czwartek, 27 grudnia 2018


1 J 1,1-4

Umiłowani: To wam oznajmiamy, co było od początku, cośmy usłyszeli o Słowie życia, co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce, bo życie objawiło się. Myśmy je widzieli, o nim świadczymy i głosimy wam życie wieczne, które było w Ojcu, a nam zostało objawione...

W Oktawie Bożego Narodzenia oczami Maryi i Józefa Kościół nieustannie kontempluje cud narodzin Dziecięcia. „Zimowa Pascha” której duchowy sens odsłaniają ewangeliczne teksty rozbrzmiewające w naszych uszach i sercach. Piękna Owieczka- Maryja – powiedzą Ojcowie Kościoła,  ofiarowuje światu Baranka- Chrystusa- Wcielone Piękno ! Bóg przyszedł do nas i jest tutaj; na sposób anamnetyczny i sakramentalny. „Musimy najpierw dostrzec Jezusa jako człowieka- pisał T. Hopko- Musimy zobaczyć Go jako konkretną, ludzką istotę- Żyda, rabina, proroka. Musimy dostrzec Go jako dziecko Maryi, syna stolarza, Nazarejczyka. Potem w tym spotkaniu, kiedy nasze oczy są otwarte i serca czyste, możemy zobaczyć jeszcze więcej... Możemy poznać Go nie jako zwykłego Syna Boga, ale jako Bożego Syna, zrodzonego z Ojca przed wiekami. Możemy rozpoznać Go jako Boże Słowo w ludzkim ciele.” Tylko w taki sposób nasza ludzka, obwarowana ograniczeniami percepcja zostanie wprowadzona w świetlistość- blask prawdy- nasze Betlejem. Od momentu Jego przyjścia wszystko jest naznaczone nowością istnienia i odczuwania; przestrzeń i czas pęcznieją od nadmiaru triumfu Życia, które wyłoniło się z milczenia. „Przez narodzenie tego Dziecka wszystko się zmieniło- twierdził K. Rahner- wszystko zmierza pod nieubłagalnym naporem miłości przed Boże oblicze, a czas jest już objęty wiecznością. Wszelka nadzieja jest już właściwie posiadaniem, bowiem świat posiadł już Boga.” Święta w których pulsuje entuzjazm życia i radości, nie są jedynie momentami ckliwej romantyki- nie można ich zredukować do rodzinnej sentymentalnej uczuciowości. Chrześcijanie nie są infantylnymi dziećmi; postrzegają głębiej- widzą sercem i wyznają sercem, iż Bóg jest pośród nas. Święta przypominają nam również o tym, że nie możemy zatrzymywać naszego życia dla siebie. Być darem dla nieba tak jak życie pierwszego świętego męczennika Szczepana którego liturgia przywoływała nam wczoraj. Radość Narodzin jest również spowita cieniem krzyża- umieraniem i owocowaniem. Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek mógł przejść drogę Krzyża i wzbić się ku niebu - niczym ogrzany promieniami słońca ptak. Ten czas jest naznaczony błogosławieństwem i radykalizmem. Pijmy wino wesela i bądźmy atletami gotowymi na umieranie dla grzechu i bezsensu świata. Niech rozbrzmiewa antyfona wieczerni z całą mocą: „Przyjdźcie wierni, zacznijmy Święto ! Śpiewajcie z mędrcami i pasterzami ! Zbawienie przyszło z dziewiczego łona, wzywając wiernych ku życiu.”