Ps 47
Bóg wstępuje wśród
radosnych okrzyków,
Pan wstępuje przy dźwięku trąby.
Śpiewajcie psalmy Bogu, śpiewajcie,
śpiewajcie Królowi naszemu, śpiewajcie.
Pan wstępuje przy dźwięku trąby.
Śpiewajcie psalmy Bogu, śpiewajcie,
śpiewajcie Królowi naszemu, śpiewajcie.
Z każdym dniem coraz mocniej się
przekonuję, że „tropienie” śladów Boga jest nie tylko fascynujące, ale nade wszystko
intensywniej zapładniające głębiny mojej duszy. Teologia, którą uprawiam
wyrasta z zadziwienia, dociekliwości serca i umysłu- stając się moim własnym
osobistym poematem poszukiwania Boga. To nie jest jednostronny ruch w stronę
Niepoznawalnego porównywalny z zaspakajaniem apetytu na rzeczy o których
marzymy. On też jest w ruchu- wychodząc naprzeciw i poskramiając pychę mojego
umysłu, kiedy mozolnie ślęczę nad górami opasłych książek. Wtedy uświadamiam
sobie najmocniej, że prawdziwa teologia nie tylko rodzi się w głębi
człowieczego jestestwa, ale przechodzi przez serce stając się filokalią. Ile to razy staję przed
ścianą niewiadomej i próbuję głową forsować mur, lub na próżno przelewać morze
do dołka piasku. „Świat jest dla mnie zbyt ciasny, niebo jest zbyt małe. Gdzie
znajdę jakąś przestrzeń dla mej duszy ? To, co pojął Cherubin, dla mnie nie
wystarcza. Chcę wzlecieć wyżej niż on, wzlecieć w nieznane”- pisał Angelus
Silesius. Można budować wspaniałe konstrukcje teologiczne- opakowane mądrymi cytatami
i subtelnymi metaforami, ale to zbyt
mało. Boga pojąć rozumem jest rzeczą trudną; wypowiedzieć Go zaś jest rzeczą
zgoła niemożliwą. Ile musi być napięć duszy, wzlotów i upadków, westchnień i
łez, aby oddać coś z tych rzeczywistości będących poza, a zarazem stanowiących
cząstkę fabuły mojego „teraz”. Kiedy św. Tomasz z Akwinu od początku swojej
młodości wołał: „Chciałbym zrozumieć Boga”, to wypowiedział te słowa nie jako
domorosły filozof, ile raczej geniusz religijny, mistyk sięgający wzrokiem
duszy o wiele dalej niż zakreślały mu granice horyzonty intelektu. Miał rację
Mikołaj z Kuzy: „Wszystko jest pustynią wobec Twojej powstającej światłości”.
Może trzeba najpierw przemierzyć wiele kilometrów spaceru przez świat aby
uchwycić Jego trop i powiedzieć: On tu był ! Wiara jest przenikaniem poza
zasłonę tego świata, przejściem przez zmysłowe pozory- ku Temu, który wstępuje
wśród radosnych okrzyków. Pozostaje pełne duchowej namiętności życzenie. Niech
poznam siebie i niech poznam Ciebie, Boże mój ! „Kiedy wydaje się, że się Boga
dotknęło, albo kiedy się spostrzega, że On przeszedł przez nas, poprzez nasze
marzenia i nasze nędze, człowiek odkrywa przerażenie” (M. Blondel). Ale po
chwili to przerażenie przemienia się w euforię szczęścia. Ten wyczekiwany,
staje naprzeciw człowieka- Obecność !