Dlatego
to nie poddajemy się zwątpieniu, chociaż bowiem niszczeje nasz człowiek
zewnętrzny, to jednak ten, który jest wewnątrz, odnawia się z dnia na dzień.
Niewielkie bowiem utrapienia nasze obecnego czasu gotują bezmiar chwały
przyszłego wieku dla nas, którzy się wpatrujemy nie w to, co widzialne, lecz w
to, co niewidzialne. To bowiem, co widzialne, przemija, to zaś, co
niewidzialne, trwa wiecznie.
W chrześcijaństwie jest tak mocno
zarysowana perspektywa eschatologiczna. Człowiek wiary jest istotą wychyloną ku
wieczności, koncentrując się na tym, co ostateczne- poddane przeobrażeniu w
Bogu. W wielokrotnie cytowanym przeze mnie starożytnym Liście do Diogeneta, dowiadujemy się kim są wierzący w Chrystusa: Chrześcijanie
„są w ciele, lecz żyją nie według ciała. Przebywają na ziemi, lecz są
obywatelami nieba... Jednym słowem: czym jest dusza w ciele, tym są w świecie
chrześcijanie.” Ludzie żyjący w kręgu ciągle dokonującej się tajemnicy.
Istnieje Misterium, przed którym całe pokolenia ludzi zatrzymywały się w
poznaniu i miłosnym uniesieniu duszy. Bóg, który przedarł się z wieczności,
wszedł w naszą historię podnosi nas nieustannie ku Sobie. Skraca dystans i
zstępuje ze „szczytów transcendentnego milczenia” stając się Życiem w nas. „To
w ciele naszego Pana objawiła się światłość Ojca. Zajaśniawszy bowiem z Jego
ciała, przeniknęła ona w nas, i w ten sposób człowiek, będąc przyobleczonym w
światłość Ojca, osiągnął niezniszczalność”(Ireneusz z Lyonu). Człowiek wchodzi w permanentny
dialogu miłości, wędruje ku rzeczywistości która wydaje się pozornie niemożliwa
do pomieszczenia dla umysłu i serca. Bóg wszystko przekracza i oczekuje jedynie
dziecięcego- prostodusznego zaufania. „Wierzący musi ciągle abstrahować od
rzeczy tego świata, brać rzeczy tego świata w nawias zapomnienia, aby myśleć o
Bogu, który jest ponad ludzkim zrozumieniem”- przekonywał D. Staniloae. Mamy tu
do czynienia z teologią oczywistości, w której dokonuje się rozpoznanie i
zakochanie w Bogu. „Królestwo Boże- mówił z prostotą Fiodorow- jest dostępne
dla ruchu molekuł i atomów we wszechświecie, co sprawia, że zmartwychwstanie i
przemienienie wszystkich jest możliwe.” Każda chwila egzystencji staje się
momentem epifanicznym, fascynującym, orientującym spojrzenie na Tym, który
pomimo świadectwa wierzących jest ciągle odtrącany i spychany w przestrzeń
zapomnienia narcystycznego świata. Wpatrywać się w to, co nieuchwytne,
niewidzialne, irracjonalne, jest tak naprawdę ewangelicznym szukaniem Królestwa
Bożego; odkrywaniem pięknej perły, pomimo wszystkich oporów płynących z
zewnątrz. „Tam gdzie nie ma Boga, nie ma i człowieka”- pisał M. Bierdiajew.
Sens egzystencji jaśnieje dopiero w blasku Chrystusowej obecności i dokonującej
się inwazji wieczności. „To, co widzialne przemija”- naucza św. Paweł świadom
tego, że wszystko, co dobre i piękne, tak naprawdę rozpościera się przed nim. Ostatnia
księga Biblii- Apokalipsa opowiada o gorącym oczekiwaniu i nowym stworzeniu, w
którym człowiek wyśpiewuje wraz innymi bytami pieśń pochwalną przed wschodzącym
Słońcem- Chrystusem, które rozgrzewa świat żarem miłości.