wtorek, 24 października 2017


Łk 12, 35-38

Jezus powiedział do swoich uczniów: «Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie. A wy bądźcie podobni do ludzi oczekujących swego pana, kiedy z uczty weselnej powróci, aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze. Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę, powiadam wam: Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc, będzie im usługiwał. Czy o drugiej, czy o trzeciej straży przyjdzie, szczęśliwi oni, gdy ich tak zastanie».

Lektura tekstów Nowego Testamentu roztacza przez wieki w zbiorowej świadomości chrześcijan konieczność czuwania i przygotowania się na przyjście Chrystusa. Teologiczna refleksja Kościoła nigdy nie ostygła w intensywnej medytacji o eschata- rzeczach będących jeszcze przed nami. „Są dwa główne mity, które mogą dynamizować życie narodów- mit o pochodzeniu i mit o końcu”- pisał przeniknięty finalną perspektywa dziejów Bierdiajew. Chrześcijanie do dzisiaj próbują ogarnąć wyobraźnią jak będzie wyglądał ów dzień, który zainauguruje Paruzję. Decydująca o wszystkim chwila dla której trzeba będzie podtrzymać światło wiary i być w gotowości na natychmiastowe wyskoczenia z łóżka. Być może dla wielu ludzi oczekiwanie wiąże się z jakimś poczuciem napięcia, duchowego poruszenia, dusznością a nawet lękiem. Sztuka zrodziła wiele obrazów które mogą napawać strachem i opowiadać o możliwości wiecznej separacji od Boga. Wyobraźnia może podsuwać tak wiele obrazów kresu świata i nadejścia Chrystusa, że można to przybierać prawie filmową formę science- fiction. Zmagamy się z tymi rzeczywistościami ponieważ ludzka refleksja nie jest wstanie zgłębić głębokości i szerokości spraw, które są zawarte w Bogu. Przepowiadanie Apokalipsy i przeszywające wnętrze słowa Chrystusa trzeba traktować jako warunkowe, ostrzegające, wzywające do podjęcia pracy nad własnym życiem. Fiodorow twierdził, że bierne oczekiwanie straszliwego końca nie jest godne człowieka. Być może dlatego liturgia bizantyjska tak mocno akcentuje wymiar „wiecznej pamięci.” Pamięć o końcu pozwala wypatrywać w nadziei początku Dnia Nowego, w której wieczność Boga spotka się z odmierzoną przez zegary świata egzystencją człowieka. „Pan ukrył przed nami tę chwilę, aby każdy z nas czuwał i nie wykluczał że może to nastąpić jeszcze za jego życia- powie św. Efrem Syryjczyk- Dzięki czemu stale Go wyczekują wszystkie pokolenia i wieki.” Stąd przeżywana przez nas przyszłość jest częścią teraźniejszości- życia przebóstwionego- wychylonego ku Bogu. Człowiek już teraz uczestniczy w wieczności- „Królestwo jest pośród was.” Znamy historię wielu świętych którzy chodząc po ziemi, już widzieli i dotykali śladów nieba. Perski mistyk Babie Kuhi z Shiraz fascynująco opowiadał o świecie przemienionym przez doświadczenie Boga: „Otworzyłem oczy i oto blask Jego oblicza wokół mnie, we wszystkim co dostrzegły moje oczy widziałem tylko Boga.”