Bardzo często próbuje
się zarzucić chrześcijaństwu, iż w miejsce pogańskiego kultu słońca wprowadziło
uroczystość Bożego Narodzenia. Dobrze zatrzymać się nad tym zagadnieniem
odczytując je w kontekście historycznym jak również symbolicznym, choć ten drugi
watek wydaje się nawet o wiele bardziej intrygujący poznawczo. Kościół Wschodni
już w III wieku obchodził Boże Narodzenie ( a właściwie to był cały złożony
zespół świąt – Narodzenie- Objawienie- Chrzest) 6 stycznia, natomiast Kościół
Rzymski w IV wieku zaczął obchodzić odrębną uroczystość Narodzenia Pańskiego.
Przeniesiono to ważne wydarzenie na 25 grudnia, na dzień kiedy to w Rzymie
obchodzono święto pogańskie „sol invictus”- słońca niezwyciężonego. W sposób
naturalny chrześcijaństwo pragnęło przeciwstawić się bóstwu słonecznemu,
wprowadzając w to miejsce Chrystusa- prawdziwe Słońce nieznające zachodu.
Bowiem w narodzinach Chrystusa wzeszło prawdziwe słońce, które oświeciło
ludzkość swoim światłem. Biblia z właściwą sobie radością przenikniętą podziwem
wspomina o słońcu, o jego pełnym blasku. Jego zwycięski obieg po niebie opisuje
Psalm 19, odnoszony przez liturgię zawsze do Chrystusa, który jak oblubieniec z
komnaty nowożeńców wyszedł z dziewiczego łona swej Matki. Izajasz w głębokiej
zadumie spogląda na to ciało niebieskie jak na obraz Boga, który
zajaśnieje sprawiedliwym w królestwie
mesjańskim (Iz 60,19). Boska Mądrość jest „piękniejsza niż słońce” (Mdr 7,29).
W Apokalipsie ukazuje się na niebie „wielki znak” Niewiasty obleczonej w
słońce, będący obrazem Matki Boga i Kościoła. Chrześcijanie od początku
dostrzegali w Chrystusie prawdziwe Słońce. Już w Ewangelii świętego Łukasza,
który to pewnie zetknął się z silnym pogańskim kultem słonecznym Heliosa,
pojawia się skądinąd cudowna modlitwa wypowiedziana przez usta starca
Zachariasza „Dzięki litości serdecznej Boga naszego. Przez nią z wysoka
wschodzące Słońce nas nawiedzi, by zajaśnieć tym, co w mroku i cieniu śmierci
mieszkają” (Łk 1,78). Nadchodzący Mesjasz jawi się jako „sol salutis”- Słońcem
zbawienia. Już greccy Ojcowie Kościoła opisując narodziny Chrystusa, w
kontekście głębokiej tęsknoty za zbawieniem, porównywali ten cud do narodzin
światła bóstwa słonecznego: „Panna porodziła- teraz wzrasta światło”. Wielki
Pieśniarz Kościoła św. Efrem Syryjczyk podążając w tym nurcie interpretacyjnym
wyraża swój podziw w jednym z hymnów: „Zstąpił Pan światłości Niebiańskiej i
jak słońce promienieje z łona swej Matki… Zwycięża słońce… Pokonana jest zimowa
ciemność, żeby obwieścić, że szatan został pokonany. Zwycięża słońce, by
oznajmić, ze swój triumf świętuje Jednorodzony”. Jutrzenką, która przyniosła
nam Słońce- Chrystusa, była Maryja, Niepokalana Matka Boga, której dziewicze
zrodzenie Jezusa porównuje się do promienia słońca, który przechodzi przez
szkło, ale go nie niszczy: „Transit, sed non frangit”- mówił średniowieczny
pisarz. Można to odczytywać również w sposób trynitarny, dotykając samej
relacji w Trójcy Świętej: „Bóg Ojciec jest słońcem, Syn Jego promieniem, a Duch
Święty- światłem”. Pierwsi chrześcijanie a wraz za nimi następne pokolenia
wyznawców przejęli zwyczaj, podobnie jak starożytni czciciele słońca, zwracać
się w czasie liturgicznej modlitwy w kierunku wschodu słońca. Na wschodzie
bowiem pan przyszedł w fakcie wcielenia, tam był usytuowany raj, ze wschodu
nadejdzie powtórnie w Paruzji. Orygenes powiada w jednej z homilii: „Każdy, kto
w jakikolwiek sposób przyjmuje na siebie imię Chrystusa, staje się synem
Wschodu (Słońca). Tak bowiem napisano o Chrystusie: Oto Mąż a imię Jego- Wschód
słońca” (Za 6,12). W innym tekście pisze następująco: „Któż nie przyzna od
razu, ze wschodnia cześć świata wyraźnie wskazuje na to, że w tym kierunku
symbolicznie się zwracając należy się modlić, jak gdyby dusza miała ujrzeć
wschód prawdziwego słońca”. Wschodni chrześcijanie po przyjęciu Komunii
Świętej, wyrażają śpiewem: „Widzieliśmy światłość prawdziwą, przyjęliśmy Ducha
niebieskiego, znaleźliśmy wiarę, przeto kłaniamy się Trójcy niepodzielnej, ona
bowiem nas zbawiła”. Wtedy kiedy chrześcijanie wielbią Boga- Człowieka jako
prawdziwe Słońce, wylewają się zdroje łaski, dotykamy rzeczywistości nas
przekraczającej. On rozjaśnia nasze ciemności, rozświetla kłębiące się mroki
naszej duszy, otula światłem miłości która rozlewa się z serca miłującego świat
Boga. W noc narodzenia Maryja położyła w żłobie Dziecię z którego emanowało
cudowne światło, rozpromieniło skalną fakturę groty, rozświetliło skrzydła
adorujących aniołów, uspokoiło dręczące myśli i skołatane serce św. Józefa.
Słońce to powstało i zajaśniało dzieciom Adama- nastał nowy dzień, jak ten w
którym Stwórca wypowiedział do życia najjaśniejsze ciało niebieskie. My jesteśmy świadkami tego wschodu Słońca.