W dniu dzisiejszym
prawosławni chrześcijanie posługujący się kalendarzem juliańskim obchodzą Uroczystość
Narodzenia Pańskiego. Radość świętowania rozciąga się w czasie i pozwala nam
głębiej wnikać oczyma wiary w Misterium Wcielenia. Bóg który zszedł na ziemię
przechodząc przez łono ziemskiej Kobiety, napełnił świat światłością- wydobył
go z mroku smutku i zapomnienia. Z milczenia wieczności przychodzi Miłość
rozkruszająca skamieniałe ludzkie serca. Grzesznik znalazł się w sercu Boga. Epifania
! Zstąpił On ku ludziom i napełnił ich serca blaskiem i ciepłem miłości. „Lęk
ogarnęło piekło, bo Stwórca staje się sercem stworzenia”, a Gwiazda Betlejemska
ogłosiła Słońce Sprawiedliwości zrodzone z Dziewicy: „Przez niezachodzące
Słońce i Stworzyciela, który na niebie niezmierzoną światłość, stałaś się
świątynią. Boża Oblubienico i nieskalana Dziewico”- akcentuje liturgia
wschodnia. Wraz z Maryją otuloną światłem i przebóstwioną, do tej synergii
zostaje zaproszony Kościół. Teraz już Chrystus jednoczy w sobie jako Głowie
wszystko i doprowadza do końca wszystko. „Nic nie jest poza Nim. Wcielenie
zarazem podtrzymuje świat jako stworzenie Boga, ale i tajemniczo wstrząsa
światem jako uwikłanym w przemoc, kłamstwo i ułudę. Świat jest wytrącony z
letargu w swym porządku logicznym i koniecznym, przenikniętym śmiercią. On
buntuje się przeciw Wcieleniu, odrzuca swą metamorfozę. Światło jaśnieje w
ciemnościach, ale ciemności, nie mogąc go zgasić, nie przyjmują go… Przy
narodzeniu Bóg i człowiek zamieniają się jakby swoim życiem. Boski zalążek, moc
ostatecznej metamorfozy, wszedł w świat. Bogoczłowieczeństwo dokonane w
Chrystusie, proponowane ludziom, wszystkiemu nadaje cel…” (O. Clement). Ten proces
przemiany świata odsłania ikona narodzenia Chrystusa. Ikona nie ukazuje
historycznej narracji z Betlejem, nie ma tu reportażu zaspokajającego
ciekawość; lecz jest teologicznym traktatem wskazującym na ustąpienie
symbolicznych ciemności świata i zajaśnienie Światłości. „Kłaniamy się Twemu
Narodzeniu Chryste, daj nam ujrzeć Twoja Boską Teofanię”. Jego światłość
wyznacza punkt zbieżny w ikonie, aby całą kompozycję skierować na Jego
przyjście. W następstwie tego otrzymujemy subtelną grę światła i ciemności. Tylko
przez takie skontrastowanie nasz racjonalny i obciążony mnóstwem pytań może
zedrzeć zasłonę niepoznawalności i przybliżyć oczy duszy ku „Światłości
nieznającej zachodu”. Z ciemną grotą ostro kontrastują promienie światła „spadającego z wysokości”,
które są reminiscencją hymnu Zachariasza- jaśnieją „tym, co w mroku i cieniu
śmierci mieszkają” (Łk 1,7). Gwiazda bożonarodzeniowej ikony ogniskuje na sobie
spojrzenie i emanuje strumieniem światła w kierunku Przedwiecznego złożonego w
ciemnościach groty. Gwiazda oznacza tę, którą ujrzeli utrudzeni wędrówką mędrcy
ze Wschodu. Wchodząc głębiej w symbolikę- to gwiazdą jaśniejącą na nieboskłonie
jest sam Chrystus. „Światłość w ciemności świeci”. Komentuje to w swojej
homilii św. Ambroży: „Gwiazda jest widzialna jedynie przez mędrców, nie widać
jej tam, gdzie mieszka Herod; tam gdzie przebywa Chrystus, znowu staje się
widzialna i wskazuje drogę. Zatem ta gwiazda to droga, droga- Chrystus,
ponieważ w tajemnicy wcielenia Chrystus jest gwiazdą, bo „wschodzi z Jakuba, a
z Izraela podnosi berło”. Zatem gdzie jest Chrystus, tam i gwiazda, On bowiem
jest „Gwiazdą świecącą poranną”. Tak więc wskazuje na siebie swoim własnym
światłem”. Wychodzący promień z gwiazdy dzieli się na trzy blaski, wskazując
obecność Trzech Osób Boskich w ekonomii zbawienia. Narodzenie dziecięcia jest
Teofanią Boga. Na zewnątrz groty usytuowana została Maryja. Jest Ona
przyodziana w purpurę, zmęczona po bólach rodzenia, odwrócona plecami do
swojego dziecięcia. „Witaj, Gwiazdo, zwiastująca nam Słońce”. To za Nią wzeszła
Światłość, którą w skrytości i ludzkiej ograniczoności kontempluje ziemska
Matka. Finałem tej ikonograficznej wizji jest spowijająca wszystko radość
wypisująca się na twarzach adorujących aniołów. Oni dostrzegają już świat
przemieniony, a my wraz z nimi kontemplujemy pierwsze Jego przyjście i to ostatnie
na końcu czasów.