wtorek, 15 stycznia 2019


Ps 8

O Panie, nasz Panie,
jak przedziwne jest Twoje imię po całej ziemi.
Czym jest człowiek, że o nim pamiętasz,
czym syn człowieczy, że troszczysz się o niego?

W kalendarzu liturgicznym przypada dzisiaj wspomnienie jednego z najbardziej popularnych świętych Kościoła Wschodniego- św. Serafina z Sarowa (Prochor Izdorowicz Masznin 1759- 1833). Wstępując do monasteru otrzymał prorocze imię Serafin- co się tłumaczy jako „płomienny.” Całe jego życie było opromienione blaskiem paschalnego zwycięstwa Chrystusa. Promieniował na zewnątrz wiarą w zwycięstwo Chrystusa nad złem, demonem i śmiercią. Człowiek paschalny- „naczynie” wypełnione po brzegi łaską Ducha Świętego. „Ten niezwykły święty: krzepki, mężny, tryskający duchową pięknością i niezmiennie pogodny, miał w sobie coś anielskiego. Już od czasu dzieciństwa, wydawał się jakby przeniknięty Duchem Świętym” (O. Clement).  Łączy go niezwykle głębokie podobieństwo ze średniowiecznym Biedaczyną z Asyżu- prostodusznym, ubogim, wychylonym ku miłości Boga i stworzenia. Serafin podobnie jak św. Franciszek nosił w sobie cierpienia świata, przeżywał je i przemieniał świat siłą modlitwy oraz pięknego- anielskiego człowieczeństwa. W 1794 Serafin rozpoczął życie pustelnika, osiedlając się w bliskości monasteru pustelni sarowskiej. Żył pośród przyrody i zwierząt, oddając się kontemplacji i ascezie. „Jego pustelnię otaczały niedźwiedzie, wilki, zające i lisy, a także jaszczurki oraz wszelkiego rodzaju gady. Kiedy kończył modlitwę wychodził przed swą celę, aby karmić je z ręki, i wydaje się, że wtedy Bóg mnożył ten suchy kawałek chleba, którego miał przecież tak niewiele, aby starczyło go dla wszystkich stworzeń cierpiących głód na pustelni sarowskiej... Tym, co najbardziej uderzało wszystkich mających z nim kontakt, była promieniująca z ojca Serafina radość” (I. Gorainov). Toczył walkę z demonami wewnętrznymi i nieprzychylnymi ludźmi którzy uprzykrzali mu życie. Raz nawet został niezwykle dotkliwie pobity. Ktoś napisał o Nim, że w Chrystusie „zstąpił od do piekieł ludzkiej doli, jednocząc w sobie to, co ziemskie i boskie; niebo i piekło.” Tak jak apostołowie widzieli światłość Bożą oczyma ciała na górze Tabor, tak również w przemieniającej światłości uczestniczył w całej pełni bytu Serafin. „Ten, kto uczestniczy w energii Boskiej... w pewnym sensie sam staje się światłem; zjednoczony jest ze światłem i, wraz ze światłem, widzi w pełni świadomie to, co pozostaje ukryte dla tych, którzy tej łaski nie mają.” Ten święty Ojciec odczuwał w sobie radość, pokój, wewnętrzne ciepło, światło- emanujące tak zdumiewająco na zewnątrz. „Właśnie ten wewnętrzny spokój przyciągał do ascetów całe rzesze ludzi, jak to ukazują między innymi opowiadania o życiu Serafina z Sarowa” (T. Spidlik). Przeobrażenie „ubogiego Serafina” było epifanią, uzewnętrznieniem potęgi Ducha Świętego- odsłaniającego w człowieku zadatek wieczności. W  roku 1831, na dwa lata przed śmiercią Świętego Starca, miało miejsce słynne przeobrażenie. Świadkiem tego wydarzenia w dniu przypadającym na wigilię Zwiastowania był Mikołaj Motowiłow. Człowiek ten poczuł namacalnie działanie łaski- światło, ciepło i wszechogarniającą radość. Zobaczył twarz Serafina jaśniejszą od słońca, a jego oczy były niczym błyskawice. „Nie bój się pobożny bracie- usłyszał ów poruszony człowiek- Pan stał się tak samo świetlisty jak i ja. Teraz pan jest w pełni Ducha Bożego, inaczej nie mógłby mnie zobaczyć w tym stanie.” Święty wyjawił Mikołajowi niezwykle poruszającą tajemnicę: „Celem życia chrześcijańskiego jest nabywanie Ducha Świętego.” Tego dnia w sposób szczególny polecam przez wstawiennictwo Ojca Serafina mojego synka który nosi imię tego świętego. Dzień liturgicznego wspomnienia świętego patrona jest dniem imienin- świętowania i wdzięczności za błogosławieństwo które sprasza ów orędownik. „My zaś powinniśmy nieustannie składać Bogu dzięki, przez Pana bracia, że Bóg wybrał nas pierwszych do zbawienia przez Ducha Świętego i wierność prawdzie...” (Tes 2,13-14).