piątek, 28 lutego 2020


Cisza jest tą przestrzenią której wypatruje dusza chrześcijanina. Wielkopostna droga nawrócenia jest odkrywaniem bezbrzeżnej ciszy w zgiełku przeszywającego zewsząd hałasu miasta. Istnieją obok nas ludzie, którzy nie potrafią już egzystować w milczeniu. Ich uszy przenika nieustannie rozlegający się dźwięk, gwar, technologiczna kakofonia. Hałas i dźwięk – znamionują naszą nowoczesną cywilizację, która potrafi otępiać i dezorientować nawet ludzi głęboko wrażliwych. Wejście w przestrzeń ciszy wymaga odwagi i konfrontacji ze sobą. Takie doznanie pozwala uchwycić nicość z jaką stajemy wobec Tego, którego słowo wydobyło świat z ciszy wieczności. Człowiek staje się bytem rozmyślającym- reflektującym wszystkie zakamarki własnego jestestwa. Cisza potrafi wyzwalać z obsesji siebie; orbitowania wokół własnych i banalnych spraw. Prawdziwa i szczera modlitwa rezonuje siłą słowa dopiero wtedy kiedy przejdzie przez komnatę ciszy, zatopionej w pragnieniu bycia naprzeciw Tajemnicy. „Panie, nie pozwól nam zapomnieć- pisze S. Kierkegaard- że Ty mówisz również wtedy, kiedy milczysz.” Żywa teologia rodzi się z poczucia niewystarczalności słów i słuchu wyostrzonego do granic możliwości. Negotiosum silentium- aktywna i twórcza cisza- jak mawiał św. Ambroży z Mediolanu. Nie bez przyczyny w średniowiecznych klasztorach cisza spowijała rytm codziennego życia mnichów. „Zamknij drzwi swej celi dla ciała, wrota swego języka dla mowy, a wewnętrzne drzwi dla złych duchów”(św. Jan Klimak). Kamienne wsporniki instruowały wchodzących wędrowców, że cisza jest córą beznamiętności; cnotą ludzi wielkiego ducha. Usta przewiązane powrozem stanowiły zaproszenie do medytatywnej dyscypliny bycia naprzeciw Boga. Pokornego nasłuchiwania kroków Oblubieńca: „Jezus Chrystus, Słowo, które wyłania się z milczenia”(św. Ignacy z Antiochii). „Katedry były wznoszone wokół ciszy... jak milczenie osadzone w kamieniu. Ogromna skarbnica ciszy”- twierdził M. Picard. Milczenie stawało się przeistoczoną mową- bezdźwięcznym dialogiem miłości. „Kiedy się modlicie, wasze „ja” musi zamilknąć... Uciszcie się i pozwólcie mówić modlitwie”(T. Colliander). Pozwólcie mówić Bogu, który jest wewnątrz was ! W tradycji prawosławnej heyzchasta, to człowiek przeobrażony- ktoś, kto dostąpił wewnętrznego pokoju- posiadł piękno ciszy. Wyraża to niezwykle wymownie nubijskie malowidło ścienne przedstawiające św. Annę składającą palec na ustach i zapraszającą do modlitwy. Człowiek, który nauczył się słuchać i stawać naprzeciw Boga; odkrywać, że Królestwo Boże jest w nim (Łk 17,21). Cisza jest częścią tej wielkiej ascezy, która jest najtrudniejszą z wyzwań współczesności. „Milczy, kto wychodząc od ciszy, rezygnuje, by afirmować swoją egzystencję”( M. Laroche). Na ścianie mam dużą ikonę Krzyża przed którą najczęściej składaną modlitwą jest przeniknięte codziennym zmęczeniem milczenie. Wobec cierpiącego Chrystusa, tylko cisza staje się najbardziej właściwym językiem wdzięczności.