Jezus
im odpowiedział: «Miejcie wiarę w Boga! Zaprawdę, powiadam wam: Kto powie tej
górze: Podnieś się i rzuć w morze, a nie zwątpi w duszy, lecz wierzy, że spełni
się to, co mówi, tak mu się stanie. Dlatego powiadam wam: Wszystko, o co
prosicie w modlitwie, stanie się wam, tylko wierzcie, że otrzymacie. A kiedy
stajecie do modlitwy, przebaczcie, jeśli macie coś przeciw komuś, aby także
Ojciec wasz, który jest w niebie, przebaczył wam wykroczenia wasze».
Dla wielu ludzi wiara
jest jakąś wielką niewiadomą, nieoznakowaną drogą, zmaganiem intelektu i duszy,
dla których to Bóg staje się najważniejszym problemem lub poniekąd fascynującym-
filozoficznym epifenomenem. Święty Grzegorz z Nyssy twierdził, że Bóg pozostaje
zawsze „poszukiwanym” i tajemniczym. Prawdziwa wiara zawsze rodzi się w tyglu zmagania
ze sobą i stopniowego dojrzewania do autentycznej miłości Boga. „On spogląda na
mnie, a ja na Niego”- miał odpowiedzieć późniejszemu świętemu zatopiony w
modlitwie prosty chłop, codziennie przychodzący do kościoła. Z życia modlitwy
otwiera się źródło wiary. Z bliskości i bycia naprzeciw Kochanego, rodzi się trudna
do opisania więź miłości. (Tylko mistycy potrafili z łatwością o tym
opowiadać). Atmosfera szczerego zaufania, prostoty serca i wychylenie zmysłów
ku łasce. Wiara to przeglądanie się Boga w nas; niczym w lustrze. „Otchłań
serca dąży ku otchłani Boga”- utkał poetycko w słowach Angelus Silesius. Wiara wymaga odpowiedzi-
rozszczelnionej przestrzeni wnętrza; przejścia przez portyk człowieczego „ja”
ku Tajemnicy. „Człowiek nie wymyśla życia duchowego, żeby się pocieszyć- pisał
P. Evdokimov- Życie duchowe przychodzi z góry, Bóg je inauguruje poprzez dar
swojej obecności. Człowiek otrzymuje to objawienie- wydarzenie i odpowiada
aktem swojej wiary; formułuje i wyznaje Credo,
wypowiada je do „Ty” Ojca wraz z Synem i Jego Duchem.” Miłość, która
przepływa przez Wspólnotę Boskich Osób, nagle zaczyna spływać na człowieka-
czyniąc go miejscem obecności i intymnego dialogu. Dla kogoś kto się modli w
swym sercu, wszystko jest możliwe. Dla kogoś kto się modli, nie istnieją żadne
ograniczenia i przeszkody do pokonania. „Jestem Tym, którego miłuję, i ten,
którego miłuję, stał się mną” (L. Massignon). Modlitwa odtwarza harmonię
świata, a człowiek staje się w dłoniach Boga dziełem wykończonym, przeznaczonym
do zakwitnięcia w ogrodach wieczności.