Homo
ludens – Biblia jak również świecka kultura rozpostarta
pomiędzy wstrzemięźliwością a momentami rozrywki będzie opowiadała o barwnym i
intensywnie przeżywanym życiu człowieka. „Jest czas płaczu i śmiechu, czas
żałoby i radosnego tańca” (Koh 3,4). W świąteczny okres Narodzenia Pańskiego
wpisany jest również karnawał, który wraz z nowym rokiem wprawia świat w eksplozję
śmiechu, maskarad, zabawy i tanecznego korowodu. „Taniec to ukryty język duszy”
(M. Graham). Od niepamiętnych czasów ludzie zapominali o codziennych smutkach,
zmartwieniach i przywiązaniu do codziennych- schematycznych zajęć, oddając się zabawie
i rozweselając ciała winem, śpiewem i miłosnymi pląsami. „Śmiech jest
właściwością człowieka” – pisał filozof Arystoteles. Często poskromiony i
zamknięty w gorsecie dobrych manier śmiech, zdawał się wybuchać nieposkromienie
w czasie karnawału. „Bawimy się i wiemy, że się bawimy, a więc jesteśmy czymś
więcej niż rozumnymi istotami, ponieważ zabawa nie jest rozumna” (J. Huizinga).
Człowiek oddawał się niejako w „niewolę żywiołów tego świata” (Ga 4,3), aby
następnie wejść na drogę duchowego oczyszczenia „aby ciało zwiędło, a dusza
urosła”- jak przekonywali Ojcowie Pustyni. Karnawał jest po dziś dzień
przejawem kultury ludycznej, kiełkującej oddolnie, epatującej cielesnością
poddaną sile muzyki- zjawiskiem równie żywotnym co w dawnych wiekach, choć
objawiającym się w innych formach. Zdawać się może, że współczesna kultura
ponowczesności naznaczona jest „karnawałowością” posługując się językiem M.
Bachtina. Życie zdaje się być ciągłą zabawą okraszoną coraz to nowymi bodźcami –
stymulatorami doznawanej przyjemności. W średniowieczu mówiło się o takiej
tendencji jako o folgowaniu ciału i było to zjawisko na wskroś naganne. Wspomniany
przeze mnie badacz twierdził, że karnawał uwalnia społeczności od panującej na co
dzień prawdy. Człowiek zakotwiczony w wirze zabawy jest silnie zdeterminowany
własną cielesnością; ciało staje się miejscem często irracjonalnej komunikacji i
nawiązywania interakcji, jak również moralnych nizin. Kiedy włączamy odbiorniki
telewizyjne lub wchodzimy na internetowe strony, to wszystkie te media buzują
od nadmiaru ludycznej przyjemności, a niekiedy rozrywkowego ekshibicjonizmu-
wszystko jest talk show. Ciała
pięknych dziewcząt prężących się i nęcących patrzących powabami „energetycznej
materii”. Cały przemysł zbudowany na zaspokajaniu ludzkich potrzeb, wabi swoich
klientów- wręcz się prześciga w coraz to bardziej wymyślnych ofertach uczynienia
z życia dynamicznej imprezy. Jeden z badaczy J. Grad wysunął niezwykle ważną
tezę. W jego przekonaniu kultura współczesna przestała kontynuować tę dawną-
barwną tradycję karnawałową, „bowiem nie narodziła się z ducha zabawy.”
Współczesny człowiek płynnego społeczeństwa przemieszcza się na fali
permanentnej przyjemności, zapominając o pauzie- gdzie powinien nastąpić moment
„przepasania własnego ciała”- zapanowania nad jego żywiołowością. „Zamiast
przemienić się w aniołów, przemieniają się w bydlęta; zamiast wzbić się w górę,
uniżają”- pisał Montaigne. Dzisiejszy karnawał bardziej przypomina antyczne-
hedonistyczne bachanalia, niże te średniowieczne pełne spontanicznej
wesołkowatości jarmarczne przytupy i utrzymane w dobrym tonie dowcipy. „Człowiek
pozbawiony korzeni, zdesakralizowany, staje się powszechny. Jest tylko postacią
socjologiczną (groteskową)... To nic innego jak produkt z supermarketu” (M.
Davy). W chrześcijańskim przekonaniu karnawał jest czasem potrzebnym- swoistym
wentylem dla żywiołowości ciała. „Fenomen karnawału, polega na tym że opiera
się on na sprzecznościach, że jest heterogeniczny i pluralistyczny...profanum może brać początek z sacrum i odwrotnie, a pogańskie
współistnieć z chrześcijańskim” (W. Dudzik). Taniec miał odzwierciedlać radość towarzyszącą
aniołom niebie poruszającym się zwiewnie przed obliczem Najwyższego. Zabawa
jest częścią życia, tak jak profanum musi
się zawrzeć w sacrum. Zabawa również
zapośrednicza coś z języka kultycznego- religijnego, stając się widowiskiem w
którym życie przeżywa się na sposób radosny i niczym nieskrępowany. Biblijny
Dawid tańczył przed Bogiem, a Chrystus pierwszy cud uczynił na weselu w Kanie, przemieniając
wodę w smaczne wino radości. Czyż Kościół nie jest Szulamitką w tańcu
uwielbienia ? Karnawał wpisuje się zatem w rytm liturgicznego roku, jest
częścią uświęconej historii zbawienia- „inkarnacji Boga, przez którą sacrum stało się obecne w profanum.” Niech zachętą do przyzwoitego
przeżywania karnawału będą słowa św. Augustyna: „Wielbię taniec uwalnia od
człowieka od ciężaru spraw, wiąże oddzielonego ze wspólnotą... Taniec to
metamorfoza przestrzeni, czasu i człowieka zagrożonego lękiem istnienia... Istoto
ludzka ! Ucz się tańca. Bo inaczej, cóż poczną z Tobą aniołowie w niebie.”