Łk 5,27-32
Jezus
zobaczył celnika, imieniem Lewi, siedzącego w komorze celnej. Rzekł do niego:
„Pójdź za Mną”. On zostawił wszystko, wstał i poszedł za Nim. Potem Lewi
sprawił dla Niego wielkie przyjęcie u siebie w domu; a była spora liczba
celników oraz innych, którzy zasiadali z nimi do stołu. Na to szemrali
faryzeusze i uczeni ich w Piśmie i mówili do Jego uczniów: „Dlaczego jecie i
pijecie z celnikami i grzesznikami ?” Lecz Jezus im odpowiedział: „Nie
potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem wezwać
do nawrócenia sprawiedliwych, lecz grzeszników”.
Ewangelia
nad którą się codziennie pochylam jest pełna cudów i niespodzianek ze strony
Boga. Bóg jawi się jako zdumiewający w swoich zamierzeniach. Przychodzą Mu
pomysły które przekraczają nasz sposób rozumienia, wartościowania, moralności…
Tylko On, potrafi zobaczyć w człowieku dobro, z grzesznika, zdziercy, cwaniaka
czyni świętego. Każdego dnia uświadamiam sobie z coraz większą intensywnością
iż, On poszukuje człowieka..., tego zagubionego, wątpiącego, paplającego się w
grzechu, nieczystego oraz często urągającego Mu w twarz. Pięknie scenę
powołania celnika Lewiego wymalował Caravaggio (1597- 1601) dla ozdobienia
kaplicy Contarellich rzymskiego kościoła San Luigi dei Francesi. „Artysta
musiał wiele razy czytać Biblię, rozważać jej słowa. Był jednym z wielkich artystów,
którzy pragnęli zobaczyć historie biblijne własnymi oczami, tak jakby
rozgrywały się w domu sąsiada. Zrobił też wszystko, by postacie z Pisma
Świętego wydały się bardziej prawdziwe i namacalne. Pomaga w tym sposób
operowania światłocieniem. Światło Caravaggia nie dodaje ciału wdzięku i miękkości:
jest ostre, niemal oślepiające w kontraście z głębokimi cieniami. Sprawia
jednak, że cała scena rysuje się wyraźnie bezkompromisową uczciwością, którą
niewielu współczesnych potrafiło docenić, a która wywarła wpływa na artystów
późniejszego okresu” (E.H. Gombrich). W scenie „Powołanie św. Mateusza”,
artysta oddaje całe spektrum emocjonalnego przeżycia- powołanego i
Powołującego. Snop wpadającego światła, rozprasza ciemności wnętrza (metafora
ciemności duszy, dotkniętej iluminacją nie z tego świata…), tak intensywnego,
przeobrażającego życie mężczyzny
siedzącego za stołem, zajętego liczeniem pieniędzy w towarzystwie interesantów.
Wyraz twarz celnika i przeszywający wnętrze dialog; ja Panie ? Tak Ty ! Jezus
wyciąga dłoń, jakby tym gestem chciał pokazać, na nowo dokonujący się proces
tworzenia „nowego człowieka”. Mimika twarzy celnika wskazuje na przyjęcie
przynaglenia Mistrza, od tej chwili jest już kimś innym, stał się Apostołem -
to znaczy posłanym. Dokonuje się w nim, tak wielka interakcja z Bogiem, która
pozostawi ślad w jego duszy do końca życia. Taki jest Chrystus w swoich pomysłach, ostatniego
przyjmuje jako pierwszego, z grzesznika czyni ucznia. Wszystko wbrew ludzkiej
logice i sprawiedliwości. Bo nasze grzechy jak powiedział św. Izaak Syryjczyk
są jak "garść piasku wrzucona w niezmierzone morze, o to czym jest grzech
wobec nieskończonego miłosierdzia Bożego". Ilu to ludzi doświadczyło
uzdrowienia przez swoje grzechy. Słowo przeszyło ciemności i
dotknęło duszy. „Pójdź za Mną ”. Będziesz miał odwagę porzucić siebie ?