Wy
jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie
zapala się też lampy i nie umieszcza pod korcem, ale na świeczniku, aby
świeciła wszystkim, którzy są w domu. Tak niech wasze światło jaśnieje przed
ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w
niebie».
Chwała Tobie, który
objawiłeś nam światłość- proklamuje wschodnia liturgia. W każdym człowieku
Chrystus- Logos „lśni od wewnątrz,” a
Jego uczniowie „będą świecić sprawiedliwi jak słońce” – powtarzał w swoich
homiliach św. Grzegorz z Nyssy. Świetlistość jest nade wszystko cechą świętych,
wyraża się w przyciągającej sile promieniowania, w zdumiewającej
transparentności życia- emanującego na zewnątrz Bogiem. „Ten, kto jest ze Mną,
jest ogniem”- mówi wczesnochrześcijański apokryf. Światło, które emanuje z
ciała Chrystusa przemienionego i zmartwychwstałego, odbija się na twarzach chrześcijan,
czyniąc z nich ikony zstępującego Królestwa Bożego. „Na początku nie było
chłodu ani ciemności; był Ogień”- tak wyraził namacalność objawienia się Boga i
siłę energetycznego promieniowania P. Teilhard de Chardin. Mojżesz na górze
Horeb ujrzał Anioła Pańskiego w płomieniu ognia, ze środka krzewu. Kiedy
schodził z góry jego twarz emanowała światłem. Świetlisty blask nieprzeniknionego
daru, stał się jego udziałem- czyniąc z Mojżesz świadka obecności Boga, który
jest Światłością. Chrześcijanin od momentu chrztu odkrywa w sobie świetlistość,
zbliżając się do tajemnicy- stając naprzeciw Boga, otrzymuje Jego światło. Duch
rozświetla wnętrze człowieka, czyniąc je miejscem epifanicznym- nawiedzonym
Obecnością: „Oglądam piękno Twojej łaski, podziwiam jej blask, a jej
świetlistość odbija się we mnie; zachwycam się jej niewypowiedzianym
splendorem; zdumiewam się niezmiernie, myśląc o sobie; widzę kim byłem i kim
się stałem”- wyznał św. Symeon Nowy Teolog. Światu potrzeba świetlistych ludzi-
przebóstwionych, tętniących wdzięcznością wobec życia jako dokonującego się
cudu. Moją duszę wypełnia smutek, kiedy widzę ludzi smutnych, nerwowych, o
matowych obliczach; jakby ktoś zagasił w nich wewnętrzny żar, stłumił światło,
odebrał nadzieję. Jedynie świetliści ludzie są wstanie nieść ocalenie światu;
wyrywać go z ciemności i marazmu, zwątpienia i wszechobecnej głupoty przecierającej
drogę ku królestwu księcia ciemności. „Jeśli chcesz być doskonały, cały stań
się ogniem”- mówił ojciec Józef i, podnosząc się, wyciągał ręce ku niebu, a
jego dłonie stawały się jakby dziesięcioma zapalonymi świecami. Rodzi się zatem
słuszna konkluzja: im więcej ludzi napełnionych światłem, tym więcej dobra i
piękna w świecie. Być światłem !