega już wydarzenie Paschy. Takim dogmatycznym obrazem tych duchowych
poszukiwań staje się ikona Narodzenia Chrystusa. „Ikona zachowuje ścisły
związek z tekstami liturgicznymi i przedstawia szczególnie wstrząsającą ich
interpretację: trójkąt groty, ten ciemny otwór do jej wnętrza, to piekło. Aby
dotknąć otchłani i stać się „sercem stworzenia”, Chrystus mistycznie umieszcza
swoje narodzenie w głębi otchłani, gdzie zło butwieje w swym ostatecznym
zagęszczeniu. Chrystus narodził się w cieniu śmierci, Boże Narodzenie pochyla
niebiosa aż po piekło, a my wpatrujemy się w leżącego w żłobie Baranka z
Betlejem, który zwyciężył węża i dał pokój światu”. Ta wizja wydaje się jakże
odmienna od zachodniego sposobu obrazowania miejsca narodzin jak również
ukazania samego Dziecięcia. Mamy tu do czynienia z Izajaszowym Mężem Boleści
(Iz 53,3). Mamy tu teologiczne paralele do wydarzenia złożenia Chrystusa do
grobu, cieszy wielkiego szabatu- wydarzenia Wielkiej Soboty. Jak głoszą teksty
liturgiczne z wielką dramaturgią i podniosłością chwili: „Życie się uśpiło, a
piekło drży z trwogi”. Chrystus na ikonach złożony jest przez swoją Matkę w
żłobie który przypomina katafalk, jakby grób kamienny. Powijaki Dzieciątka mają
dokładnie ten sam kształt co śmiertelny całun, który anioł pokaże niewiastom niosącym wonności w poranek
zwycięstwa życia nad rozpaczą śmierci. „Świetliste Dzieciątko odcina się na
czarnym tle i antycypuje „zstąpienie do piekieł”. Ono samo jest „światłem,
które w ciemnościach świeci”; „Słońce zaszło wraz z Nim, ale ciało Boga pod
ziemią rozprasza ciemności piekła. „Światło zwycięża ciemności, Życie
unicestwia śmierć”. Chrystus narodzony w grocie, owinięty w całuny, jest niczym
innym jak mistagogiczną wykładnią zstąpienia Słowa do piekieł, tu rozbrzmiewa w
oddali echo słów Ewangelii Janowej: „Światłość w ciemności świeci”. Pewnie
warto byłoby się zapytać gdzie w tej grocie jest miejsce dla mnie ? Do groty
trzeba mieć odwagę wejść, najpierw przejść przez ciemność aby w głębinie
skalnej zobaczyć Światłość położoną w
sercu stworzenia. Tam zobaczymy szczęśliwą Rodzicielkę, zmęczoną po porodzie,
ale w matczynym zachwycie kontemplującą Cud Życia. Ukazana w pozycji leżącej i
wyraźnie dominująca w kompozycji całości, staje się przedstawicielką ludzkości-
Kościołem będącym w akcie adoracji. Drugi taki moment nastąpi wtedy kiedy
weźmie w swoje ramiona Syna zdjętego z krzyża, tyle że tam miecz boleści
dotknie Jej matczynego serca. Trzeba zadumać się nad postacią św. Józefa zawsze
ukazywanego z boku tej sceny. Wycofany, niemy, obarczony mnóstwem myśli…,
pogrążony w trudnym do określenia stanie emocjonalnym- serce mężczyzny trudem
mogące pomieścić radość tej chwili. Musi zderzyć się z Misterium. Jego ojcostwo
objawi się w wielkim akcie przyjęcia Syna który jest prawdziwym Bogiem. W
zwątpieniach i niepewności Józefa może się odnaleźć każdy z nas, a szczególnie
ci, dla których Boże Narodzenie jeszcze funkcjonuje w sferze mitu czy
racjonalnego nieprzyjęcia. To opowiadanie o dramacie ludzi którzy jeszcze nie
zgodzili się na miłość, emanującą z ciemności. Przesłanie Ewangelii i
ikonograficzna wizja groty w której poczęło się Życie Świata, niech będzie
źródłem inspiracji w medytacji chwili narodzin każdego dziecka, a szczególnie
narodzin każdego człowieka w do wiary. W „grocie” wraz Maryją każdy wierzący powinien
począć Boga- Człowieka, aby Go ofiarować dla innych i tym samym napełnić życie
miłością i pokojem. „Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom w
których znajdzie upodobanie