czwartek, 3 stycznia 2019


Ps 27, 8-9

 O Tobie mówi moje serce: Szukaj Jego oblicza. Szukam, o Panie, Twojego oblicza; Twojej twarzy nie zakrywaj przede mną...

Pierwsze dni nowego roku- inspirujące wyzwania, sytuacje i zaskakujące wydarzenia które pisze życie. „Bóg wymaga od człowieka nie tylko pokory ale i odwagi”- pisał M. Bierdiajew. Codzienność zostaje zanurzona w nurcie „nowego czasu”- w mozolnym, szczęśliwym poznawaniu istoty rzeczy i byciu rozpoznawanym. Stają przede mną kolejne szanse wobec których muszę wyjść naprzeciw. Przekroczyć rubikon własnych ograniczeń, wejść w przestrzeń wolności i poznania; przeniknąć inność osób i spraw zewsząd napierających.  Tym, co mnie najmocniej intryguje to otaczająca rzeczywistość- ten przypływ i odpływ myśli- wrażeń które rzeźbą wewnątrz bytu krajobrazy duszy. Najbardziej fascynujące jest poszukiwanie Boga. Odnajdywanie Boga w ludziach. Człowiek wychylony ku wieczności nie może znudzić się nieustannym szamotaniem; zdumieniem rezonującym siłą wdzięczności, uwielbienia i narastającego szczęścia. Myślę, że Bóg potrafi z każdym rozmawiać w jego własnym- najbardziej komunikatywnym języku. Dlatego wiara jest czymś tak intymnym- misterium spotkania- podniesienia ku górze. Osobiście odkrywam Jego obecność w języku piękna. W obrębie triady filozoficznych pryncypiów Piękna, Dobra i Prawdy, które tak chętnie kiełkują w kulturze, to jednak Piękno ma w sobie najintensywniejszą siłę przyciągania. „Późno cię umiłowałem, Piękności tak dawna, a tak nowa, późno cię umiłowałem”- wyzna św. Augustyn. Objawienie Boga objawia się w pięknie i udziela się przez nie w sposób całkowicie przystępny, interesujący i przeobrażający. „Oglądanie Boga polega na tym, że w duszy nigdy nie zamiera pragnienie, by podnieść wzrok ku Bogu”- twierdził św. Grzegorz z Nyssy. Teologia, kultura i wypełniająca ją szczelnie po brzegi sztuka jest wędrowaniem ku Wcielonemu Pięknu. „Bóg jest pięknem absolutnym, ponieważ Jest On absolutnym istnieniem osobowym. Dlatego rodzi pragnienie, wyzwala i zarazem pociąga... Sam będąc ponad wszelkim ruchem i spoczynkiem, daje każdej istocie poczucie tożsamości niczym niezmieszanej, lecz zarazem otwartej i ożywionej dynamizmem miłości” (O. Clement). Sztuka jest dla mnie transferem wiecznie trwałych wartości, pociech i poruszeń. Sztuka zrodziła się z odwiecznie stawianych pytań o piękno absolutne- owo claritas nieprzerwanie Istniejącego. Nawet w Ewangelii wzrok podniesiony ciekawością zmierzał ku nowej jakości percepcji. W pytaniu Filipa rezonuje poszukiwanie Oblicza Boga- Piękna jaśniejącego blaskiem prawdy. „Panie, pokaż nam Ojca i to nam wystarczy. Jezus powiedział mu: Ten, kto Mnie widział, widział Ojca” (J 14,8-9). Sztuka jest teologiczna, choć pewnie większość mi współczesnych będzie się odżegnywać od tego stwierdzenia. Nie oczekuję, że większość ludzi patrzących na wielkie dzieła sztuki doznają jakiegoś duchowej przemiany. Nie można być aż tak naiwnym. W kulturze jednak drzemie witalizm wiary. Uważam że istnieją dzieła niepokojące, dramatyczne- zdolne poruszyć ducha ludzkiego; autentycznie przemieniające oczy i duszę. Często powtarzam moim słuchaczom niepokojącą diagnozę artysty B. Newmana „impulsem sztuki nowoczesnej jest często pragnienie zniszczenia piękna.” Artysta nie powinien ukazywać świata według obrazu własnej wyniszczonej duszy. Powinien podnosić świat ku pięknu, a nie profanować je w imię wyimaginowanej wolności. Podnoszą mnie zawsze na duchu słowa rosyjskiego myśliciela: „Tak jak każdy człowiek stworzony na obraz Boga  jest Jego żywą ikoną, tak ziemska kultura jest ikoną Królestwa Niebieskiego. W chwili wielkiego przejścia Duch Święty „palec Boży” dotknie tej ikony i coś pozostanie z niej na zawsze.” Nowy czas jest oczekiwaniem na dotknięcie- komunię z Pięknem.