Niech
się rozweselą pustynia i spieczona ziemia, niech się raduje step i niech
rozkwitnie! Niech wyda kwiaty jak lilie polne, niech się rozraduje, skacząc i
wykrzykując z uciechy. Chwałą Libanu ją obdarzono, ozdobą Karmelu i Szaronu.
oni zobaczą chwałę Pana, wspaniałość naszego Boga. Pokrzepcie ręce osłabłe,
wzmocnijcie kolana omdlałe! Powiedzcie małodusznym: «odwagi! Nie bójcie się!
Oto wasz Bóg, oto pomsta; przychodzi Boża odpłata; On sam przychodzi, by was
zbawić». Wtedy przejrzą oczy niewidomych i uszy głuchych się otworzą. Wtedy
chromy wyskoczy jak jeleń i język niemych wesoło wykrzyknie. Odkupieni przez
Pana powrócą, przybędą na Syjon z radosnym śpiewem, ze szczęściem wiecznym na
czołach; osiągną radość i szczęście, ustąpi smutek i wzdychanie.
Jest coś fascynującego
w biblijnym krajobrazie pustyni, rozpościerający się bezkres piasku i poczucia
samotności, bezradności oraz niemożliwości uczynienia czegokolwiek. Wszystko
wokół jest zależne od Boga przesypującego piasek podmuchem wiatru lub
rozdzierającego niebiosa i hojnie spuszczającego życiodajny deszcz. Na pustyni
człowiek zaczyna rozumieć swoją pozycję, znaczenie, odkrywa istotę własnego
życia. „Pustynia otwiera się dla tych, którzy zdejmują sandały pośpiechu i boso
wędrują powoli, pozwalając by piasek parzył i gładził ich stopy”(A. Pronzato). Tam
trzeba naprawdę poczuć się samotnym, aby po pewnym czasie umieć świętować
radosne nadejście Pana. Trzeba odkryć w sobie człowieka wiary-
uchrystusowionego; w tym pomaga doświadczenie pustyni. Z pustyni chrześcijanin
wychodzi umocniony, duchowo zagruntowany, przysposobiony do wejścia w ciało
świata. „Ludzie Boży są solą, która utrzymuje istnienie świata”- przekonywał
Orygenes. Maryja również przeszła przez pustynię- poczuła spieczoną i ciernistą
ziemię, a Jej serce uczyło się jak pogodzić radość z przyjęcia Życia ze
świadomością cierpienia, które będzie musiał przejść Ten, którego nosiła w
swoim dziewiczym łonie. Prorok Izajasz zwiastuje niebywałą wieść: pustynia
przemieni się w cudowny ogród. Wszystko rozkwitnie i będzie cieszyć oczy. Myślę
w tym miejscu o całych rzeszach atletów pustyni przemierzających połacie
szaleńczej pustki, a ostatecznie dochodzących do miejsca, gdzie Bóg uczynił ich
serca rajem. „Doświadczenie Boga jest więc doświadczeniem stałej nowości, która
utrzymuje duszę w stanie zadziwienia” (T. Spidlik). Wszystko jest tak
nieprawdopodobnie w proroczej i na wskroś idealnej wizji przyszłości. Świat w
którym zostanie usunięty cień śmierci i lęku…, gdzie zniwelowane zostaną
jakiekolwiek defekty. Czy to nie jest zachęta dla chrześcijan, aby przeobrażać
rzeczywistość wokół siebie siłą dobra i promieniowaniem miłości ?
„Chrześcijanie gdy widzą przybysza, wprowadzają go do swojego domu, cieszą się
nim, jak prawdziwym bratem…”- pisał wczesnochrześcijański myśliciel Arystydes z
Aten. Poczucie komunii z innymi, radość obdarowania rysująca się na twarzach,
sprawia już teraz, że pustynia naszych miast może przemienić się w oazę
szczęścia. A kiedy nadejdzie Pan i
odgłos Jego kroków rozbrzmiewać będzie z wieczności, to jednego możemy być
pewni- tego, że próbowaliśmy jałową ziemię, przemienić na powrót w pełen
harmonii Eden. Pełnia, którą jest Chrystus przychodzący triumfalnie, dokona
ostatecznej synergii- nastanie dzień w którym wszyscy ludzie będą „Jego ludem, a On będzie Bogiem z nami”. W tym
dniu wszystko zostanie odwrócone i serce świata zostanie przepełnione pokojem.
Miał rację o. Bułgakow pisząc: „Cel historii prowadzi poza historię, do życia
przyszłego wieku, a cel świata prowadzi poza świat do „nowej ziemi i nowego
nieba”. Człowiek i całe stworzenie zmartwychwstanie w Chrystusie i w Nim
uświadomi sobie swoją naturę. Dopiero wówczas zakończy się stworzenie świata,
dokonywane przez wszechmoc Bożą w oparciu o stworzoną wolność”. Za nim to
nastąpi będziemy odczuwać napięcie i mozolnie artykułować modlitwę pragnienia:
Przyjdź i przemień ten świat !