czwartek, 17 października 2019


Jesteśmy podobni do karłów siedzących na barkach olbrzymów. Widzimy więcej i dalej niż starożytni, wcale jednak nie dzięki bystrości naszego wzroku lub naszemu wzrostowi. Widzimy więcej, ponieważ niosą nas i podnoszą na swoją gigantyczną wysokość – Bernard z Chartres.

Podczas gdy na powierzchni sztuki trwa nieustanne falowanie różnych idei-  przypływy i odpływy, strefy eksperymentów artystycznych, rozdrażnienia estetycznego smaku; dekonstrukcje i tendencja do szokowania czymś nowym, ja jednak pozostaję przy sztuce bliskiej mojemu sercu. Sztuce którą wydało na świat barwne i rozwlekłe w czasie Średniowiecze, a której promieniowanie nie utraciło nic ze swej intensywności. Miejsce gdzie ciągle bije źródło świeżych inspiracji, urokliwej krainy symboli przez które trzeba się przedzierać niczym przez bujną puszczę. Zgadzam się w pełni z opinią Andre Malaraux, „że sztuka sakralna przeciwstawia się śmierci, ponieważ nie jest ozdobą tej czy innej cywilizacji, ale wyraża ją zgodnie ze swoją wartością najwyższą.” Czyż nie tym było łacińskie średniowiecze z wykwintem romańskiej- w pełni uduchowionej rzeźby, gotyckimi katedrami przebijającymi iglicami powłóczyste niebiosa, czy bizantyjskim Wschodem asymilującym w swoją wizualną kulturę szczytowe bogactwo teologii patrystycznej, której zwieńczeniem był blask zagarniających zmysł wzroku mozaik i ikon. Sztuka czyniła Boga obecnym i uwiarygodniała Jego pragnienie bycia naprzeciw człowieka. To wizualna kultura w której wszystko drży i nasłuchuje kroków przechadzającego się o zmierzchu Boga. To świat w którym antyczne wytwory pogańskiego mitu, zaczynają egzystować w świecie odkupionym przez chrześcijańskiego Boga. Hierofania odciśnięta w plastyce i filozofii, która stając się „służebnicą teologii,” obrała najlepszą cząstkę intelektualnego przenikania spraw najważniejszych. Dekoracje rzeźbiarskie kościelnych portali zaczynają kotłować i żyć od nadmiaru mitycznych wyobrażeń: olbrzymów, potworów, syren, faunów i centaurów- dzikich zwierząt o niespotykanym dotąd wyglądzie, odkutych dłutem przenikniętych wiecznością rzemieślników. Nawet jeśli się srożył na te przedstawienia święty Bernard, to stały się one częścią wielkiego sakralnego repertuaru form. Urokliwych kompozycji figuralnych tańczących w plecionkach liści akantu i winorośli- symbolu Królestwa Niebieskiego. Pogańska puszcza dziwacznych istot, staje się światem przenikniętym łaską, naznaczonym obecnością wcielonego Bogaczłowieka rozdzielającego niewidzialną zasłonę pomiędzy światem fantazji, a przestrzenią prawdziwie błogosławioną- świętą. Portale zagęszczone świętymi i aniołami wirującymi od intensywności żaru wiary i miłości przed Bogiem hojnie rozdającym swe łaski. „Rzeźba romańska prowadzi nas w jakiś kraj nieznany- pisał H. Focillon- w labirynt metamorfoz, w najbardziej tajemnicze rejony życia duchowego.” W tym święcie dla oczu, człowiek odkrywał ostateczny sens istnienia. Zacierała się granica pomiędzy tym, co wybrakowane- grzeszne, a świetlistym i pełnym transparencji światem świętych tańczących niczym Oblubienica z Pieśni nad Pieśniami przed Umiłowanym swej duszy. „Sztuka pozaświatowości boskiej, wykarmiona Psalmami, pismami Proroków i cała skąpana w apokaliptycznych snach, jakie wczesne średniowiecze przekazało zachodniemu chrześcijaństwu. Sztuka kompozytorów świętych śpiewów, którzy ujmują świat w kształt harmonii: święty Hugon chciał, by na cudownych głowicach kolumn otaczających główny ołtarz w Cluny przedstawione zostały muzyczne tony powiązane z działaniami intelektualnymi i duchowymi aspiracjami człowieka oraz rytmem kosmicznym zmian pór roku”- pisał G. Duby. Średniowieczna sztuka przechowała w swoim depozycie dla nas, jedynie dzieła wybitne- teologiczne opowieści, których głównym tematem jest człowiek szukający Boga i nadzieja nieśmiertelności osiągnięta- niczym drogocenny prezent- po zakończeniu życia pełnego znoju i trosk. Chrześcijańska eschatologia promieniuje w każdym odkutym fragmencie kamienia, rozkoszując widza perspektywą wieczności- świata w pełni uporządkowanego w którym Chrystus o rysach młodzieńczego Orfeusza odnajduje swoją ukochaną Eurydykę- Kościół. Świat widziany w promieniach świętości, podźwignięty z przyziemnych trosk szarego bytowania- zaczyna widzieć Misterium jasno i wyraźnie. „Wieczność przenika sztukę romańską, jest jej miarą. Dlatego sztuka ta przypomina twarz, której rysy są znaczące dla kogoś, kto widzi w niej obecność... Ponieważ sztuka ta mówi o wieczności, stawia opór upływowi czasu”(M. Davy). Kultura średniowiecznej wyobraźni nie jest zdolna do negacji Boga- odrzucenia lub zapomnienia. Człowiek jest w centrum bijącego źródła zasysając niczym łania wodę ze strumienia życia. Obecność Boga przejawia się na każdym kroku, w harmonii barw i dźwięków; w banalnych rozmowach i sentencjach mistyków próbujących nieudolnie opisać duchowe wzloty na skrzydłach miłości. „Pragniesz widzieć, słuchaj- pisał św. Bernard- słuchanie jest stopniem wiodącym ku widzeniu.” Człowiek i świat są w jakiejś niezwykłej harmonii, proklamując jedność która zawiera się w samym Bogu. Sztuka staje się oknem świata pozahistorycznego, który nam ludziom współczesnym wydaje się niemożliwy do uchwycenia; w racjonalnych konstrukcjach rozumu abstrakcyjny- poza widnokręgiem poznania. Sztuka średniowiecza romańskiego jest dla ludzi maluczkich. Tylko współczesny ignorant zapętli się w tej sieci symboli i ucieknie; zabraknie mu instrukcji- przed rozumienia człowieka wiary. Chciałbym wejść do wehikułu czasu i na moment przenieść się w inny czas. Zamienić słowo z anonimowymi mistrzami i tymi, których pamięć się cudem zachowała. Zobaczyć przy pracy Giselbertusa odkuwającego okazałą scenę Sądu Ostatecznego, wypełnioną smukłymi postaciami i pełnymi humoru sylwetkami diabłów. Poznać Antelmianiego, stanąć naprzeciw imponujących królowej Saby i Salomona, umieszczonych obecnie w ramach architektonicznych na zewnątrz baptysterium w Parmie. Świat bliski i daleki jednocześnie, kunsztowny i pełen żarliwej wiary, której nam tak bardzo brakuje. Średniowieczne przesłanie jest wyraźne i żarliwe: człowiek staje się „Graalem” drogocennym kielichem- rezerwuarem łaski i wezbranej po brzegi miłości Boga !