Mt 7, 21-29
Każdego
więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem
roztropnym, który dom swój zbudował na skale. Spadł deszcz, wezbrały rzeki,
zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był
utwierdzony.
Po całorocznej pracy dydaktycznej-
mozolnym poszukiwaniu i przekazywaniu wiedzy przychodzi czas na zasłużony
odpoczynek. Dzieci i młodzież szkolna już ma za sobą czas nauki, studenci
jeszcze walczą, gimnastykując się w pokorze intelektu i cierpliwości w wyścigu
po jak najlepsze wyniki. Wakacje to zgiełk i zamieszanie uprażone w promieniach
słońca oraz tęsknocie za odkrywaniem nowych ciekawych miejsc. To czas wędrówek-
zaplanowanych, a niekiedy spontanicznych wypraw do miejsc które żyły w nas
przez cały rok i dojrzewały niczym butelka dobrego wina do rozpieczętowania i
degustacji. Dla mnie jest to przede wszystkim czas na umacnianie fundamentów wiary;
wzmacnianie ścian mojego wewnętrznego domu wiary. „Podstawową rzeczą jest
stanąć przed Bogiem z umysłem w sercu i stać przed Nim nieustannie dzień i noc,
aż do końca życia” (św. Teofan Pustelnik). Chodzenie po śladach Boga i
wielbienie „Miłości, co porusza słońce i gwiazdy”- mówiąc językiem Dantego.
Zawiera się w tych tropach jakaś nie łatwa do opisania mistyka wypoczynku- „wejścia
w siebie”- powrotu do pierwszego entuzjazmu wiary i sposobu jej przeżywania w
prostocie dziecka. Potrzebujemy takiego zasłuchania poprzez symfonię dźwięków i
barw świata. Odcięcie od zadyszanego miasta: pośpiechu i hałasu, schematycznych
przyzwyczajeń reprodukowanych w prozaiczności egzystencji. Szukać ciszy, która
jest lekarstwem na znużenie, wypalenie, jałowość duszy... „Cisza jest tajemnicą
przyszłego świata”- przekonywał św. Izaak Syryjczyk. Rodzić się zatem w
modlitwie pragnienia ciszy; wewnętrznej uległości dla słów, które w delikatnym
drżeniu wypowiadają usta Boga. „Przyjaciel ciszy zbliża się do Boga a
rozmawiając z Nim w tajemnicy, otrzymuje jego światło”(św. Jan Klimak). W ciszy
zostaje uformowany ktoś odnowiony- napełniony Bożym Duchem, rozgrzany żarem
pragnienia i witalności. Potrzeba mi spotkań z ludźmi wypełnionymi Bogiem-
ciszą- przeistoczonych modlitwą, nakarmionych zadziwieniem i pięknem. „We
wnętrzu świetlanego człowieka mieszka światło, które oświetla cały świat”- głosi pewien Apokryf. Patrzeć
na ludzkie twarze wyrzeźbione w świetle Przemienienia. Widzieć dłonie, które potrafią
jedynie dawać. Słyszeć w biciu serca tętno cudownego świata, jego zarysu
nadprzyrodzoności. Znaleźć „starców” o niezachwianej mądrości i ewangelicznej prostoduszności.
Zmęczony jestem ludźmi prowadzącymi monolog i przekonanymi o tym, że są panami
świata, właścicielami czyjegoś skrawka „nieba.”
Słuchać Boga i wypatrywać śladów świętości, to fundament na którym można
zbudować trwały gamach.