U końca kalendarzowego
roku zawsze nachodzi mnie mnóstwo retrospektywnych wspomnień i cudownych miejsc
odgrzebywanych w pamięci, nadgryzionych zębem czasu. „Wszystko płynie i nic nie
pozostaje takie samo”- pisał Heraklit, oddając prawdę o przygodności naszego
życia, o nieuchronności upływu czasu. Myślę, że w każdym człowieku pojawia się
jakaś bardzo osobista eksploracja własnej historii- narracyjna- spleciona
emocjami, radościami lub smutkami. Spoglądam na kalendarz w telefonie
komórkowym i uświadamiam sobie, że z każdym dniem jestem starszy, a jeszcze
tyle spraw pozostaje niezrealizowanych- istnieją jako idee- koncepty. Wielką
bezradność wobec czasu wyraża również starotestamentalny mędrzec Kohelet:
„Słońce wschodzi i zachodzi, i na miejsce swoje śpieszy z powrotem, i znowu tam
wschodzi. Ku południowi ciągnąc i ku północy wracając, kolistą drogą wieje
wiatr, i znowu wraca na drogę swego krążenia. Wszystkie rzeki płyną do morza, a
może wcale nie wzbiera… To co było, jest tym co będzie, a to, co się stało,
jest tym, co znowu się stanie: więc nic zgoła nowego pod słońcem” (Koh 1,6-9).
W Biblii Bóg objawia się w czasie historii. Ta historia nieprzerwanie trwa, zahaczając
się o moją historię ! W tych „dramaturgiach” usadowionych w cyklach czasu
dokonuje się odwiecznie istniejący dialog pomiędzy Stwórcą i stworzeniem. Świat
został stworzony wraz z czasem i od tego momentu wszystko zostało przeniknięte
obecnością Niepoznawalnego. Święty Grzegorz z Nazjanzu mówił: „Pierwszy
człowiek został stworzony w taki sposób, ze czas płynął, nawet jeśli człowiek
pozostawał niezmienny”. To, czas w którym przeszłość zostaje zachowana, a
teraźniejszość- otwarta na nieskończoność eonów: jest to „pamiątka Królestwa”,
fakt odwołania się i bycia w pełni obecnym dla spojrzenia wiecznego Boga. Należy
wiec rozróżnić czas świecki – skażony- negatywny czas upadku i czas święty, odkupiony-
ukierunkowany na zbawienie. Bóg jest Panem czasu, podobnie jak jest Panem stworzenia,
Panem moich zdumień. Historia utkana z czasu stanowi manifestację
przewyższającej wszelkie zmiany i znajdującej się poza nimi boskiej woli
zbawczej. Jak głosi jeden z midraszy: „Bóg dla nas każdego dnia stwarza świat
na nowo”. To nieustanny ruch któremu poddaje się natura. „Przecież obecna
ziemia sama może bilion razy się powtarzała, wskrzeszała się, lodowaciała,
pękała, rozsypywała się, rozkładała na elementy i znowu wody pokryły ziemię,
potem znowu kometa, znowu słońca, znowu ze słońca ziemia- ten proces może już
nieskończoną ilość razy się powtarza, i wciąż tak samo do najmniejszego
szczegółu…” Epoki przyjmują swój własny rytm, przyśpieszony lub zwolniony. Ale
każda z tych przepływających w nurcie czasu chwil może wewnętrznie otworzyć się
na wieczność. Wszystkie wydarzenia które zostały zapisane w Ewangelii prowadzą
do wypełnienia się czasu: cudowne Narodzenie, Przemienienie, Zmartwychwstanie,
Wniebowstąpienie, Pięćdziesiątnica i Paruzja. Ojciec Kościoła św. Hilary
napisze: „Bóg stał się czasowy, abyśmy my, ludzie czasowi, stali się wieczni”.
Chrystus nie niszczy czasu ale go wypełnia, odnawia jego wartość i odkupuje go.
Prawdziwe wydarzenia nie rozpływają się, lecz zostają złożone w pamięci Boga.
Tego doświadczamy w liturgii każdego dnia, to nie tylko powrót do przeszłości-
zatrzymanie ważnych wydarzeń w pamięci, ale antycypacją – urzeczywistnienie
tego co było, tu i teraz. Chenu pisze
„iż misterium dokonało się i dokonuje się w historii, a z drugiej strony
historia zawarta jest w misterium Chrystusa”. Ekonomia zbawienia której jestem
częścią i w której dokonuje się moja i moich bliskich przeobrażenie, wraz z
przemianą świata. Jest w człowieku pragnienie przekroczenia czasu, dotknięcia
wieczności. Eliade rozmyślał o stosunku człowieka religijnego do czasu:
„Człowiek religijny nie chce żyć w czasie określonym przez język współczesny
jako teraźniejszość historyczna; stara się osiągnąć czas święty, który pod
pewnymi względami można przyrównać do wieczności, podczas gdy człowiek
niereligijny wie, że w przypadku czasu zawsze chodzi o doświadczenie ludzkie, w
które nie może się wpisać żadna obecność boska”. W chrześcijaństwie zawsze jest
ta perspektywa ostateczna, „zapach wieczności” unoszący się wraz z
odmierzającym zegarem życia. Życie nie kończy się na tym co teraz, ale
przechodzi w wieczność- Święto Spotkania- totalne usensownienie, bycie
naprzeciw Prawdy. Kiedy anioł Apokalipsy ogłasza koniec
policzalnego, odmierzonego zegarkiem- matematycznego, podzielonego na odrębne
chwile, koniec niedokończonego trwania czasowego i przejście w trwanie
zakończone, to dokonuje się rekapitulacja. Czas wpada do oceanu, jak rzeka
pokonująca setki kilometrów której ostatecznym celem jest wpaść w kipiące fale
bezkresnego morza. Dziś kończy się stary rok a pod osłoną nocy- rozpocznie nowy.
Będziemy składać sobie życzenia, aby nowy rok był bardziej udany, pomyślny,
szczęśliwy i obfitujący w sukcesy. Niech każda chwila naszego czasu zbawienia
będzie przeżyta dobrze, nie warto jej marnotrawić na banalność, powierzchowność.
Człowiek wiary doskonale zdaje sobie sprawę, iż czas nie jest czymś
efemerycznym- utraconym- bezpowrotnym. Czas jest święty, ponieważ w nim Bóg
przedziera się przez niebiosa i staje naprzeciw – Ten, który Jest.