Żłóbek, żłób ? To
proste słowo- sielskie- przeniknięte zapachami wiejskiego ciepła, było dla
wielu pokoleń źródłem cudownych uczuć i kanwą dla wielu kolęd. Opowiada o
największej pokorze Narodzenia, „pokorze tak wielkiej, że aż niemiłej pierwszym
chrześcijanom, którzy w licznych legendach mnożyli towarzyszące Narodzeniu
cuda, aby w ten sposób uwydatnić jego znaczenie” (J. P. Roux). Kilkanaście dni
przez obchodami Narodzenia Pańskiego w medialnej prasie europejskiej podniosła
się po raz kolejny dyskusja nad tematem eksponowania szopek przedstawiających
tajemnicę Wcielenia. Poprawność polityczna europejskich „mędrców” zagalopowała
tak daleko, że przestraszyła na zachodzie samych producentów akcesoriów do konstruowania
szopki: żłóbka z Małym Jezuskiem, Marii, Józefa i zwierzaków. Powodem
zniknięcia szopek z przestrzeni publicznej nie jest (zabrzmi to komicznie) podłoże
finansowe, czy brak inwencji w składaniu tego typu rzeźbiarskich elementów,
lecz chroniczna głupota i laicyzacja przestrzeni publicznej; nie pomnę już o
braku wiary. To smutne, że dokonał się taki regres w kulturze duchowej i
materialnej kontynentu na którym nawet przerywano wojny w Noc Narodzenia, aby
móc odśpiewać Adeste Fideles i
zaprzestać choć na chwilę zabijania w
imię pokoju, który przyniósł schodzący z niebiańskich pieleszy Emanuel. „Naczelny
Sąd Administracyjny Francji uznał za nielegalne organizowanie i ustawiani
szopek bożonarodzeniowych w budynkach publicznych. Zdaniem sądu umieszczanie
szopek przedstawiających Narodzenie Chrystusa narusza ustawodawstwo i zasady
świeckości państwa”- przeczytałem z nieukrywaną irytacją na jednej ze stron internetowych.
Takie prawa powinny natychmiastowo rodzić oburzenie chrześcijan i mobilizować
ich do przeciwstawiania się takim przepisom. To nie tylko jawne separowanie
wartości chrześcijańskich od życia publicznego, ale nade wszystko wysublimowany
sposób ateizacji indywidualnych i społecznych przekonań ludzi wierzących. Komu
tak naprawdę przeszkadza szopka z Jezuskiem, wołkiem i osiołkiem ? Zdaje się,
że impertynenckim i pozbawionym rzetelnej wiedzy laickim ignorantom. Nawet
Umberto Eco- znany ze swoich krytycznych poglądów i ostrych przytyków w stronę
chrześcijaństwa, pisał: „Szopkę mógł stworzyć tylko ktoś taki jak Święty
Franciszek, którego wiara wyrażała się w rozmowach z wilkami i ptakami,
ponieważ szopka jest najbardziej ludzką i najmniej transcendentną rzeczą, jaką
można wymyślić, by upamiętnić narodziny Jezusa. W tej świętej diatromie nic
oprócz gwiazdy betlejemskiej i dwóch aniołków, które latają nad chatą, nie
odwołuje się do kwestii teologicznych, a im więcej jest w niej postaci, tym
bardziej celebruje ona codzienne życie i pokazuje dzieciom, jak ono wyglądało w
czasach, a może budzi tęsknotę za nienaruszoną naturą.” Oczywiście bym polemizował
z mądrym Eco na temat rzekomego braku teologicznego przesłania szopki, ale
zostawiam to na boku. Niemniej są to symptomatyczne zjawiska jakieś erozji
myślenia i kultury ludzi odpowiedzialnych za przyszłość starego kontynentu. Nie
wiem w jaki sposób zareagowałby sam św. Franciszek na tak absurdalne
inicjatywy. Kontemplował on Narodzenie Dziecięcia i widział w tym afirmację największej miłości.
Dlatego w noc Narodzenia polecił zbudować szopkę i umieścić w niej figury, aby
wzmocnić przekaz o Miłości, która stała się Ciałem. Według przekazu
zanotowanego przez Tomasza z Celano św. Franciszek wezwał swego przyjaciela
Jana Velito z Greccio i rzekł mu: „Pośpiesz się i pilnie przygotuj wszystko, co
ci powiem. Chcę bowiem dokonać pamiątki Dziecięcia, które narodziło się w
Betlejem. Chcę naocznie pokazać Jego braki w niemowlęcych potrzebach, jak
został położony na sianie w towarzystwie wołu i osła.” Tak na marginesie,
rzeźby do pierwszej szopki miał wykonać Arnolfio di Cambio, najlepszy uczeń
Niccola Pisano. Franciszek chciał, aby misterium tego wydarzenia było tak
dosłowne i ujmujące serce, iż przemieni serca samych patrzących. Cóż, trzeba
nam będzie wielkie dzieła sztuki wyrzucić do lamusa; wyeliminować z ikonosfery
i zamilknąć ! Czy celem tych ataków liberalnych i oświeconych „przewodników” po
ścieżkach nowoczesności nie jest przypadkiem usunięcie Bogaczłowieka w
niepamięć- intelektualny i kulturowy niebyt ? Nie sposób obrócić w niepamięć
najważniejszy fakt w historii ludzkości, w którym to Maryja „porodziła swego
pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie” czy może w
jasłach, stojącym luźno mniejszym żłóbku dla owiec. Być może zdobędzie się na
odwagę któryś z europejskich decydentów, aby powiedzenia prawdę i wykrzyczeć –
niczym Biedaczyna z Asyżu, że „Miłość nie jest kochana !”