Jezus
rozradował się w duchu Świętym i rzekł: «Wysławiam Cię, ojcze, Panie nieba i
ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je
prostaczkom. Tak, ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie... Potem zwrócił się
do samych uczniów i rzekł: «Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie. Bo
powiadam wam: Wielu proroków i królów pragnęło ujrzeć to, co wy widzicie, a nie
ujrzeli, i usłyszeć, co słyszycie, a nie usłyszeli».
Odkrywam w
chrześcijaństwie zdumiewającą dążność ku poznaniu Boga; pochwyceniu,
przybliżeniu się, zachwycie, który może nawet spowodować jakieś ekstatyczne
unieruchomienie, bezwład. „Tyś najpiękniejszy z synów ludzkich” (Ps 44). Ten,
którego miłuję, musi być kimś budzącym największą radość, podziw i poczucie
piękna. Myślę, że tak postrzega te rzeczywistości Kościół przeżywający czas
oczekiwania- Adwentus; nie jest to
kolejny splot narracji okraszonych ckliwym oczekiwaniem na Święta Narodzenia
Pańskiego, lecz rzeczywistą próbą kontemplacji oblicza Wcielonego Boga. „Widzieć
Chrystusa to znaczy widzieć Boga i całą ludzkość. Ta tajemnica wzbudziła we
mnie gorące pragnienie, by zobaczyć twarz Chrystusa”- pisał H. Nouwen, wpatrując
się w ikonę Chrystusa Zbawiciela ze Zwienigorodu. Chrześcijanin jest
człowiekiem pragnienia, wychylającym się ku źródłu i pędzącym na oślep niczym
wariat. Święty Augustyn w jednym z komentarzy pisał: „Niech przyjdzie do nas...,
niech przyjdzie do nas On sam, Oblubieniec. Kochajmy Go ! Ileż brzydoty znalazł
On w nas ! A mimo to kocha nas.” Ukaż mi Panie swoją twarz ! – to moja
codzienna modlitwa pragnienia, przyzywania i miłości. Spoglądam na ikony
zawieszone na ścianie mojego pokoju. Oblicze Chrystusa w tylu ikonograficznych
wariantach, a jedno wspólne przesłanie: „Jestem z Tobą, przez wszystkie dni aż
do skończenia świata.” Ikony opowiadają
mi o tym miłosnym zapewnieniu i rodzą odwagę przedzierania się przez duchową powierzchowność
świata. „Ikona ma swe miejsce w sercu wyznania wiary Kościoła- powie Ch.
Schonborn- Stanowi jakby jego rekapitulację.” Dzięki ikonie Zbawiciela
spoglądamy z nadzieją w stronę przyszłego świata. Pomaga nam w tym aramejski
zwrot, tak silnie zakorzeniony we wczesnochrześcijańskiej liturgii: „Marana tha”,
co się tłumaczy: „Pan wraca !” lub „Przyjdź, Panie !” Jeśli naprawdę Kościół
stanie w tęsknocie i z głęboką wiarą, wtedy bez wątpienia usłyszy odpowiedź: „Zaiste,
przyjdę niebawem” (Ap 22,20).