Rzekł
do Niego Filip: «Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy». Odpowiedział mu Jezus: «Filipie, tak długo jestem z
wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca.
Dlaczego (J 14,8-9)
W holenderskiej
przestrzeni publicznej rozgorzała na nowo kwestia dotycząca chrześcijańskich obrazów-
a dokładnie chrystologicznych dzieł wielkiego mistrza baroku Caravaggia. Wystawa
która miała promować europejską kulturę i miasto Utrecht, złamało się pod
naporem aktywistów muzułmańskich i protestanckich „potomków ikonoklazmu”.
Powracają na nowo echa dawnej ikonoklastycznej historii z pierwszych wieków
chrześcijaństwa i niderlandzkiej nowożytności. „Obrazy należy usunąć, aby
wymazać z serc ich wspomnienie” (H. Belting). Pobrzmiewa ciągle złowieszcza ideologia
szermierzy reformacji, próbujących ze sztuki uczynić medium podejrzane,
bałwochwalcze, obce rzekomo pragnieniu Boga. Reformacja jawiła się jako
panowanie słowa, które wyparło znaki i symbole religii. Podobnie postępuje
islam, deprecjonując przekaz wiary za pomocą obrazu. „Królestwo Boże jest
królestwem, w którym się słucha, a nie ogląda”- pisał Luter w Wielkim Katechizmie. Jakie to smutne, że
nie dojrzało jego serce i wzrok do poznania o wiele głębszego. „Błogosławione
są wasze oczy...” - przekonywał Chrystus uczniów, wskazując na wzrok jako organ
poznania wcielonego Boga. Piszę o tych niepokojących zjawiskach w dniu w którym
Kościół wspomina w liturgii wielkiego obrońcę sztuki świętego Jana
Damasceńskiego (675- 749). Dorastanie do dojrzałej myśli teologicznej
starożytnego Kościoła miało swoich płodnych Ojców, którzy od początku
postawiali sobie za cel obronę świętych wizerunków i niejednokrotnie było im
dane w obronie tej sprawy przypłacić wygnaniem, torturami, czy życiem. Nie
sposób pominąć tych wielkich osobowości bizantyjskiego Kościoła i ich
zaangażowania na płaszczyźnie teologii ikony. W Źródle poznania, które dedykował swemu duchowemu bratu, Kosmasowi
biskupowi Maiuma, przedstawił imponującą syntezę tradycji, która tworzy pewien
piśmienniczy tryptyk, stanowiąc fascynującą i ciągle aktualną propedeutykę
teologii. W końcu najważniejsze dzieło w których znajduje się odpowiedź na
zarzuty ikonoklastów i przejrzysty komentarz wiary to Wykład szczegółowy prawdziwej wiary, w którym twierdzi, że nie ma
takiego człowieka, który by nie posiadał z natury wszczepionego poznania
istnienia Boga. Homilie Jana Damasceńskiego sprawiły, że zyskał sobie
przydomek Chrysorohas (płynący
złotem). Jemu zawdzięczamy pierwszą autentyczną syntezę myślenia o ikonie, jak
również ukształtowania odpowiedniego aparatu pojęciowego w dyskursie na ten
temat. W swoich trzech Mowach apologetycznych przeciw tym, którzy
potępiają święte obrazy, Jan wydobył istotę nauczania Kościoła na temat
Chrystusa i w sposób zdecydowany zabrał stanowisko w tej sprawie. Wykazał w
swojej argumentacji, że zakaz malowania ikon kwestionuje podstawową prawdę
wiary we Wcielenie, w to, że Bóg istniejąc poza czasem i przestrzenią objawił
się w ludzkiej osobie, w człowieku Jezusie narodzonym z Maryi. Ze względu na
to, że Bóg przyjął ludzką twarz, możemy go przedstawiać za pomocą obrazów.
Ponieważ Słowo Boże, przedwieczny Syn Boży, przybrało ludzkie ciało –
argumentuje Jan – możliwe jest – co więcej konieczne – by je przedstawiać i dlatego zachęca: „maluj na obrazach Tego,
który stał się widzialny, i przedstawiaj Go tak, by mógł być oglądany.” Ikonoklazm w przekonaniu bizantyjskiego
teologa był pewnym rodzajem doketyzmu, który oznaczał brak poszanowania dla
tajemnicy Boskiego człowieczeństwa. Zdaniem teologa kult ikon jest
najwłaściwszym sposobem w jaki Kościół daje świadectwo o tym, że Bóg pojawił
się w ciele w osobie Jezusa Chrystusa. „Odważnie rysuję portret niewidzialnego
Boga nie jako niewidzialnego, lecz jako tego, który się pojawił dla naszego
zbawienia i istniał w ciele i krwi.” W tym obrazie Jezusa nie jest
przedstawiony ani Jezus – człowiek, ani niewidzialny Bóg, lecz obraz Boga,
który stał się ciałem. Jan Damasceński
postrzegał rolę obrazu, nie tylko w funkcji
katechetycznej, ale jako ważny aspekt mistagogii chrześcijańskiej.
Uważał, że bez ich obecności nie sposób ująć pełnej prawdy o Chrystusie –
Wcielonym Bogu. „Przez poznanie zmysłowe bowiem powstaje w umyśle pewne
wyobrażenie, które pobudza naszą zdolność rozróżniania i jako cenny skarb jest
przechowywane w pamięci.” W przekonaniu
teologa istotą sporu dotyczącego ikon nie była sztuka religijna jako taka, ale
pytanie o to, w jaki sposób Bóg pozwolił się zobaczyć ludzkim oczom. Podkreślał
wielokrotnie rolę widzenia w wierze, wzrok określał najszlachetniejszym ze
zmysłów, dzięki któremu skraca się dystans poznawczy między ludźmi a Bogiem:
„Ujrzałem Boga w ludzkiej postaci i zbawiona została dusza moja. Oglądam obraz
Boga, tak jak Go widział Jakub, a jednak w całkiem inny sposób.” Oczami duszy przenikamy materialny obraz i
odkrywamy prototyp w całym jego egzystencjalnym wymiarze. Prototyp w swej
pełnej istocie, w swym bycie osobowym jest obecny w materialnym obrazie, i jako
taki może być w nim rozpoznany za pomocą duchowej percepcji. Dopiero tajemnica
inkarnacji czyni obraz Boga możliwym do uchwycenia wzrokiem. Zakaz wykonywania wizerunku Boga w Starym
Testamencie tam mocno przenikający żydowską teologię i ikonoklastyczne
argumenty chrześcijan VIII wieku stał się zdezaktualizowany wobec Wcielenia
Logosu tak często przywoływanego przez ortodoksyjnych Ojców- głównie św. Jana
Damasceńskiego. Od tej pory autentycznym obrazem będzie sam Bóg przyjmujący
ciało jednego człowieka, ażeby otoczyć chwałą całą ludzkość. Dziękujemy dzisiaj Bogu za tego wielkiego
Teologa- proroka piękna, obrońcę kultu ikon, charyzmatycznego męża
przekonującego Kościół, że Obraz jest równie ważny jak usłyszane Słowo-
prowadzące człowieka ku przyjęciu Boga.