czwartek, 23 stycznia 2020


Uczynił wszystko pięknie w swoim czasie, dał im nawet wyobrażenie o dziejach świata...(Koh 3, 11).

Często opowiadając moim słuchaczom o zawiłych meandrach kultury i humanistyki, zapraszam ich do poruszania się w czasie przeszłym dokonanym. U Blocha odkryłem zaskakującą myśl, że historia jest w gruncie rzeczy nauką o zmianie, niosącą przesłanie że dwa te same zdarzenia się nigdy nie powtórzą. Ciężko jest analizować pewne zjawiska bez odwołania się do kontekstów historycznych- atmosfery w której dane było egzystować ludziom różnych epok i percepcji, możliwie odmiennej od naszej.To twórcze przemierzanie czasu jest na wskroś biblijne i trochę dydaktyczne; korygujące spojrzenie na współcześnie nurtujące człowieka problemy. Jesteśmy zaplątani w historii pomimo tego, że wielu pragnie unicestwić jej wszechobecność. Nasze radości i bolączki utkane są niewidoczną nicią czasu. Życie człowieka jest sumą mniej lub ważnych wydarzeń, jak również osiągnięć i porażek. „Zbyt mocno jesteśmy wrośnięci w przestrzeń i czas, abyśmy się mogli całkowicie od nich odseparować...”(R. Habachi). Historia utrwalona w nośnikach pamięci i przesyłanych informacjach- paradoksalnie szybszych niż droga międzygalaktyczna. W swoich szkicu o czasie Herbert dokonał niezwykle celnej charakterystyki świadomości historycznej, pisał o niej jako „postawie myślowej i moralnej, która akceptuje przeszłość jako pole ludzkich doświadczeń: błędów, zbrodni, ale także przykładów męstwa i rozsądku, i która zakłada, że nasze czyny tutaj i teraz znajdują swe przedłużenie w przyszłości.” U francuskiego myśliciela Oliviera Clementa wyczytałem wiele lat temu, że jego pierwsza fascynacja wiedzą rozpoczęła się od historii, ponieważ jest ona pełna śmierci. Urzekła mnie ta osobliwe zainteresowanie czasem i pulsującymi w nim wydarzeniami, których bohaterami są ludzie rozpostarci pomiędzy życiem a śmiercią. Ludzie –  o zaskakujących obliczach, na których rysuje się pogodna świetlistość przechodzenia lub lęk przed niewiadomą krainą bytowania w zasięgu zatartego łuną niepoznania widnokręgu boskiego „teraz”. Przekraczanie czasu nie jest domeną historii, ale jej filozoficznym odpryskiem konfrontującym się z tym, co transcendentne- eschatologiczne w swej warstwie poznawczej. Odnoszę wrażenie, że w świecie rozproszonym moralnie i rozpędzonym do granic czerwoności brakuje twórczej autorefleksji nad historią i losem poszczególnych ludzi. „Każdy chciałby być kimś innym niż jest” (M. Gogol). Zapętlił się człowiek w tej wątłej autoafirmacji i narcyzmie siebie. Widzi tylko czubek własnego nosa i swoich naglących potrzeb, skrzętnie opisywanych w brukowych wyznaniach, podglądactwie i pełnych ekshibicjonizmu  programach telewizyjnych. „Świat jest zły i jeszcze mu się to ułatwia” (F. Kafka). Rozmyślam często o tym, co przyszłe pokolenia powiedzą o naszym życiu- jak będą postrzegać naszą historię, jakie wartości z niej wydobędą dla siebie. Jest w tym rozmyślaniu jakaś nuta niepokoju i niedowierzania, że będą nas inni widzieć adekwatnie do kryjących się w nas zamiarów i potrzeb. Człowiek jest miarą wszystkiego „gdy uczestniczy w świecie idei i wartości absolutnych”- twierdził Platon. Człowiek współczesny dryfuje na falach wszechobecnego zmęczenia i nie ma już sił, ani ochoty zajmować się sprawami które mają dalekosiężny wpływ na jego los. Cywilizacja wyzwolonych instynktów w których zwierzęcość bierze prymat nad światem ducha w którym powinien poczynać się człowiek wielkich marzeń i wyzwań. Przestaliśmy tęsknić za światem harmonijnym, uporządkowanym, przenikniętym duchowym pięknem. Ostatecznie pocieszają mnie słowa pewnego greckiego myśliciela: „Przychodzimy z głębokich mroków, dochodzimy do głębokich mroków, między nimi jasna przestrzeń- życie.” Historia dotknięta i przemieniona palcem Boga !