sobota, 29 grudnia 2018


Homo ludens – Biblia jak również świecka kultura rozpostarta pomiędzy wstrzemięźliwością a momentami rozrywki będzie opowiadała o barwnym i intensywnie przeżywanym życiu człowieka. „Jest czas płaczu i śmiechu, czas żałoby i radosnego tańca” (Koh 3,4). W świąteczny okres Narodzenia Pańskiego wpisany jest również karnawał, który wraz z nowym rokiem wprawia świat w eksplozję śmiechu, maskarad, zabawy i tanecznego korowodu. „Taniec to ukryty język duszy” (M. Graham). Od niepamiętnych czasów ludzie zapominali o codziennych smutkach, zmartwieniach i przywiązaniu do codziennych- schematycznych zajęć, oddając się zabawie i rozweselając ciała winem, śpiewem i miłosnymi pląsami. „Śmiech jest właściwością człowieka” – pisał filozof Arystoteles. Często poskromiony i zamknięty w gorsecie dobrych manier śmiech, zdawał się wybuchać nieposkromienie w czasie karnawału. „Bawimy się i wiemy, że się bawimy, a więc jesteśmy czymś więcej niż rozumnymi istotami, ponieważ zabawa nie jest rozumna” (J. Huizinga). Człowiek oddawał się niejako w „niewolę żywiołów tego świata” (Ga 4,3), aby następnie wejść na drogę duchowego oczyszczenia „aby ciało zwiędło, a dusza urosła”- jak przekonywali Ojcowie Pustyni. Karnawał jest po dziś dzień przejawem kultury ludycznej, kiełkującej oddolnie, epatującej cielesnością poddaną sile muzyki- zjawiskiem równie żywotnym co w dawnych wiekach, choć objawiającym się w innych formach. Zdawać się może, że współczesna kultura ponowczesności naznaczona jest „karnawałowością” posługując się językiem M. Bachtina. Życie zdaje się być ciągłą zabawą okraszoną coraz to nowymi bodźcami – stymulatorami doznawanej przyjemności. W średniowieczu mówiło się o takiej tendencji jako o folgowaniu ciału i było to zjawisko na wskroś naganne. Wspomniany przeze mnie badacz twierdził, że karnawał uwalnia społeczności od panującej na co dzień prawdy. Człowiek zakotwiczony w wirze zabawy jest silnie zdeterminowany własną cielesnością; ciało staje się miejscem często irracjonalnej komunikacji i nawiązywania interakcji, jak również moralnych nizin. Kiedy włączamy odbiorniki telewizyjne lub wchodzimy na internetowe strony, to wszystkie te media buzują od nadmiaru ludycznej przyjemności, a niekiedy rozrywkowego ekshibicjonizmu- wszystko jest talk show. Ciała pięknych dziewcząt prężących się i nęcących patrzących powabami „energetycznej materii”. Cały przemysł zbudowany na zaspokajaniu ludzkich potrzeb, wabi swoich klientów- wręcz się prześciga w coraz to bardziej wymyślnych ofertach uczynienia z życia dynamicznej imprezy. Jeden z badaczy J. Grad wysunął niezwykle ważną tezę. W jego przekonaniu kultura współczesna przestała kontynuować tę dawną- barwną tradycję karnawałową, „bowiem nie narodziła się z ducha zabawy.” Współczesny człowiek płynnego społeczeństwa przemieszcza się na fali permanentnej przyjemności, zapominając o pauzie- gdzie powinien nastąpić moment „przepasania własnego ciała”- zapanowania nad jego żywiołowością. „Zamiast przemienić się w aniołów, przemieniają się w bydlęta; zamiast wzbić się w górę, uniżają”- pisał Montaigne. Dzisiejszy karnawał bardziej przypomina antyczne- hedonistyczne bachanalia, niże te średniowieczne pełne spontanicznej wesołkowatości jarmarczne przytupy i utrzymane w dobrym tonie dowcipy. „Człowiek pozbawiony korzeni, zdesakralizowany, staje się powszechny. Jest tylko postacią socjologiczną (groteskową)... To nic innego jak produkt z supermarketu” (M. Davy). W chrześcijańskim przekonaniu karnawał jest czasem potrzebnym- swoistym wentylem dla żywiołowości ciała. „Fenomen karnawału, polega na tym że opiera się on na sprzecznościach, że jest heterogeniczny i pluralistyczny...profanum może brać początek z sacrum i odwrotnie, a pogańskie współistnieć z chrześcijańskim” (W. Dudzik).  Taniec miał odzwierciedlać radość towarzyszącą aniołom niebie poruszającym się zwiewnie przed obliczem Najwyższego. Zabawa jest częścią życia, tak jak profanum musi się zawrzeć w sacrum. Zabawa również zapośrednicza coś z języka kultycznego- religijnego, stając się widowiskiem w którym życie przeżywa się na sposób radosny i niczym nieskrępowany. Biblijny Dawid tańczył przed Bogiem, a Chrystus pierwszy cud uczynił na weselu w Kanie, przemieniając wodę w smaczne wino radości. Czyż Kościół nie jest Szulamitką w tańcu uwielbienia ? Karnawał wpisuje się zatem w rytm liturgicznego roku, jest częścią uświęconej historii zbawienia- „inkarnacji Boga, przez którą sacrum stało się obecne w profanum.” Niech zachętą do przyzwoitego przeżywania karnawału będą słowa św. Augustyna: „Wielbię taniec uwalnia od człowieka od ciężaru spraw, wiąże oddzielonego ze wspólnotą... Taniec to metamorfoza przestrzeni, czasu i człowieka zagrożonego lękiem istnienia... Istoto ludzka ! Ucz się tańca. Bo inaczej, cóż poczną z Tobą aniołowie w niebie.”