Umiłowani: To wam oznajmiamy, co było od
początku, cośmy usłyszeli o Słowie życia, co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co
patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce, bo życie objawiło się. Myśmy je
widzieli, o nim świadczymy i głosimy wam życie wieczne, które było w Ojcu, a
nam zostało objawione...
W Oktawie Bożego
Narodzenia oczami Maryi i Józefa Kościół nieustannie kontempluje cud narodzin
Dziecięcia. „Zimowa Pascha” której duchowy sens odsłaniają ewangeliczne teksty rozbrzmiewające
w naszych uszach i sercach. Piękna Owieczka- Maryja – powiedzą Ojcowie Kościoła,
ofiarowuje światu Baranka- Chrystusa-
Wcielone Piękno ! Bóg przyszedł do nas i jest tutaj; na sposób anamnetyczny i
sakramentalny. „Musimy najpierw dostrzec Jezusa jako człowieka- pisał T. Hopko-
Musimy zobaczyć Go jako konkretną, ludzką istotę- Żyda, rabina, proroka. Musimy
dostrzec Go jako dziecko Maryi, syna stolarza, Nazarejczyka. Potem w tym
spotkaniu, kiedy nasze oczy są otwarte i serca czyste, możemy zobaczyć jeszcze
więcej... Możemy poznać Go nie jako zwykłego Syna Boga, ale jako Bożego Syna,
zrodzonego z Ojca przed wiekami. Możemy rozpoznać Go jako Boże Słowo w ludzkim
ciele.” Tylko w taki sposób nasza ludzka, obwarowana ograniczeniami percepcja
zostanie wprowadzona w świetlistość- blask prawdy- nasze Betlejem. Od momentu
Jego przyjścia wszystko jest naznaczone nowością istnienia i odczuwania;
przestrzeń i czas pęcznieją od nadmiaru triumfu Życia, które wyłoniło się z
milczenia. „Przez narodzenie tego Dziecka wszystko się zmieniło- twierdził K.
Rahner- wszystko zmierza pod nieubłagalnym naporem miłości przed Boże oblicze,
a czas jest już objęty wiecznością. Wszelka nadzieja jest już właściwie posiadaniem,
bowiem świat posiadł już Boga.” Święta w których pulsuje entuzjazm życia i
radości, nie są jedynie momentami ckliwej romantyki- nie można ich zredukować
do rodzinnej sentymentalnej uczuciowości. Chrześcijanie nie są infantylnymi
dziećmi; postrzegają głębiej- widzą sercem i wyznają sercem, iż Bóg jest pośród
nas. Święta przypominają nam również o tym, że nie możemy zatrzymywać naszego
życia dla siebie. Być darem dla nieba tak jak życie pierwszego świętego
męczennika Szczepana którego liturgia przywoływała nam wczoraj. Radość Narodzin
jest również spowita cieniem krzyża- umieraniem i owocowaniem. Bóg stał się człowiekiem,
aby człowiek mógł przejść drogę Krzyża i wzbić się ku niebu - niczym ogrzany
promieniami słońca ptak. Ten czas jest naznaczony błogosławieństwem i
radykalizmem. Pijmy wino wesela i bądźmy atletami gotowymi na umieranie dla
grzechu i bezsensu świata. Niech rozbrzmiewa antyfona wieczerni z całą mocą: „Przyjdźcie
wierni, zacznijmy Święto ! Śpiewajcie z mędrcami i pasterzami ! Zbawienie przyszło
z dziewiczego łona, wzywając wiernych ku życiu.”