O Panie, nasz Panie,
jak przedziwne jest Twoje imię po całej ziemi.
Czym jest człowiek, że o nim pamiętasz,
czym syn człowieczy, że troszczysz się o niego?
jak przedziwne jest Twoje imię po całej ziemi.
Czym jest człowiek, że o nim pamiętasz,
czym syn człowieczy, że troszczysz się o niego?
W kalendarzu liturgicznym przypada
dzisiaj wspomnienie jednego z najbardziej popularnych świętych Kościoła
Wschodniego- św. Serafina z Sarowa (Prochor Izdorowicz Masznin 1759- 1833). Wstępując
do monasteru otrzymał prorocze imię Serafin- co się tłumaczy jako „płomienny.”
Całe jego życie było opromienione blaskiem paschalnego zwycięstwa Chrystusa. Promieniował
na zewnątrz wiarą w zwycięstwo Chrystusa nad złem, demonem i śmiercią. Człowiek
paschalny- „naczynie” wypełnione po brzegi łaską Ducha Świętego. „Ten niezwykły
święty: krzepki, mężny, tryskający duchową pięknością i niezmiennie pogodny,
miał w sobie coś anielskiego. Już od czasu dzieciństwa, wydawał się jakby przeniknięty
Duchem Świętym” (O. Clement). Łączy
go niezwykle głębokie podobieństwo ze średniowiecznym Biedaczyną z Asyżu-
prostodusznym, ubogim, wychylonym ku miłości Boga i stworzenia. Serafin
podobnie jak św. Franciszek nosił w sobie cierpienia świata, przeżywał je i
przemieniał świat siłą modlitwy oraz pięknego- anielskiego człowieczeństwa. W
1794 Serafin rozpoczął życie pustelnika, osiedlając się w bliskości monasteru pustelni
sarowskiej. Żył pośród przyrody i zwierząt, oddając się kontemplacji i ascezie.
„Jego pustelnię otaczały niedźwiedzie, wilki, zające i lisy, a także jaszczurki
oraz wszelkiego rodzaju gady. Kiedy kończył modlitwę wychodził przed swą celę,
aby karmić je z ręki, i wydaje się, że wtedy Bóg mnożył ten suchy kawałek
chleba, którego miał przecież tak niewiele, aby starczyło go dla wszystkich
stworzeń cierpiących głód na pustelni sarowskiej... Tym, co najbardziej
uderzało wszystkich mających z nim kontakt, była promieniująca z ojca Serafina
radość” (I. Gorainov). Toczył walkę z demonami wewnętrznymi i nieprzychylnymi
ludźmi którzy uprzykrzali mu życie. Raz nawet został niezwykle dotkliwie
pobity. Ktoś napisał o Nim, że w Chrystusie „zstąpił od do piekieł ludzkiej
doli, jednocząc w sobie to, co ziemskie i boskie; niebo i piekło.” Tak jak
apostołowie widzieli światłość Bożą oczyma ciała na górze Tabor, tak również w
przemieniającej światłości uczestniczył w całej pełni bytu Serafin. „Ten, kto
uczestniczy w energii Boskiej... w pewnym sensie sam staje się światłem;
zjednoczony jest ze światłem i, wraz ze światłem, widzi w pełni świadomie to,
co pozostaje ukryte dla tych, którzy tej łaski nie mają.” Ten święty Ojciec odczuwał
w sobie radość, pokój, wewnętrzne ciepło, światło- emanujące tak zdumiewająco
na zewnątrz. „Właśnie ten wewnętrzny spokój przyciągał do ascetów całe rzesze
ludzi, jak to ukazują między innymi opowiadania o życiu Serafina z Sarowa” (T.
Spidlik). Przeobrażenie „ubogiego Serafina” było epifanią, uzewnętrznieniem
potęgi Ducha Świętego- odsłaniającego w człowieku zadatek wieczności. W roku 1831, na dwa lata przed śmiercią
Świętego Starca, miało miejsce słynne przeobrażenie. Świadkiem tego wydarzenia
w dniu przypadającym na wigilię Zwiastowania był Mikołaj Motowiłow. Człowiek
ten poczuł namacalnie działanie łaski- światło, ciepło i wszechogarniającą
radość. Zobaczył twarz Serafina jaśniejszą od słońca, a jego oczy były niczym
błyskawice. „Nie bój się pobożny bracie- usłyszał ów poruszony człowiek- Pan
stał się tak samo świetlisty jak i ja. Teraz pan jest w pełni Ducha Bożego,
inaczej nie mógłby mnie zobaczyć w tym stanie.” Święty wyjawił Mikołajowi
niezwykle poruszającą tajemnicę: „Celem życia chrześcijańskiego jest nabywanie
Ducha Świętego.” Tego dnia w sposób szczególny polecam przez wstawiennictwo
Ojca Serafina mojego synka który nosi imię tego świętego. Dzień liturgicznego
wspomnienia świętego patrona jest dniem imienin- świętowania i wdzięczności za
błogosławieństwo które sprasza ów orędownik. „My zaś powinniśmy nieustannie
składać Bogu dzięki, przez Pana bracia, że Bóg wybrał nas pierwszych do
zbawienia przez Ducha Świętego i wierność prawdzie...” (Tes 2,13-14).