Gdy
po pewnym czasie Jezus wrócił do Kafarnaum, posłyszano, że jest w domu. Zebrało
się zatem tylu ludzi, że nawet przed drzwiami nie było miejsca, a On głosił
im naukę. I przyszli do Niego z paralitykiem, którego niosło czterech. Nie
mogąc z powodu tłumu przynieść go do Niego, odkryli dach nad miejscem, gdzie
Jezus się znajdował, i przez otwór spuścili nosze, na których leżał paralityk.
Jezus, widząc ich wiarę, rzekł do paralityka: «Dziecko, odpuszczone są twoje
grzechy»… Wstań, weź swoje nosze i chodź? Otóż, żebyście wiedzieli, iż Syn
Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów – rzekł do paralityka:
Mówię ci: Wstań, weź swoje nosze i idź do swego domu!» On wstał, wziął zaraz
swoje nosze i wyszedł na oczach wszystkich…
Fragmenty Ewangelii
które każdego dnia czytamy obfitują w opisach uzdrowień i cudownych interwencji
Chrystusa. Słowo odsłania nam Pana jako lekarza chorych- cierpliwego i współczującego
ludzkim dramatom. „Zdrowi nie potrzebują lekarza, tylko chorzy…”, w tych
słowach zostaje jasno określony cel obecności Nauczyciela z Nazaretu. Tak nakreślone
zadanie uświadamia nam prawdę o tym, że posłany przez Ojca Syn przyszedł po to,
aby natura ludzka odzyskała swoje pierwotne zdrowie. Ta terapeutyczna interwencja
Boga dokonuje się w dwóch wymiarach: ciała i ducha. Paralityk wstaje z mar i
zaczyna chodzić, jak również zostają mu odpuszczone wszystkie grzechy. „Ludzkości
potrzebny był, jak mówi święty Jan Klimak, lekarz i chirurg, którego zdolność
była odpowiednia do powagi jej chorób i ran”. Musimy mieć świadomość że
istnieją takie choroby na które nie ma lekarstwa i przy których pozostaje
jedynie nadzieja na cud. Święty Makary Wielki doskonale oddaje istotę sprawy: „Nieuleczalną
ranę, którą zostaliśmy dotknięci tylko Pan mógł uzdrowić. Dlatego przyszedł
osobiście, albowiem żaden ze starożytnych- ani Prawo, ani prorocy, nie byli
wstanie temu zaradzić. On jeden przychodząc, uzdrowił tę nieuleczalną ranę
duszy.” Bóg przyszedł i z miłością
pochylił się nad człowiekiem. Doskonale te kwestie rozumieli pierwsi pisarze
chrześcijańscy upatrując człowiecze cierpienie w bólu prarodzica Adama, utracie
edenicznej szczęśliwości- cierpieniu w które po grzechu wszedł zagubiony
człowiek. W kazaniu na święto Chrztu Pańskiego, kiedy Kościół akcentuje
Wcielenie i Teofanię Trójcy w życiu ludzi, Grzegorz z Nazjanzu głosił: „świętujemy
nasze uzdrowienie z choroby”, dodając dalej, iż „ujrzymy w tym świecie dzieła
uzdrowienia”. Te rozliczne akty Boga naprawiające i usuwające skazę ludzkiej
natury, podnoszące duszę ponad ludzkie dlaczego, świadczą o cudownej miłości do
kruchego stworzenia. Bóg nieustannie artykułuje miłość. Jak w tej żydowskiej
opowieści w której człowiek posiadając dwie kieszenie z jednej wyjmuje najpiękniejszą
wieść: „Z powodu ciebie świat został stworzony”. Ile trzeba jeszcze usunąć
dachów, czy dostrzec porzuconych łóżek, aby przekonać się że jesteśmy istotami
przez Niego kochanymi do szaleństwa ? Nawet tam gdzie człowiek doświadcza rozpaczy,
choroby i śmierci; gdzie zacierają się kontury wiary, a rozum podsuwa chęć
rezygnacji- to On miłosierny Lekarz pragnie ofiarować opiekę każdemu z osobna,
ofiarując dar zbawienia.