Mk 1, 29-39
Po
wyjściu z synagogi Jezus przyszedł z Jakubem i Janem do domu Szymona i
Andrzeja. Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce. Zaraz powiedzieli Mu o niej.
On podszedł i podniósł ją, ująwszy za rękę, a opuściła ją gorączka. I
usługiwała im. Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego
wszystkich chorych i opętanych; i całe miasto zebrało się u drzwi. Uzdrowił
wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił, lecz nie
pozwalał złym duchom mówić, ponieważ Go znały.
Poruszające są cuda
Jezusa, nie tylko czyniąc ewangeliczną fabułę ciekawą i pełną ekspresji, ale nade
wszystko wskazują na wrażliwość Boga. Wielokrotnie o tym pisałem, ale uzdrawiające
działanie Chrystusa jest liturgią- którą odbiera się wnętrzem, a nade wszystko
zmysłami. „Jest wiele cudów, kiedy Pan nie ogranicza się jedynie do słowa, ale
dokonuje szczególnych działań, które stanowią jakby sposób dokonywania cudu”
(S. Bułgakow). Jezus nie tylko rozumie cierpienie teściowej Piotra, czy
dręczenie tłoczących się wokół Niego opętanych. Posługuje się językiem
miłosierdzia tworzącym swoisty dyptyk sytuacyjny: dostrzegł i przez dotyk
przyniósł ulgę w cierpieniu. Dotyk wyrażając pragnienie, staje się metaforą
spotkania z Bogiem: „Pragnę Cię kochać i kocham to, że pragnę Ciebie- pisał
Wilhelm z Saint Thierry- I w ten sposób biegnę, pochwycić Tego, który mnie pochwycił”. Dla
wielu mistyków doświadczenie bycia zauważonym przez Boga i dotknięcie- zmysłowo
odczuwalne, było często interpretowane jako poznanie i znak bliskości Boga.
Spojrzenie i dotyk przybiera tu całą paletę, dzięki której manifestuje się
miłość do poranionego przez grzech i chorobę stworzenia. Jezus kładzie dłonie w
taki sposób, jak Jego miłujący Ojciec który moc swojej prawicy rozciągał
błogosławiąc swojemu ludowi. Miłość jest pasją Boga, a pełne czułości
spojrzenie i muśnięcie dłonią jest uwiarygodnieniem tego za czym tęskni skołatane
serce człowiecze. Kiedy my wstydzimy się, czy lękamy przyjść aby dotknąć się
choć Jego skrawka szaty, to On wychodzi z inicjatywą i rozdaje w obfitości miłość
Ojca. Chrześcijanie doskonale wiedzą, że istnieje „ewangelia dotyku”, która
może w tym fragmencie ma swój punkt najwznioślejszy, tak istnieje „ewangelia
rąk” bandażująca rany krwawiącego świata, „ewangelia spojrzenia” niosąca otuchę
i pociechę- oczy w których można zobaczyć miłość. Każdy z nas nosi w sobie możliwość choroby i
śmierci, dlatego potrzebujemy Chrystusowego zauważenia i dotyku- Sakramentu
Uzdrowienia przychodzącego przez posługę Kościoła. Wyraża to wschodnia modlitwa
odmawiana przez kapłana nad chorym: „Nie kładę na głowie chorego mojej
grzesznej ręki, ale Twoją rękę silną i potężną w świętej Ewangelii”.