Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa
niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Słyszeliście,
że powiedziano przodkom: «Nie zabijaj»; a kto by się dopuścił zabójstwa,
podlega sądowi. A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata,
podlega sądowi. A kto by rzekł swemu bratu «Raka», podlega Wysokiej Radzie. A
kto by mu rzekł «Bezbożniku», podlega karze piekła ognistego. Jeśli więc
przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw
tobie, zostaw tam dar swój przed ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z
bratem swoim. Potem przyjdź i ofiaruj dar swój. Pogódź się ze swoim
przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie podał
sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia. Zaprawdę
powiadam ci: nie wyjdziesz stamtąd, aż zwrócisz ostatni grosz”.
W dzisiejszej Ewangelii
Chrystus wskazuje jaka powinna być postawa Jego uczniów, w przeciwstawieniu do
fałszywie rozumianej sprawiedliwości faryzeuszów i uczonych w Piśmie. Dla tych
drugich celem samym w sobie było rygorystyczne wypełnienie litery prawa, jak
najbardziej skrupulatne spełnianie powinności, a realizowało się to przez kult.
Do dzisiaj wielu ortodoksyjnych Żydów zajmuje się tylko studium Tory, i
wcielaniem w życie zasad religijnych, wszystkie inne sprawy są na drugim
miejscu. „Złudzenie to przetrwało do dziś pośród wielu chrześcijan. Oddzielają
oni samowolnie kult od życia, doświadczenia chrześcijańskie od doświadczenia
ludzkiego, obowiązki religijne od praktykowania sprawiedliwości. Wierzą, że
droga prowadząca do kościoła jest krótka, zaledwie kilka metrów, które zresztą
można pokonać samochodem. Msza, sakramenty, pacierz, przykazania (niektóre,
prawdę mówiąc, raczej zaniedbane, prawie skasowane, nie trzeba przecież
przesadzać…). I uważają rozdział pt. „Bóg” za zamknięty”. Tymczasem to nie, o
taką postawę chodzi, tworzenie jakiejś wygodnej fikcji religijnej. Wielu ludzi
tak przewartościowuje swoje życie w różne strony, że kiedy budzą się dotknięci
jakimś nieszczęściem, to dopiero wtedy przypominają sobie, że Bóg jest ich
przyjacielem. Trzeba mieć pragnienie Boga, przypominają mi się w tym miejscu
słowa św. Augustyna: „Chcę znać Boga i duszę. I nic więcej”. W mojej parafii
jest młode małżeństwo o które jestem bardzo zaniepokojony, od wielu tygodni nie
było ich na Eucharystii. Martwię się o nich…, każdego dnia modlę się aby
odnaleźli swoją drogę do Chrystusa. ( tempo życia.., kariera zawodowa, pressing
społeczny; sprawiają że człowiek oddala się małymi krokami od Boga. ) „Nie ma
egzystencji bez transcendencji”- bez Boga za daleko się nie pociągnie, za pewien
czas wszelkie konstrukcje, marzenia, kariera może się zachwiać, rozlecieć. Dwa
dni temu miałem pogrzeb mężczyzny (lat 40) wyszedł do pracy jak każdego dnia,
dostał wylew (skuteczny, doświadczony, świetny pracownik- pewnie całe dnie
spędzał w pracy…), przyszła śmierć, nagle zajrzała mu w oczy- i koniec. Nawet
nie zdążył pożegnać się ze swoimi dorastającym
dziećmi (wcześniej żył tylko pracą). W życiu są ważniejsze sprawy niż praca.
Trzeba odnaleźć zdrową równowagę, pomiędzy pracą a życiem wewnętrznym. To jest
trud który kosztuje; wytyczyć właściwe cele, poszukać siebie w innych
przestrzeniach.., może nawet zmienić pracę. Bóg każdego dnia otwiera przed nami
nowe perspektywy, pozwala poczuć świeżość życia, szczęścia… Każdego dnia
podarowuje nam okazję do dobra, do uczynienia swojego życia szlachetniejszym,
do wyjścia z własnego kokonu i wychylenia ku Życiu. „Bądźcie więc wy doskonali
jak, doskonały jest Ojciec wasz niebieski”. Według nauki Chrystusa, bilet
wstępu do kościoła musi posiadać poświadczenie wszystkich naszych braci. Jeżeli
zauważymy, że brakuje „poświadczenia” choćby jednego z nich, musimy wyjść z
kościoła, by go poszukać.