poniedziałek, 14 października 2019


Słoneczny poranek umilała mi muzyka Debussyego, a wyłaniający się z kropli światła dzień napawa entuzjazmem i spokojem, że rzeczywistość nie zmieni się zbyt mocno; nie podryfuje w kierunku czego niepewnego, niestabilnego, niepokojącego. „Liberalna demokracja to reżim, w którym demokracja poniża wolność zanim ją zdławi”(N.G. Davila). Dehumanizacja proklamowana na sztandarach kolorowej rewolucji obyczajowej i neomarksizm aplikowany w ciało społeczeństw w świeży i przerażająco skuteczny sposób. Już kiedyś A. Huxley profetycznie pytał: „Co będzie, jeśli któremuś reżimowi uda się zdefiniować perwersyjność jako normalność, a normalność jako perwersyjność, i rozwinąć metody ujarzmiania, które będą tak przyjemne, że nikt już nie zauważy horroru i nikt nie będzie chciał się nim oburzać ?” Na szczęście nie dokonał się drastyczny skręt w lewo- utopia destruktywnej nowoczesności. Dla wielu ludzi- paradoksalnie Bóg jest kimś, kto przeszkadza być szczęśliwym. Chrześcijaństwo stało się ostatnim bastionem który trzeba zdobyć, później już można będzie zrobić wszystko na ciele społeczeństw. Moralność zostanie wyrugowana, a na jej miejsce wejdzie wszechobecnie dostępna i niczym nieskrępowana  „wolność jednostki.” Wolność ludzi o zepsutych sercach, pod którymi chaos się porusza. To pesymistyczny scenariusz, ale jeszcze dla nas odległy. Miły i zaskakujący pozytywnie wynik wyborów parlamentarnych, zwycięski męcz polskiej reprezentacji w kwalifikacjach na euro- to tylko najważniejsze z dobrych wieści, które po nocy komunikuje świt. Staram się być powściągliwym w wypowiadaniu jakichkolwiek sądów  natury politycznej, choć wczorajsze wybory były wyjątkowo ważne i mające dalekosiężny wpływ na kształtowanie ideowego oblicza naszej Ojczyzny. Byłem przejęty tym zawirowaniem politycznym, kotłowaniem idei, naporem i ścieraniem się różnych sił. Dusza naszego narodu jest wolna niczym ptak- chrześcijańska ze swej natury- sceptyczna do podszeptów z zewnątrz, czym dynamicznie zmieniających się preferencji i mód ideologicznych. „Dobro ludu najwyższym prawem !”- pisał nieprzedawniony i mądry Cyceron. Polityka jest trochę poza mną, choć nie bez wpływu na mnie. Zdecydowanie wolę zajmować się kulturą i jej odpryskami piękna. Miłosnym tchnieniem najwyższego Artysty, rozdzielającego talenty i pomysły na harmonijne urządzanie świata. Nie wiele jest warte życie, jeśli brakuje w nim piękna- rozkołysania zmysłów i duszy ! Sztuka jest żywiołem kruszącym zastygłe i zmurszałe struktury, transferem nieprzemijających wartości i lustrem w którym człowiek może zobaczyć siebie lepszym, niż jest w rzeczywistości. Sztuka jest odbiciem życia, opowieścią o zawiłych ludzkich losach i wychyleniu ku wieczności- byciu naprzeciw Tajemnicy. „Malarz tworzy życie przy pomocy światła, podobnie jak czynił to Bóg na początku świata. Każda nowa rzecz była dla niego dobra. Można sobie wyobrazić Stwórcę, jak lekko cofając się i mrużąc oczy stara się uzyskać bardziej dynamiczną, obiektywną i bezosobową wizję swego dzieła; jest to gest malarza. Malarstwo jest kategorią światła”(J.O. Gasset). Ta wizja światła niepokoi mnie jako teologa, urzeka i sprawia, że rumienię się na zewnątrz myśląc o tych subtelnościach mistyki wzroku. „Do Królestwa Bożego wchodzi cała przyroda i cała kultura, tj.  twórcze dzieło człowieka, ale przemienione”(M. Bierdiajew). Towarzyszy mi zachwyt Psalmisty: „Ześlij mi Twoją światłość i Twoją prawdę: one mnie powiodą i zaprowadzą na Twoją świętą górę.” Bożą polityką jest przeobrażenia świata. „Nastąpi dzień i prawdziwe źródło życia- mówił E. Trubieckoj- przyoblecze siebie w słońce.” Synergia miłości i piękno eschatologicznej pełni- Raj na którego horyzoncie wschodzi wieczne Słońce !