środa, 23 stycznia 2019


Ps 110  

Rzekł Pan do Pana mego: «Siądź po mojej prawicy,
aż uczynię Twych wrogów podnóżkiem stóp Twoich».
Pan rozciągnie moc Twego berła z Syjonu:
«Panuj wśród swych nieprzyjaciół!

Przedwieczny zasiadający na tronie- to tak transcendentne wydarzenie, że przyprawia czytelnika o zawrót głowy. Można poczuć się zakłopotanym niczym Abraham który pod dębami w  Mamre przyjął przychodzącego w trzech tajemniczych wędrowcach Boga. Biblia wymaga od nas przenikliwości na Misterium. Człowiek zastanawia się nieprzerwanie jak to się wszystko dzieje. Zazdroszczę tym, dla których wiara jest oczywistym, zwykłym, zatrzymanym w prostodusznym spojrzeniu zachwycie. Mój intelekt musi się szamotać z sercem, unosić się ponad wyuczone reguły i bezpiecznie wydeptane ścieżki. „Bóg z Boga. Światłość ze Światłości...”- jak wyznaję w liturgicznym Credo, współistotny z Ojcem zajmuje należne mu miejsce w bliskości Tego, który Go odwiecznie rodzi w miłości. Jest w tym coś emocjonującego. Już przy zwiastowaniu narodzin Chrystusa zostało oznajmione, że „Jego panowaniu nie będzie końca” (Łk 1,33). Dotykamy tutaj kluczowego aspektu jakim jest wspólnota- Bóg to komunia Osób. Syn przegląda się w Ojcu niczym w zwierciadle, czyniąc wokół rzeczywistość ikoną obecności Tego, który jest ! Nieprzerwanie dokonujący się dialog, twórcze zamyślenie nad światem którego ostatecznym akordem jest Sąd. Chrystus jako Bóg jest wiecznością. Być może dlatego z tak wielką pieczołowitością utrwala Go ikonografia- umieszczając Kyriosa w konchach, absydach, sklepieniach czy kopułach świątyń. Święta harmonia barw „tworzy frazy i melodie tłumaczące temat” (A. Grabar). Kontemplujemy w Apokaliptycznym Mężu Chwały przyszłą rzeczywistość; eschatologiczną pełnię- przemienienie świata, świetlistość dnia w którym zło zostanie ostatecznie zdruzgotane. Sztuka pozwala nam z jakąś większą przejrzystością rozwikłać trudne meandry teologicznej niepoznawalności. W obrazach utrwalają się ukryte ślady wieczności, wdzierające się korytarzem piękna w nasz ułomny i często zagmatwany świat. „Dzieło sztuki zanurzone jest w zmienności czasu i należy do wieczności. Jest czymś szczegółowym, związanym z określonym jednostkowym miejscem, a zarazem jest znakiem uniwersalnym”- pisał H. Focillon. Kiedy wchodzę do świątyni w której należne miejsce zajmuje ikona- „kolorowa kontemplacja” – linie i barwy zakreślające kontury wieczności opowiadają mi o bliskości Tego, który jest przyjacielem człowieka. „Widz zostaje przez dzieło sztuki objęty niczym płaszczem... sam patrzy i czuje, że ktoś patrzy na niego” (C. Stewart). Takie wstrząsające wrażenie robi na mnie malarskie przedstawienie Pantokratora w cerkwii grekokatolickiej w Lourdes pędzla Jerzego Nowosielskiego. W oktagonalnej kopule- wypełnionej czystością bieli jaśnieje utkany w oranżu Chrystus o przenikliwym czułym spojrzeniu. Jakże gościnna jest sztuka Nowosielskiego czyniąc przestrzeń apokaliptyczną- wyrywając świat z zaklętego kręgu chaosu i brzydoty. „Chodzi o to, by po katastrofie indywidualnej, którą nazywamy śmiercią- powie artysta- czy po katastrofie zbiorowej, którą nazywamy końcem świata, mogło z nich zostać zrekonstruowane- w zupełnie innych warunkach bytu duchowego- ciało zmartwychwstałe.”