O Tobie mówi moje serce: Szukaj Jego oblicza.
Szukam, o Panie, Twojego oblicza; Twojej twarzy nie zakrywaj przede mną...
Pierwsze dni nowego roku-
inspirujące wyzwania, sytuacje i zaskakujące wydarzenia które pisze życie. „Bóg
wymaga od człowieka nie tylko pokory ale i odwagi”- pisał M. Bierdiajew. Codzienność
zostaje zanurzona w nurcie „nowego czasu”- w mozolnym, szczęśliwym poznawaniu istoty
rzeczy i byciu rozpoznawanym. Stają przede mną kolejne szanse wobec których
muszę wyjść naprzeciw. Przekroczyć rubikon własnych ograniczeń, wejść w przestrzeń
wolności i poznania; przeniknąć inność osób i spraw zewsząd napierających. Tym, co mnie najmocniej intryguje to otaczająca
rzeczywistość- ten przypływ i odpływ myśli- wrażeń które rzeźbą wewnątrz bytu krajobrazy
duszy. Najbardziej fascynujące jest poszukiwanie Boga. Odnajdywanie Boga w
ludziach. Człowiek wychylony ku wieczności nie może znudzić się nieustannym
szamotaniem; zdumieniem rezonującym siłą wdzięczności, uwielbienia i narastającego
szczęścia. Myślę, że Bóg potrafi z każdym rozmawiać w jego własnym- najbardziej
komunikatywnym języku. Dlatego wiara jest czymś tak intymnym- misterium
spotkania- podniesienia ku górze. Osobiście odkrywam Jego obecność w języku
piękna. W obrębie triady filozoficznych pryncypiów Piękna, Dobra i Prawdy,
które tak chętnie kiełkują w kulturze, to jednak Piękno ma w sobie
najintensywniejszą siłę przyciągania. „Późno cię umiłowałem, Piękności tak
dawna, a tak nowa, późno cię umiłowałem”- wyzna św. Augustyn. Objawienie Boga
objawia się w pięknie i udziela się przez nie w sposób całkowicie przystępny,
interesujący i przeobrażający. „Oglądanie Boga polega na tym, że w duszy nigdy
nie zamiera pragnienie, by podnieść wzrok ku Bogu”- twierdził św. Grzegorz z
Nyssy. Teologia, kultura i wypełniająca ją szczelnie po brzegi sztuka jest wędrowaniem
ku Wcielonemu Pięknu. „Bóg jest pięknem absolutnym, ponieważ Jest On absolutnym
istnieniem osobowym. Dlatego rodzi pragnienie, wyzwala i zarazem pociąga... Sam
będąc ponad wszelkim ruchem i spoczynkiem, daje każdej istocie poczucie
tożsamości niczym niezmieszanej, lecz zarazem otwartej i ożywionej dynamizmem
miłości” (O. Clement). Sztuka jest dla mnie transferem wiecznie trwałych
wartości, pociech i poruszeń. Sztuka zrodziła się z odwiecznie stawianych pytań
o piękno absolutne- owo claritas nieprzerwanie
Istniejącego. Nawet w Ewangelii wzrok podniesiony ciekawością zmierzał ku nowej
jakości percepcji. W pytaniu Filipa rezonuje poszukiwanie Oblicza Boga- Piękna
jaśniejącego blaskiem prawdy. „Panie, pokaż nam Ojca i to nam wystarczy. Jezus
powiedział mu: Ten, kto Mnie widział, widział Ojca” (J 14,8-9). Sztuka jest
teologiczna, choć pewnie większość mi współczesnych będzie się odżegnywać od
tego stwierdzenia. Nie oczekuję, że większość ludzi patrzących na wielkie
dzieła sztuki doznają jakiegoś duchowej przemiany. Nie można być aż tak
naiwnym. W kulturze jednak drzemie witalizm wiary. Uważam że istnieją dzieła
niepokojące, dramatyczne- zdolne poruszyć ducha ludzkiego; autentycznie przemieniające
oczy i duszę. Często powtarzam moim słuchaczom niepokojącą diagnozę artysty B.
Newmana „impulsem sztuki nowoczesnej jest często pragnienie zniszczenia piękna.”
Artysta nie powinien ukazywać świata według obrazu własnej wyniszczonej duszy.
Powinien podnosić świat ku pięknu, a nie profanować je w imię wyimaginowanej
wolności. Podnoszą mnie zawsze na duchu słowa rosyjskiego myśliciela: „Tak jak
każdy człowiek stworzony na obraz Boga
jest Jego żywą ikoną, tak ziemska kultura jest ikoną Królestwa
Niebieskiego. W chwili wielkiego przejścia Duch Święty „palec Boży” dotknie tej
ikony i coś pozostanie z niej na zawsze.” Nowy czas jest oczekiwaniem na
dotknięcie- komunię z Pięknem.