Słoneczny poranek
umilała mi muzyka Debussyego, a wyłaniający się z kropli światła dzień napawa
entuzjazmem i spokojem, że rzeczywistość nie zmieni się zbyt mocno; nie
podryfuje w kierunku czego niepewnego, niestabilnego, niepokojącego. „Liberalna
demokracja to reżim, w którym demokracja poniża wolność zanim ją zdławi”(N.G.
Davila). Dehumanizacja proklamowana na sztandarach kolorowej rewolucji
obyczajowej i neomarksizm aplikowany w ciało społeczeństw w świeży i
przerażająco skuteczny sposób. Już kiedyś A. Huxley profetycznie pytał: „Co
będzie, jeśli któremuś reżimowi uda się zdefiniować perwersyjność jako
normalność, a normalność jako perwersyjność, i rozwinąć metody ujarzmiania,
które będą tak przyjemne, że nikt już nie zauważy horroru i nikt nie będzie
chciał się nim oburzać ?” Na szczęście nie dokonał się drastyczny skręt w lewo-
utopia destruktywnej nowoczesności. Dla wielu ludzi- paradoksalnie Bóg jest
kimś, kto przeszkadza być szczęśliwym. Chrześcijaństwo stało się ostatnim
bastionem który trzeba zdobyć, później już można będzie zrobić wszystko na
ciele społeczeństw. Moralność zostanie wyrugowana, a na jej miejsce wejdzie
wszechobecnie dostępna i niczym nieskrępowana „wolność jednostki.” Wolność ludzi o zepsutych
sercach, pod którymi chaos się porusza. To pesymistyczny scenariusz, ale
jeszcze dla nas odległy. Miły i zaskakujący pozytywnie wynik wyborów
parlamentarnych, zwycięski męcz polskiej reprezentacji w kwalifikacjach na
euro- to tylko najważniejsze z dobrych wieści, które po nocy komunikuje świt.
Staram się być powściągliwym w wypowiadaniu jakichkolwiek sądów natury politycznej, choć wczorajsze wybory
były wyjątkowo ważne i mające dalekosiężny wpływ na kształtowanie ideowego
oblicza naszej Ojczyzny. Byłem przejęty tym zawirowaniem politycznym,
kotłowaniem idei, naporem i ścieraniem się różnych sił. Dusza naszego narodu
jest wolna niczym ptak- chrześcijańska ze swej natury- sceptyczna do podszeptów
z zewnątrz, czym dynamicznie zmieniających się preferencji i mód
ideologicznych. „Dobro ludu najwyższym prawem !”- pisał nieprzedawniony i mądry
Cyceron. Polityka jest trochę poza mną, choć nie bez wpływu na mnie. Zdecydowanie
wolę zajmować się kulturą i jej odpryskami piękna. Miłosnym tchnieniem
najwyższego Artysty, rozdzielającego talenty i pomysły na harmonijne urządzanie
świata. Nie wiele jest warte życie, jeśli brakuje w nim piękna- rozkołysania
zmysłów i duszy ! Sztuka jest żywiołem kruszącym zastygłe i zmurszałe
struktury, transferem nieprzemijających wartości i lustrem w którym człowiek
może zobaczyć siebie lepszym, niż jest w rzeczywistości. Sztuka jest odbiciem
życia, opowieścią o zawiłych ludzkich losach i wychyleniu ku wieczności- byciu
naprzeciw Tajemnicy. „Malarz tworzy życie przy pomocy światła, podobnie jak
czynił to Bóg na początku świata. Każda nowa rzecz była dla niego dobra. Można
sobie wyobrazić Stwórcę, jak lekko cofając się i mrużąc oczy stara się uzyskać bardziej
dynamiczną, obiektywną i bezosobową wizję swego dzieła; jest to gest malarza. Malarstwo
jest kategorią światła”(J.O. Gasset). Ta wizja światła niepokoi mnie jako
teologa, urzeka i sprawia, że rumienię się na zewnątrz myśląc o tych
subtelnościach mistyki wzroku. „Do Królestwa Bożego wchodzi cała przyroda i cała
kultura, tj. twórcze dzieło człowieka,
ale przemienione”(M. Bierdiajew). Towarzyszy mi zachwyt Psalmisty: „Ześlij mi
Twoją światłość i Twoją prawdę: one mnie powiodą i zaprowadzą na Twoją świętą
górę.” Bożą polityką jest przeobrażenia świata. „Nastąpi dzień i prawdziwe
źródło życia- mówił E. Trubieckoj- przyoblecze siebie w słońce.” Synergia
miłości i piękno eschatologicznej pełni- Raj na którego horyzoncie wschodzi
wieczne Słońce !