Ps 98
Ujrzały wszystkie krańce
ziemi
zbawienie Boga naszego.
Wołaj z radości na cześć Pana, cała ziemio,
cieszcie się, weselcie i grajcie.
zbawienie Boga naszego.
Wołaj z radości na cześć Pana, cała ziemio,
cieszcie się, weselcie i grajcie.
Kilka dni
temu w Rydze odbywało się kolejne spotkanie młodych zainicjowane wiele lat
temu przez Brata Rogera wraz z ekumeniczną wspólnotą z Taize. Kiedy miliony
ludzi bawiły się w sylwestrową noc, w tym czasie grupy chrześcijan trwały na
adoracji powierzając świat Wcielonemu Bogu, który jest źródłem pokoju.
Strasznie boleję, że tak ważne wydarzenie dla wielu młodych chrześcijan z
całego świata, modlących się różnymi językami i przeżywającymi na co dzień wiarę
w Chrystusa w wielu kościołach i wspólnotach, nie znalazło należytego oddźwięku
w polskich mediach. Dzieło, które wyrosło dzięki inicjatywie braci z Taize,
jest nie tylko niezwykłym ładunkiem duchowym, szkołą pięknego towarzyszenia
zagubionym i zdezorientowanym młodym ludziom , ale nade wszystko szkołą komunii
pomiędzy chrześcijanami różnych wyznań. To nieustanne oddychanie Bogiem,
wsłuchiwanie się w Jego Ewangelię, budowanie wzajemnych więzi i ludzkiego
szacunku wobec inności, którą w wielu kościołach rozlał Duch Święty. Jeżeli
ktoś poważnie zajmuje się szukaniem jedności, przywracaniem ducha ewangelicznego
świadectwa miłości- powinien choć raz w życiu wybrać się do Taize. Jesteśmy
często tak bardzo zakleszczeni w swoich przekonaniach, stereotypach i
teologicznych pewnikach, iż umyka nam sakrament brata. „Żyjemy w czasach
kurczowego starania się o tożsamość, kiedy każde wyznanie szuka samo
potwierdzenia w tym, co jest dla niego specyficzne, a ponieważ stara się to
dokładnie określić, czyni to wracając do przeszłości, to znaczy usiłuje myśleć „przeciw”.
Trzeba walczyć z tą postawą, zachowując równocześnie wierność i otwartość,
czując, że ostatecznie istnieje jeden Kościół, Kościół, który ranimy,
rozdzieramy jego tunikę utkaną z jednego kawałka. Problemy teologii zbyt
nabrzmiały namiętnościami i tu wszystko rozgrywa się w sferze namiętności i
emocji. Chodzi więc o to, by rozładować namiętności i odkryć, że fundamentem
jest komunia...”(O. Clement). Dlatego w Taize oddycha się duchem
niepodzielonego Kościoła; oczyszczonego z historycznych ran, dogmatycznych
sporów, politycznych dominacji. Mamy tu do czynienia z eklezjologią źródła,
odkrywania na nowo tego, co najbardziej istotne- tajemnicę obecności Chrystusa.
„Dzięki niej uspokojeni- pisał Brat Roger- albo nawet wyzwoleni, jesteśmy w
drodze z Tobą, Chryste, idąc przez coraz to nowe odkrycia”. Taka przeżywana świadomość
bliskości Boga, rodzi pełną zachwytu i entuzjazmu wiarę, czyniąc z chrześcijan
zwiastunami pokoju i pojednania. Czy to nie jest duchowa płodność młodego i
charyzmatycznego Kościoła ? W postawie komunii i szacunku chrześcijaństwo
odnajduje nowy sens misyjny i odkrywa siebie jako dar dla smutnego i zmęczonego
świata. To co mnie niezwykle porusza w Taize to liturgia poruszająca duszę przez
wzrok i słuch. Piękno tak wielu ikon spowitych blaskiem mnóstwa świec i śpiew
kanon przeplatany ciszą, która przeistacza całego człowieka w modlitwę głębi. „Osaczają
nas dysputy, spory, atakuje rzeczywistość wirtualna i wszystko dziś stwarza
jakieś obszary nieprzejrzyste. A przecież trzeba też wyzwolić, uwolnić w sobie
przekonanie: dobro jest głębsze niż zło. Musimy nie tylko je tylko odczuć, ale
znaleźć język dla niego. Język, jaki nadaje
mu się tutaj w Taize, nie jest językiem filozofii ani nawet teologii, to język
liturgii. A dla mnie liturgia jest nie tylko działaniem, to myśl. Istnieje w
liturgii teologia dyskretna, ukryta, czego wyrazem jest zdanie mówiące, że
prawa liturgii są prawami wiary”(P. Ricoeur). Nasze zmysły które są dotknięte
miernotą zakrzyczanego i pełnego zgiełku świata, zostają na powrót przywrócone
harmonii- swoistemu duchowemu przebudzeniu. Człowiek wyjałowiony i spragniony
szuka źródła. Tu jest doświadczenie źródła, tylko trzeba przyjść i prosić: „Daj
mi pić !”