środa, 1 września 2021

Przez słowo Pana powstały niebiosa i wszystkie zastępy przez tchnienie ust Jego... Bo sam przemówił, a wszystko powstało; On sam rozkazał, a zaczęło istnieć (Ps 33, 6- 9). Nasza egzystencja jest przeniknięta drganiem słów unoszących się w powietrzu i układających się w odwiecznie sprzężoną z życiem człowieka kaligrafię tekstów w których czas i dziejące się w nich wydarzenia stają się barwnym zapisem- relacją z przeżywanych twórczo chwil. Jako pierwszy przemówił Bóg, który tworząc plastycznie świat tworzywem słowa, rzekł: „Niechaj się stanie światłość”(Rdz 1,3- 8). Powołanie wszelkiego istnienia dokonało się dzięki aktowi mowy. Pomyślał- wypowiedział myśl- urzeczywistnił. Odwiecznie w Nim pulsujące marzenia przybrało kształt. Wraz z pierwszym i najbardziej misteryjnym aktem Boga, ludzka cywilizacja zostaje obdarowana kulturą słowa. Ten zlepek dźwięczących słów: będzie ludzką modlitwą, wyznaniem, proklamacją, poezją i muzyką- liturgicznym hymnem wdzięczności. „Poezja to mówiące malarstwo”- powie antyczny myśliciel Simonides. Rozgałęziona historia języków zawsze będzie odnajdywała swój matecznik- w tym biblijnym- najbardziej subtelnym języku, utkanym ze słów Boga. Wielu badaczy zgodnie uważa, że historia ludzkości zaczęła się od obrazów. Kształty zaobserwowanych rzeczy które wyrysował na ścianach jaskiń niemy człowiek w sercu dzikiej natury. Nie uważam tej opinii za jedyną i wyczerpującą. Na początku było słowo. „Zamiast obrazków pojawiły się znaki- kliny, linie- i nagle przestały wyrażać pojęcia, zaczęły oddawać dźwięki- sylaby lub głoski”(J. Parandowski). Z ciszy zrodziło się słowo, które porwało ludzkiego ducha i otworzyło jego percepcję na piękno otaczającego świata. „Pismo i sztuka to jedyni świadkowie czasów”(M. Dąbrowska). Zaczęto opowiadać o życiu. Zrodziła sie potrzeba opisania zjawisk- wewnętrznych i zewnętrznych. Wrażenia zaczęto zapisywać jednym tchem, bez przerywników, gwiazdek, odstępów. Pierwsze starożytne teksty nie posiadały znaków interpunkcyjnych, a ich teksty płyną wartko niczym rzeka, zagarniając wszystko, co napotkały na swojej drodze. „Kontemplacja natury czyni poetów, medytacja przeznaczenia czyni myślicieli. Poeta i myśliciel spoglądają w jedną stronę tajemnicy. Bóg jest za jej ścianą”(V. Hugo). Wypowiedziane słowa wyznaczały kierunek ku poznaniu siebie i innych. Słowa za którymi można się skryć lub użyć ich jako najpotężniejszą broń przeciwko swoim adwersarzom. Słowa podnoszące dachy domów; przynoszące pokój, szczęście i radość. Słowa zdrady- niczym śmiercionośne strzały- którymi się miota niespodziewanie, uśmiercając swój cel w ułamku sekundy. Jaką siłę ma słowo: wykrzyczane i zapisane na kamieniu, skórze, czy całunie z szeleszczących liści ! Javier Sierra w jednej z poczytnych powieści ustami bohatera, mówi: „Na ogół nie doceniamy mocy słów. Są one bowiem narzędziem codziennym, tak nierozdzielnie związanym z ludzką naturą, że często zapominamy, iż ledwie jedno z nich- niczym trzęsienie ziemi, wojna lub choroba- potrafi odmienić nasz los. Podobnie jak w przypadku tego rodzaju katastrof, skutki działania głosu okazują się niemożliwe do przewidzenia... W każdej chwili- dziś, jutro lub w przyszłym roku- prosty ciąg dźwięków wypowiedzianych w odpowiednim momencie może na zawsze zmienić bieg naszego życia.” Często wyobrażam sobie odległą w czasie historię. Świat antycznych myśli i nakreślonych słów u pierwszych mistrzów, myślicieli i heroldów słowa. Wyobrażam sobie domy starożytnych, gdzie na półkach wykształceni Rzymianie trzymali książki z greckim przekładem Iliady i Odysei Homera, z których dzieci uczyły się na pamięć fragmentów i ćwiczyły się retorycznej sztuce słowa. Tegonia Hezjoda z jej mitami i genealogią bogów, tragedie Sofoklesa i Eurypidesa, jak również wartkie komedie Menandra. W domach tych bardziej wykształconych i używających biegle łaciny, były Eneida, epicki poemat Wergiliusza o pełnych przygód wędrówkach Eneasza oraz Metamorfozy Owidiusza które zapłodnią bogactwem tematów całą późniejszą sztukę. W końcu filozofia, tak popularna w świecie śródziemnomorskim bez której dzisiejsza kultura słowa byłaby bełkotem prostaków rozbijających się mieliznę niemych pytań. Dialogi Platona, Timajos, czy Etyka nikomachejska Arystotelesa, pisma stoika Zenona i zawiłe w opisy historie Tukidydesa i Herodota. Warto również nadmienić o mowach Cycerona i Senece snującym rozprawę o życiu szczęśliwym. Wszystkie te mity, historie, opowiadania- unieśmiertelnione słowa w żywiole ludzkiej ekspresji dają obraz ludzkiej mądrości zrodzonej w tyglu wypieczonych słów. Przyjemność obcowania z pięknem języka, geniuszem i przenikliwością myśli ich twórców. Obok tego współistniał cudowny świat Biblii. Świat tych, którzy podążyli za Chrystusem i dali się uwieść Ewangelii- Słowu, które zbawia. „Teraz traktujcie Pismo Święte jak twarz Boga. Rozpłyńcie się w Jego obecności” (św. Augustyn). Jakże w tym kontekście wydaje się budujące i inspirujące w przeżywaniu słowa, świadectwo syryjskiego chrześcijanina z pierwszych wieków Kościoła kiedy poddał się lekturze Księgi Rodzaju. Poczuł, że wszedł w nowy i tajemniczy świat: „Przeczytałem początek tej księgi i wypełniła mnie radość/ Gdyż jej zwrotki i linijki otwierały swe ramiona, by mnie powitać. I poprowadziły do swych towarzyszek. A kiedy dotarłem do miejsca, gdzie spisana jest historia Raju, poczułem, że unoszę się i przemieszczam z serca tej księgi w samo serce Raju !”