Kilkanaście dni
odpoczynku jest doskonałą okazją do pochylenia się nad sprawami odłożonymi na
później. Powróciłem do tekstów poświęconych śmierci i zmartwychwstaniu, które
próbowałem zebrać już wcześniej; usystematyzować, podszlifować i złożyć w lekkostrawną,
choć nie zwalniającą czytelnika z głębszej refleksji książkę. Jest to ten
rodzaj eseistyki, który określam na własny użytek terminem- „graniczny”-
ponieważ jest pewnego rodzaju spacerem po zakrytych przed człowiekiem stanach
eschatycznych. Zresztą wszyscy kiedyś będziemy niesieni na marach lub
drewnianej trumnie, jak na tym cudownym zamieszczonym przeze mnie romańskim
kapitelu. Często czytelnicy mojej strony przyznają, iż dominującą tematyką
moich rozważań jest temat Paschy-
przejścia ze śmierci do życia. To trafne spostrzeżenie, gdyż rzeczywistość
odchodzenia i jawiący się na horyzoncie apofatycznego spojrzenia- nowy świat - jest
częstym obiektem moich rozmyślań. Hebrajskie słowo alam określa wieczność i znaczy tyle, co „ukrywać się.” Jeżeli coś
jest ukryte, to tym bardziej przywołuje nas do poszukiwania- ekscytuje
wszystkie władze poznawcze. Czyż nie jesteśmy dziećmi z którymi Bóg bawi się od
czasu do czasu w chowanego ? Daje nam jedynie ślady po których idziemy jakby po
omacku. „Wszystko szuka doskonałości w śmierci”- pisał poeta A.R. Bastos. Ja
szukam doskonałości w życiu. „Wszelka radość pragnie wieczności, pragnie
głębokiej, głębokiej wieczności”(F. Nietzsche). Nie piszę o czymś nowym,
jedynie ukierunkowuję ludzką percepcję na możliwość świata o którym zdaje się,
że zapomnieliśmy. „Śmierć jest bramą życia”- mówili starożytni uwikłani w śmierć
i tęskniący za czymś wiecznie trwałym. Tylko Biblia będzie przynosiła promienne
słowa pokrzepienia i nadziei: „Deus mortem non fecit”- Bóg nie jest sprawcą
śmierci, lecz Tym który z niej wyzwala ! Kultura opowiada nam o śmierci i
przechodzeniu. Muzyka przenosi poza objęciami Thanatosa; dźwięki wprawiają w drganie wieczność, uobecniając tym samym
źródło spełnienia i piękna. Ikony przypominają o świecie przeobrażonym, którego
korowód ocalonych z paszczy Lewiatana prowadzi zmartwychwstały Chrystus „Obalił
On potęgę śmierci i przekształcił ciało dla niezniszczalności”(św. Cyryl
Jerozolimski). Pochlam się nad mrocznymi obrazami Boscha i nie widzę tam świata
zatopionego w otchłani lęku, lecz zapętlone stworzenie, oczekujące na
zatopienie w wibrującym tunelu światła. Nawet w paskudnie ukazanej malarskiej
wizji piekła- tli się wątłe światło zapowiadające poranek. „Wszystko, czego
tutaj na ziemi poszukujemy w sztuce- harmonia, niezwykłość, absolutne piękno-
wszystko to otrzymamy w życiu wiecznym”(A. Grun). Życie człowieka utkane jest
drobnych kroków prowadzących ku ostatecznemu przeobrażeniu. Lękamy się
odchodzenia, ponieważ nasza biologia bardzo często naznaczona jest cierpieniem
i konwulsyjnie wyrywa się, próbując wydrzeć się natarczywie przenikającemu każdą
cząstkę ciała bólowi. W następnym tygodniu rozpocznie się już Wielki Post. To
czas w którym chrześcijaństwo będzie proklamować prawdę o Chrystusie który
stoczył na krzyżu walkę ze śmiercią. Niezwykle głęboko to doświadczenie będą
nam przybliżać teksty Ojców Kościoła: „Śmierć- pisze św. Efrem- zabiła Go w
ciele, które On przyjął, lecz tą samą bronią On zatriumfował nad nią. Boskość
skryła się w człowieczeństwie i zbliżyła się do śmierci, która zabijając je,
sama została zabita i pokonana na krzyżu. Śmierć zabiła życie przyrodzone, lecz
została zabita przez życie nadprzyrodzone. Ponieważ śmierć nie mogła przełknąć
Słowa bez ciała, narodziło się Ono z Dziewicy, by móc zejść dzięki ciału do
piekieł.”