Z
narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z
Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha
Świętego. Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał
narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie. Gdy powziął tę
myśl, oto Anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: «Józefie, synu Dawida,
nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego
jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, on
bowiem zbawi swój lud od jego grzechów»....
W Ewangelii spisanej przez Mateusza
odnajdujemy ludzką i pełną dylematów drogę Maryi i Józefa. Ich zmagania,
rozterki, wewnętrzne perypetie, tak ściśle zespolone z precyzyjnie
obwieszczanym planem Boga. Gdy u św. Łukasza Maryja stoi w centralnym punkcie
historii Bożego Narodzenia, to św. Mateusz opowiada historię narodzin z punktu
widzenia świętego Józefa. Ten wyjątkowy mężczyzna, tak bardzo bliski Maryi przeżywał
najtrudniejsze wewnętrzne walki; rozdarte serce i mnóstwo pytań o które się po
męsku rozbijał. Pewnie dlatego w sztuce Kościoła wschodniego- na ikonie
pokazany jest z boku, jakby izolacji poza pełną apofatyczności sceną narodzin
Dziecięcia. Jego bycie poza, nie jest postawą negacji czy odrzucenia- to
chwilowe wycofanie naznaczone cieniem, który stopniowo będzie usuwał Bóg. Józef
był człowiekiem sprawiedliwym i bez jakichkolwiek wątpliwości głęboko
wierzącym. Nie chciał skompromitować Maryi w momencie w którym mu oznajmiono,
iż kobieta obiecana mu za żonę jest wstanie błogosławionym. Niewyjaśniona
brzemienność Maryi był podstawą, by Ją oskarżyć, a nawet ukamienować. On czyni
zgoła inaczej, podąża za sercem przepełnionym troską i miłością. Gdy tak rozmyśla
w jaki prawidłowy sposób powinien zareagować, Bóg wchodzi w jego szamotaninę i
rzuca światło na podjęte decyzję. Od tej chwili będzie cichym- niejako w tle
świadkiem rozgrywających się wydarzeń i stróżem tajemnicy miłości uobecnionej w
Maryi i Jezusie. Jego Małżonce również nie było łatwo odnaleźć się w
zaistniałej sytuacji; jak się obronić przed ludzkimi pomówieniami, a nade wszystko
spojrzeć Józefowi w oczy- tak aby wszystko zdołał pojąć. W jaki sposób
przemówić do serca Józefa, aby potrafił dostrzec zgoła coś więcej niż otoczkę
słów usprawiedliwiających cudowne poczęcie Dziecka. Ona znalazła w sobie odwagę
i siłę, aby unieść to brzemię odpowiedzialności. Została przeznaczona i wybrana
do służby tajemnicy Wcielenia, zarazem przeżywając ludzką- czystą miłość
względem Józefa. Wydaje na świat Boga-Człowieka przynoszącego zbawienie i staje
się uwiarygodnieniem miłości Trójcy Świętej. „Sama Maryja- jak napisze J.
Florowski- partycypowała w tajemnicy zbawczego ponownego stworzenia świata.
Oczywiście należy ją zaliczyć do zbawionych. W sposób najbardziej oczywisty
potrzebowała zbawienia. Jej Syn jest Zbawicielem i Wybawcą, podobnie jak jest
On Zbawicielem świata. Jednakże jest Ona jedynie istotą ludzką, dla której Zbawiciel
świata jest także synem, Jej własnym dzieckiem, które rzeczywiście zrodziła…
Jego nadprzyrodzone narodziny są wzorem i źródłem nowego istnienia, nowych i
duchowych narodzin dla wszystkich wierzących, które są niczym innym, jak
uczestnictwem w Jego świętym człowieczeństwie, adopcją do synostwa Bożego- „w
drugim Człowieku”. „w ostatnim Adamie”. Od samego początku św. Mateusz
prezentuje Chrystusa jak nowego Adama, a Jego przyjście uobecnia przywrócenie
edenicznej szczęśliwości. Nowe stworzenie dokonujące się w Duchu Świętym, a kulminacyjnym wydarzeniem
tego procesu jest narodzenie Bożego Syna.