poniedziałek, 31 grudnia 2018


U końca kalendarzowego roku zawsze nachodzi mnie mnóstwo retrospektywnych wspomnień i cudownych miejsc odgrzebywanych w pamięci, nadgryzionych zębem czasu. „Wszystko płynie i nic nie pozostaje takie samo”- pisał Heraklit, oddając prawdę o przygodności naszego życia, o nieuchronności upływu czasu. Myślę, że w każdym człowieku pojawia się jakaś bardzo osobista eksploracja własnej historii- narracyjna- spleciona emocjami, radościami lub smutkami. Spoglądam na kalendarz w telefonie komórkowym i uświadamiam sobie, że z każdym dniem jestem starszy, a jeszcze tyle spraw pozostaje niezrealizowanych- istnieją jako idee- koncepty. Wielką bezradność wobec czasu wyraża również starotestamentalny mędrzec Kohelet: „Słońce wschodzi i zachodzi, i na miejsce swoje śpieszy z powrotem, i znowu tam wschodzi. Ku południowi ciągnąc i ku północy wracając, kolistą drogą wieje wiatr, i znowu wraca na drogę swego krążenia. Wszystkie rzeki płyną do morza, a może wcale nie wzbiera… To co było, jest tym co będzie, a to, co się stało, jest tym, co znowu się stanie: więc nic zgoła nowego pod słońcem” (Koh 1,6-9). W Biblii Bóg objawia się w czasie historii. Ta historia nieprzerwanie trwa, zahaczając się o moją historię ! W tych „dramaturgiach” usadowionych w cyklach czasu dokonuje się odwiecznie istniejący dialog pomiędzy Stwórcą i stworzeniem. Świat został stworzony wraz z czasem i od tego momentu wszystko zostało przeniknięte obecnością Niepoznawalnego. Święty Grzegorz z Nazjanzu mówił: „Pierwszy człowiek został stworzony w taki sposób, ze czas płynął, nawet jeśli człowiek pozostawał niezmienny”. To, czas w którym przeszłość zostaje zachowana, a teraźniejszość- otwarta na nieskończoność eonów: jest to „pamiątka Królestwa”, fakt odwołania się i bycia w pełni obecnym dla spojrzenia wiecznego Boga. Należy wiec rozróżnić czas świecki – skażony- negatywny czas upadku i czas święty, odkupiony- ukierunkowany na zbawienie. Bóg jest Panem czasu, podobnie jak jest Panem stworzenia, Panem moich zdumień. Historia utkana z czasu stanowi manifestację przewyższającej wszelkie zmiany i znajdującej się poza nimi boskiej woli zbawczej. Jak głosi jeden z midraszy: „Bóg dla nas każdego dnia stwarza świat na nowo”. To nieustanny ruch któremu poddaje się natura. „Przecież obecna ziemia sama może bilion razy się powtarzała, wskrzeszała się, lodowaciała, pękała, rozsypywała się, rozkładała na elementy i znowu wody pokryły ziemię, potem znowu kometa, znowu słońca, znowu ze słońca ziemia- ten proces może już nieskończoną ilość razy się powtarza, i wciąż tak samo do najmniejszego szczegółu…” Epoki przyjmują swój własny rytm, przyśpieszony lub zwolniony. Ale każda z tych przepływających w nurcie czasu chwil może wewnętrznie otworzyć się na wieczność. Wszystkie wydarzenia które zostały zapisane w Ewangelii prowadzą do wypełnienia się czasu: cudowne Narodzenie, Przemienienie, Zmartwychwstanie, Wniebowstąpienie, Pięćdziesiątnica i Paruzja. Ojciec Kościoła św. Hilary napisze: „Bóg stał się czasowy, abyśmy my, ludzie czasowi, stali się wieczni”. Chrystus nie niszczy czasu ale go wypełnia, odnawia jego wartość i odkupuje go. Prawdziwe wydarzenia nie rozpływają się, lecz zostają złożone w pamięci Boga. Tego doświadczamy w liturgii każdego dnia, to nie tylko powrót do przeszłości- zatrzymanie ważnych wydarzeń w pamięci, ale antycypacją – urzeczywistnienie tego co było, tu i teraz.  Chenu pisze „iż misterium dokonało się i dokonuje się w historii, a z drugiej strony historia zawarta jest w misterium Chrystusa”. Ekonomia zbawienia której jestem częścią i w której dokonuje się moja i moich bliskich przeobrażenie, wraz z przemianą świata. Jest w człowieku pragnienie przekroczenia czasu, dotknięcia wieczności. Eliade rozmyślał o stosunku człowieka religijnego do czasu: „Człowiek religijny nie chce żyć w czasie określonym przez język współczesny jako teraźniejszość historyczna; stara się osiągnąć czas święty, który pod pewnymi względami można przyrównać do wieczności, podczas gdy człowiek niereligijny wie, że w przypadku czasu zawsze chodzi o doświadczenie ludzkie, w które nie może się wpisać żadna obecność boska”. W chrześcijaństwie zawsze jest ta perspektywa ostateczna, „zapach wieczności” unoszący się wraz z odmierzającym zegarem życia. Życie nie kończy się na tym co teraz, ale przechodzi w wieczność- Święto Spotkania- totalne usensownienie, bycie naprzeciw Prawdy.   Kiedy anioł Apokalipsy ogłasza koniec policzalnego, odmierzonego zegarkiem- matematycznego, podzielonego na odrębne chwile, koniec niedokończonego trwania czasowego i przejście w trwanie zakończone, to dokonuje się rekapitulacja. Czas wpada do oceanu, jak rzeka pokonująca setki kilometrów której ostatecznym celem jest wpaść w kipiące fale bezkresnego morza. Dziś kończy się stary rok a pod osłoną nocy- rozpocznie nowy. Będziemy składać sobie życzenia, aby nowy rok był bardziej udany, pomyślny, szczęśliwy i obfitujący w sukcesy. Niech każda chwila naszego czasu zbawienia będzie przeżyta dobrze, nie warto jej marnotrawić na banalność, powierzchowność. Człowiek wiary doskonale zdaje sobie sprawę, iż czas nie jest czymś efemerycznym- utraconym- bezpowrotnym. Czas jest święty, ponieważ w nim Bóg przedziera się przez niebiosa i staje naprzeciw – Ten, który Jest.