Cisza jest tą
przestrzenią której wypatruje dusza chrześcijanina. Wielkopostna droga
nawrócenia jest odkrywaniem bezbrzeżnej ciszy w zgiełku przeszywającego zewsząd
hałasu miasta. Istnieją obok nas ludzie, którzy nie potrafią już egzystować w
milczeniu. Ich uszy przenika nieustannie rozlegający się dźwięk, gwar,
technologiczna kakofonia. Hałas i dźwięk – znamionują naszą nowoczesną
cywilizację, która potrafi otępiać i dezorientować nawet ludzi głęboko
wrażliwych. Wejście w przestrzeń ciszy wymaga odwagi i konfrontacji ze sobą.
Takie doznanie pozwala uchwycić nicość z jaką stajemy wobec Tego, którego słowo
wydobyło świat z ciszy wieczności. Człowiek staje się bytem rozmyślającym-
reflektującym wszystkie zakamarki własnego jestestwa. Cisza potrafi wyzwalać z
obsesji siebie; orbitowania wokół własnych i banalnych spraw. Prawdziwa i
szczera modlitwa rezonuje siłą słowa dopiero wtedy kiedy przejdzie przez
komnatę ciszy, zatopionej w pragnieniu bycia naprzeciw Tajemnicy. „Panie, nie
pozwól nam zapomnieć- pisze S. Kierkegaard- że Ty mówisz również wtedy, kiedy
milczysz.” Żywa teologia rodzi się z poczucia niewystarczalności słów i słuchu
wyostrzonego do granic możliwości. Negotiosum
silentium- aktywna i twórcza cisza- jak mawiał św. Ambroży z Mediolanu. Nie
bez przyczyny w średniowiecznych klasztorach cisza spowijała rytm codziennego
życia mnichów. „Zamknij drzwi swej celi dla ciała, wrota swego języka dla mowy,
a wewnętrzne drzwi dla złych duchów”(św. Jan Klimak). Kamienne wsporniki
instruowały wchodzących wędrowców, że cisza jest córą beznamiętności; cnotą
ludzi wielkiego ducha. Usta przewiązane powrozem stanowiły zaproszenie do
medytatywnej dyscypliny bycia naprzeciw Boga. Pokornego nasłuchiwania kroków
Oblubieńca: „Jezus Chrystus, Słowo, które wyłania się z milczenia”(św. Ignacy z
Antiochii). „Katedry były wznoszone wokół ciszy... jak milczenie osadzone w
kamieniu. Ogromna skarbnica ciszy”- twierdził M. Picard. Milczenie stawało się
przeistoczoną mową- bezdźwięcznym dialogiem miłości. „Kiedy się modlicie, wasze
„ja” musi zamilknąć... Uciszcie się i pozwólcie mówić modlitwie”(T.
Colliander). Pozwólcie mówić Bogu, który jest wewnątrz was ! W tradycji
prawosławnej heyzchasta, to człowiek przeobrażony- ktoś, kto dostąpił
wewnętrznego pokoju- posiadł piękno ciszy. Wyraża to niezwykle wymownie
nubijskie malowidło ścienne przedstawiające św. Annę składającą palec na ustach
i zapraszającą do modlitwy. Człowiek, który nauczył się słuchać i stawać
naprzeciw Boga; odkrywać, że Królestwo Boże jest w nim (Łk 17,21). Cisza jest
częścią tej wielkiej ascezy, która jest najtrudniejszą z wyzwań współczesności.
„Milczy, kto wychodząc od ciszy, rezygnuje, by afirmować swoją egzystencję”( M.
Laroche). Na ścianie mam dużą ikonę Krzyża przed którą najczęściej składaną
modlitwą jest przeniknięte codziennym zmęczeniem milczenie. Wobec cierpiącego
Chrystusa, tylko cisza staje się najbardziej właściwym językiem wdzięczności.