Pięknie
uczynił wszystko w swoim czasie- powie mądrość Talmudu. W
moim rodzinnym domu jest bardzo wiele starych, zabytkowych zegarów. Pięknie
wyrzeźbione z intarsją i złoconymi krawędziami. Kunsztownie wycyzelowane. Kiedyś mój ojciec dbał o każdego z nich;
nakręcał, sprawdzał jak bije serce, czy sprężyny misternie wykonanych mechanizmów
są wszędzie naoliwione. Wszystko to wynikało z troski o czas, którego ów
przedmiot był świadkiem. Dukt wyznaczało bicie kowadełek przypominające o tym,
że jakaś cząstka naszego „teraz” stała się przeszłością. Jako dziecko budząc
się w nocy, liczyłem uderzenia i wyczekiwałem poranka. Kiedy pewnej nocy w
czasie snu mojemu ojcu przestało bić serce, jeden z zegarów zatrzymał się;
uchwycił moment jego Paschy. To było taki wymowne- zegar jedyny świadek
przejścia na drugą stronę. W Ruchomym
święcie Hemingway napisał: „Cząstka nas samych umierała co roku, kiedy liście
opadały z drzew, a gałęzie były nagie na wietrze w chłodnym, zimowym świetle.
Ale wiedziałeś, że zawsze będzie wiosna, tak jak wiedziałeś, iż rzeka popłynie
znowu, kiedy odtaje.” Czas biegnie nieubłaganie- nie jest wrogiem naszego
bytowania, jesteśmy z nim tożsami i odczuwamy go szczególnie namacalnie wtedy, kiedy przeglądamy się w lustrze i dostrzegamy szereg
zmian zachodzących w ulotnym pięknie ciała. Wytarcie starego czasu wyrzeźbione na
ludzkich twarzach- obumieranie, śmierć i narodziny- kolistość czasu w którego
nurcie pulsuje życie. Historia każdego człowieka poddana jest drganiu
wieczności, posiada swój tajemniczy horyzont eschatologiczny. Każdy człowiek
jak pisał L. Kołakowski „żyje w cieniu swojej apokalipsy prywatnej,
nieuniknionej, i w gruncie rzeczy nieodległej: własnej śmierci.” Ale ta perspektywa
którą dyscyplinuje zegar biologii nie jest ostateczna. W chrześcijaństwie
teraźniejszość, przeszłość i przyszłość splatają się w miłosnym uścisku, trwają
w oczekiwaniu nas spotkanie z Bogiem. Czas jest częścią liturgii wieczności,
stąd przestaje przerażać jego upływ. Czas nie jest utracony, ale przemieniony. „Śmierć
jest dla nas paradoksem. Jest ostatnim złem, rozstaniem, z którym nie można się
pogodzić, ale jest też światłością z tamtego świata, objawieniem miłości,
początkiem przemienienia”(M. Bierdiajew). Pozostaje nam żyć w czasie bez
względu na to, czy uporczywie spoglądamy na zegarki. Wszystko zmierza
ostatecznie ku źródłu. Najważniejsze aby nie zmarnować żadnej chwili. „Trzeba
odważyć się na twórczość”- powiedział patriarcha Atenagoras w rozmowie z
Olivierem Clementem. Zdobyć się na twórczość wiary i życia. Codzienność naznaczoną
robieniem rzeczy ważnych- pięknych- podnoszących świat ku sprawom najbardziej
istotnym. „Kultura to budowanie wartości, dla których warto żyć”- mawiał Z. Herbert.
Wszelka aktywność jest synergią, współdziałaniem- odkrywaniem piękna
edenicznego. Milczenie, „symbol świata, który nadchodzi”(św. Izaak z Niniwy)
przemienia spojrzenie: człowiek zaczyna dostrzegać chwałę Bożą otwartymi
oczami. Przyjąć Tego, który Jest „Słowo stało się ciałem i oglądaliśmy Jego
chwałę”(J 1, 14).