Bracia: My
wszyscy, którzy otrzymaliśmy chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy
zanurzeni w Jego śmierć. Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć
zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my postępowali w nowym życiu
– jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca... (Rz 6, 3-4. 8-11).
Chrzest jest najbardziej wyraźnym znakiem Paschy Chrystusa
i pentakostalnego wymiaru Kościoła. Tertulian pisze: „Chrystus nigdy nie
rozstawał się z wodą. On sam przyjął chrzest w wodzie; kiedy został zaproszony
na wesele, rozpoczął prezentację swej siły poprzez wodę; kiedy głosił kazania,
zaprasza spragnionych do uczestniczenia w jego wiecznej wodzie; kiedy naucza o
miłosierdziu, wśród uczynków miłości wymienia zaoferowanie kubka wody
sąsiadowi; wzmacnia swą siłę przy studni; chodzi po wodzie… Świadectwo chrztu
kontynuowane jest aż do dnia Pasji. Kiedy zostanie skazany na ukrzyżowanie,
znów pojawi się woda; a kiedy jego bok zostanie przebity, z rany wypływa woda.”
Chrześcijanin rodzi się w tej materii. Wydarzenie chrztu w życiu każdego
człowieka wierzącego jest wydarzeniem zbawczym w którym dynamiczna obecność
Chrystusa i Ducha Świętego współtworzą nowego człowieka. „Właśnie w tej
percepcji wody jako życia, śmierci i jako narodzenia na nowo tkwi jej sens w
sakramencie chrztu- pisał A. Schmemann- Stojąc wokół chrzcielnicy, uczestnicząc
w pobłogosławieniu wody, stajemy się świadkami nowego aktu jej przygotowania do
nowego życia, do nowego stworzenia.” Katechumen wchodzi do basenu chrzcielnego
jak do „płynnego grobu”- następuje antycypacja Paschy wraz z Chrystusem. Święty Jan Chryzostom w swojej katechezie mówi wyraźnie:
„Czynność zejścia w wodę, a następnie wynurzenia się z niej symbolizuje
zstąpienie do piekieł i wyjście stamtąd.” Chrzest zatem jest odrodzeniem,
narodzinami i zmartwychwstaniem- partycypacją w wieczności Boga. Niezwykle
ujmujące są wczesnochrześcijańskie opisy praktyki udzielania tego sakramentu.
Katechumeni podchodzili do sadzawki chrzcielnej, która mogła mieć od dwóch do
trzech metrów długości, metr do dwóch szerokości i około metra głębokości. Do
dzisiaj zachowały się baptysteria w kształcie greckiego krzyża, gdzie po bokach
były schody prowadzące do wody, a w wielu miejscach przestrzeń oddzielały
kotary. Katechumeni wchodzili do basenu nago i zanurzali się w wodzie, podczas
gdy biskup wypowiadał donośnie imię każdej osoby i recytował formułę
chrzcielną: „Chrzczę cię w imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego.” Po czym ochrzczeni- christianitas-
już należący do Chrystusa wychodzili
z wody i byli namaszczani olejkiem i ubierani w białe szaty. Pięknie referuje
dla nas sens duchowy tego rytu św. Grzegorz z Nyssy. Mówi o człowieku przed
chrztem- przyodzianym niczym rajski i grzeszny Adam w tunikę ze skóry oraz
zeschłych liści. Po chrzcie zmienia się wygląd człowieka, bowiem przyoblekł się
w światłość, nieśmiertelność i niezniszczalność. „Czymś wielkim jest Chrzest-
powie św. Cyryl Jerozolimski do katechumenów- jest okupem dla jeńców,
odpuszczeniem grzechów, śmiercią winy, odrodzeniem duszy, świetlaną szatą,
świętą i nienaruszalną pieczęcią, powozem do nieba, rozkoszą raju, prawem
obywatelstwa w królestwie, darem dziecięctwa”. Kościół w swoim łonie rodzi
„nowe ryby” i daje nieustannie to, czym
sam żyje- życie z Boga !