środa, 22 września 2021

Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie (Mt 10, 32-33). W Komentarzu do Ewangelii według św. Jana Orygenes pozostawia nam jakże głęboką myśl: „Święci są żywi, a żywi są świętymi.” Świadectwo- słowo obecnie tak spopularyzowane przez miałkie autobiografie, zalegające półki galeryjnych księgarni; będące swoistymi autowynurzeniami ludzi z pierwszych stron gazet i mediów. Nie o takie świadectwo chodzi. Myślę tu o kulturze ludzkich postaw „łączne żniwo myśli i uczuć”(T.S. Eliot) charakteryzujące ludzi autentycznie wielkich duchowo. „Świadek mówi wszystkim: Królestwo Boże jest pośród was, Bóg jest obecny we wszystkich zdarzeniach świata, ale wy o tym nie wiecie, wy tego nie widzicie. Wzywa ludzi i ogrania ich w gęstwinie ich sytuacji historycznej. Pokazuje, że Jezus jest współczesny ludziom wszystkich epok”- pisał P. Evdokimov. Rozmawiam z moim znajomym uczącym młodzież katechezy. Patrzę na człowieka zrezygnowanego, wypalonego, nie potrafiącego już z kerygmą dotrzeć do młodych ludzi, aby ich zaintrygować; otworzyć na ważkie pytania, czy postawić w sytuacji zdumienia. Współczuję mu i próbuję w kilku szczerych słowach podnieść na duchu. Nie jest to dramat pojedynczego człowieka. To przeświadczenie towarzyszy wielu chrześcijanom, nie potrafiącym konfrontować swojej wiary z twardą i często opresyjną postawą świata wobec przesłania Ewangelii. Żyjemy w świecie łatwych negacji, ukrytego pod tkanką racjonalnych przesłanek ateizmu, naigrywającego się z religii i czyniącego z niej komiczny, przeterminowany zabobon. Negować i nie wiedzieć- to bardzo różne stany umysłu i towarzyszące im postawy ! Trzeba nauczyć się dystansu wobec strumienia myśli, obrazów, psychologicznych rozgrywek dziejących się w nas i obok nas. Rzeczywistość na opak, szukająca innych alternatyw, pełna „duchowości” bez Boga. Jakże często psychologia chciałaby zająć miejsce religii, szukając panaceum na zranienia ludzkiej duszy. Można sondować stany umysłu, lecz nie głębię ludzkiego serca. Przypominają mi się słowa filozofa Maritaina, iż otacza nas zewsząd wielu ludzi, którzy są „religijnymi analfabetami”- mocują się z Bogiem jak Jakub, ale nie oczekują błogosławieństwa. „Fałszywy Bóg, który we wszystkim przypomina prawdziwego, z wyjątkiem tego, że nie można się z Nim zetknąć, zawsze będzie przeszkodą w dojściu do Boga prawdziwego”- czytamy w Świadomości nadprzyrodzonej Simone Weil. Tymczasem Bóg prawdziwy jest absolutnie wolny i potrafi natychmiastowo wstrząsnąć posadami ludzkiego niedowierzania, buntu i opresyjności. U Pasierba odkryłem słowa, iż „musi umrzeć Bóg złej teologii, ów żandarm świata, małostkowy księgowy, zajęty tylko prowadzeniem rejestru naszych win, mściwy upiór, który wchłonął w siebie wszystko, co było najbardziej posępnego i zatrważającego w bóstwach pogańskich, w najokrutniejszych mitach, zazdrosny o rozwój i emancypację człowieka, jak Apollo, który obdarł Marsjasza ze skóry, ponieważ okazał się lepszym od niego muzykiem, zawistny o każdą odrobinę ludzkiego szczęścia i radości jak Artemida.” Być może oczyszczenie chrześcijańskiego Boga z przyprószeń historii, ludzkich projekcji i karykaturalnych masek, pozwoli na spotkanie z Nim i przyjęcie Go. „Wówczas, w świetle wiary, jeszcze głębiej odkrywamy Boga wcielonego i ukrzyżowanego, który już staje między nicością a nami. Wtedy pojawiają się łzy wdzięczności, łzy radości. Obmyte tymi łzami głębokie serce budzi się i staje się świetlistym okiem, które widzi wszystkie sprawy w Bogu, które zostaje ogarnięte światłem niewyczerpanym, pochodzącym od Ojca, rozświetlającego na górze oblicze Chrystusa, i które prawie utożsamia się z Duchem, dawcą życia”(O. Clement). To wydarzenie staje się natychmiastową euforią, łaską budzącą człowieka do dania świadectwa prawdzie.